Gdyby tylko dzisiejszy katolicy mieli przekonania ojca Pierre
Martina, Kościół nie byłby w takim kryzysie w jakim dziś jest.
Zachodnia cywilizacja zawaliła się, jesteśmy zagrożeni.
Wiele można powiedzieć o dyscyplinie, lojalności wobec rodziny
oraz katolickim wychowaniu orientalnych wiernych, jak
stwierdzają własne wspomnienia Jego Ekscelencji: "Było nie możliwym
być Katolikiem i komunistycznym funkcjonariuszem". Gdyby tylko nowożytny
kościół zdał sobie z tego sprawą, nim Jan XXIII zarządził całkowite
przyzwolenie wobec komunizmu, poprzez katastrofalny Pakt z Metz
(sierpień 1962). Wróćmy do czasów, gdy na Stolicy Piotrowej zasiadali
święci Papieże. Pierre Martin urodził się w ostatnich latach
pontyfikatu dzielnego przeciwnika Czerwonej Groźby - Leona XIII, a
dorósł, gdy papieżem był święty papież, Pius X Jako Arcybiskup napisze:
"Jestem Wietnamczykiem. To wyjaśnia mój charakter. Tak jak bycie
Francuzem pomaga zrozumieć duchowość "Małego Kwiatka", św. Teresy, tak
jak bycie Kastylijczykiem wyjaśnia charakter wielkiej Teresy z Avila".
To zdecydowanie powinno opisywać i uzasadniać to, co zachodnie myślenie może uznać za gorsze. Tak na prawdę, to my jesteśmy gorsi od tego człowieka, który doświadczył od tak wielu ignorantów, tak wielu złośliwości, przykrości i niesłusznych oskarżeń. Jak ten skromny i uczony człowiek ze Wschodu śmiał pouczać dumny Zachód. Było to najbardziej ewidentne w podejście Francuzów wobec Wietnamczyków, dla których ci ostatni byli nie obywatelami, a wasalami. Wietnamczycy mają dobrą pamięć. W ten sam sposób byli traktowani przez Chińczyków. Przez ponad tysiąć lat. Arcybiskup pisał: "Wietnam można podbić, ale nie można go zmusić do zaprzestania oporu". Przez 200 lat Wietnamczycy byli pozbawieni sakramentów, lecz ich Wiara przetrwała, dzięki poświęceniu rodzin, które przekazały ją swoim dzieciom, a te dalej - swoim dzieciom..
To zdecydowanie powinno opisywać i uzasadniać to, co zachodnie myślenie może uznać za gorsze. Tak na prawdę, to my jesteśmy gorsi od tego człowieka, który doświadczył od tak wielu ignorantów, tak wielu złośliwości, przykrości i niesłusznych oskarżeń. Jak ten skromny i uczony człowiek ze Wschodu śmiał pouczać dumny Zachód. Było to najbardziej ewidentne w podejście Francuzów wobec Wietnamczyków, dla których ci ostatni byli nie obywatelami, a wasalami. Wietnamczycy mają dobrą pamięć. W ten sam sposób byli traktowani przez Chińczyków. Przez ponad tysiąć lat. Arcybiskup pisał: "Wietnam można podbić, ale nie można go zmusić do zaprzestania oporu". Przez 200 lat Wietnamczycy byli pozbawieni sakramentów, lecz ich Wiara przetrwała, dzięki poświęceniu rodzin, które przekazały ją swoim dzieciom, a te dalej - swoim dzieciom..
Ilu tzw, tradycyjnych katolików ( o tych z Novus Ordo, nie wspominam) słyszało o tym WIELKIM I NIEZWYKŁYM CZŁOWIEKU???
OdpowiedzUsuń