piątek, 26 kwietnia 2013
Guerard des Lauriers: Boża Iskra - część VII
W latach pięćdziesiątych ojciec Gerard bierze udział w walce z neomodernizmem. W swych licznych pismach o teologii łaski wyraźnie wyróżnia porządek naturalny i porządek nadprzyrodzony. Co jest oczywiście sprzeczne z tendencjami nowej teologii. W kwestii kosmologii ewolucyjnej jest jednym z głównym przeciwników Teilhard’a de Chardin. Te polemiki doprowadzają do potępienia neomodernizmu przez Piusa XII w encyklice "Humani Generis" (1950).
Ojciec des Lauriers jest również wybitnym mariologiem. Z tego powodu uczestniczy w pracach poprzedzających ogłoszenie Dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Poza tym jest jednym z głównych teologów, którzy wspierają zamiar Piusa XII, mianowicie, zdefiniowanie maryjnych dogmatów o Współpośredniczce i Współodkupicielce.
Progresiści, którym nie udało się zapobiec ogłoszeniu dogmatu o Wniebowzięciu, doprowadzają do opóźnienia prac nad kolejnymi dwoma.
Wprowadzenie święta Najświętszej Maryi Królowej w 1954 roku, które w planach Piusa XII miało służyć jako swoiste preludium do proklamacji dwóch kolejnych dogmatów, ma miejsce w czasie, w którym Gerard już wie, że progresiści będą walczyć z katolicką mariologią.
Rola jaką odgrywał ojciec des Lauriers w latach pięćdziesiątych, pozwala nam zrozumieć dlaczego Pius XII zaproponował mu kardynalską purpurę, ale dobrze poinformowane źródła potwierdzają, że generał de Gaulle stanowczo się temu sprzeciwił.
W 1951 roku, msgr Antonio Piolantii, rektor Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego, proponuje ojcowi des Lauriers, aby przybył do Rzymu i rozpoczął pracę na Uniwersytecie Laterańskim.
Ojciec des Lauriers jest również wybitnym mariologiem. Z tego powodu uczestniczy w pracach poprzedzających ogłoszenie Dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Poza tym jest jednym z głównych teologów, którzy wspierają zamiar Piusa XII, mianowicie, zdefiniowanie maryjnych dogmatów o Współpośredniczce i Współodkupicielce.
Progresiści, którym nie udało się zapobiec ogłoszeniu dogmatu o Wniebowzięciu, doprowadzają do opóźnienia prac nad kolejnymi dwoma.
Wprowadzenie święta Najświętszej Maryi Królowej w 1954 roku, które w planach Piusa XII miało służyć jako swoiste preludium do proklamacji dwóch kolejnych dogmatów, ma miejsce w czasie, w którym Gerard już wie, że progresiści będą walczyć z katolicką mariologią.
Rola jaką odgrywał ojciec des Lauriers w latach pięćdziesiątych, pozwala nam zrozumieć dlaczego Pius XII zaproponował mu kardynalską purpurę, ale dobrze poinformowane źródła potwierdzają, że generał de Gaulle stanowczo się temu sprzeciwił.
W 1951 roku, msgr Antonio Piolantii, rektor Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego, proponuje ojcowi des Lauriers, aby przybył do Rzymu i rozpoczął pracę na Uniwersytecie Laterańskim.
Katolicyzm: Bursa
Bursa (worek, teka) jest trojaka: mszalna, wiatykowa i dla chorych.
Mszalna, czyli korporałowa (bursa corporalis) jest czworoboczną teczką, z trzech stron zamkniętą, z czwartej zaś otwartą, okrytą, przynajmniej z wierzchu, tąż samą materją jedwabną, z której jest ornat, z wnętrzem wyłożonym półjedwabną materją, albo białem, cienkim płótnem; spód jej jest z tejże materji, co i wierzch.Wielkość bursy zastosowaną być winna do rozmiarów korporału, zwyczajnie ma szerokość 18 ctm., długości tyleż. Na stronie wewnętrznej wyszyty jest krzyż lub obraz wyhaftowany; boki są obszyte galonem.
Wiatykowa - do noszenia Wiatyku ma przyszytą z obu końców tasiemkę białą, długą, jedwabną, na której możnaby bursę u szyi kapłana uwiesić. Kształt tej bursy może być zastosowany do kształtu naczynka z Wiatykiem.
Do Oleju św. dla chorych - ma być daleko mniejsza, ze spodem okrągłym, rozmiaru odpowiedniego do wielkości naczynia, w którem się mieści Olej św., a które na tym spodzie możnaby postawić. Spód ten ma być twardy. Tasiemka czy sznurek jedwabny dla zawieszania bursy na szyi ma też być przyszyty.
Mszalna, czyli korporałowa (bursa corporalis) jest czworoboczną teczką, z trzech stron zamkniętą, z czwartej zaś otwartą, okrytą, przynajmniej z wierzchu, tąż samą materją jedwabną, z której jest ornat, z wnętrzem wyłożonym półjedwabną materją, albo białem, cienkim płótnem; spód jej jest z tejże materji, co i wierzch.Wielkość bursy zastosowaną być winna do rozmiarów korporału, zwyczajnie ma szerokość 18 ctm., długości tyleż. Na stronie wewnętrznej wyszyty jest krzyż lub obraz wyhaftowany; boki są obszyte galonem.
Wiatykowa - do noszenia Wiatyku ma przyszytą z obu końców tasiemkę białą, długą, jedwabną, na której możnaby bursę u szyi kapłana uwiesić. Kształt tej bursy może być zastosowany do kształtu naczynka z Wiatykiem.
Do Oleju św. dla chorych - ma być daleko mniejsza, ze spodem okrągłym, rozmiaru odpowiedniego do wielkości naczynia, w którem się mieści Olej św., a które na tym spodzie możnaby postawić. Spód ten ma być twardy. Tasiemka czy sznurek jedwabny dla zawieszania bursy na szyi ma też być przyszyty.
na podstawie: biskup Antoni J. Nowowiejski,
Ceremonjał Parafialny, 1931
czwartek, 25 kwietnia 2013
środa, 24 kwietnia 2013
Franicszek "biskup Rzymu".
"...by być posłusznym "Piotrowi" potrzebujemy Papieża. Papieża, który
jest "Piotrem". Niestety niepokojące fakty, które pojawiły się w
pierwszych tygodniach od dnia wybory Franciszka, zmuszają nas do zadania
sobie pytania: Czy my dziś naprawdę "Habemus Papam"?
W pełni szczerości, nie mamy odpowiedzi innej niż ta: wygląda na to, że nie!"
W pełni szczerości, nie mamy odpowiedzi innej niż ta: wygląda na to, że nie!"
Franco Adessa, przyjaciel księdza Luigiego, za: "Chiesa Viva" maj 2013
De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 14
Najpierw zniszczyli naszą liturgię. Rok temu, ostrzegałem was o
dziesięciu krokach, które zobaczycie w waszym kościele.
Powiedziałem wam, że pierwszą rzeczą, której będziecie świadkami jest totalne zniszczenie łaciny. Wiedziałem, że to właśnie to będzie ich celem.
Drugą rzeczą, której będziecie świadkami jest Msza odprawiana na prawdziwym ołtarzu, ale twarzą do ludzi.
Trzecim krokiem, mówiłem wam, będzie zastąpienie ołtarza stołem - nie po to by wdrożyć Drugi Sobór Watykański, ale w doskonałej zgodności z dekretami Anglikańskiej Reformacji z XVI wieku.
Czwartym krokiem, ostrzegałem was, będzie... zniszczenie tabernakulum na ołtarzu i zmienienie go w coś w rodzaju stojącego z boku pudełka na buty.
Piąty krok, ostrzegałem was, balaski zostaną usunięte, a wy zostaniecie zmuszeni do stania podczas przyjmowanie Tego, o którym Biblia mówi nam, że wszyscy powinni zgiąć swoje kolana, nawet gdyby Jego imię zostało choćby wymienione.
Szóstym krokiem, w systematycznym niszczeniu naszej liturgii, ostrzegałem was, będzie wybieranie przez ludzi ich własnych chlebów ołtarzowych i przynoszenie ich na stół. Pierw tradycyjnie wyglądające hostie, później zwykły chleb.
Siódmy krok, ostrzegałem, będziecie świadkami "specjalnych" mszy dla wybranych grup."Msze Hootennany" dla nastolatków, ponieważ nastolatkowie prosili o to! [Hootennany - słowo określające towarzyskie zebranie albo nieformalny koncert, zawierający muzykę folkową, czasami również taniec - redakcja] Nie prosili, panie i panowie! Kilku przygłupów pomiędzy nastolatkami mogło, ale liberałowie obrażają naszych nastolatków, sprawiając byśmy my, "starzy ludzie", wierzyli, że nasi nastolatkowie naprawdę pragną tego typu zdegradowanej liturgii. Nie pragną tego, panie i panowie, i jestem niesamowicie szczęśliwy, że mogę powiedzieć, że jedna z moich następnych mów będzie miała miejsce w Arizonie i zostanie zorganizowana przez grupę nastolatków! Wybrane grupy, msze hootenanny - z których ostatnia była msza w katedrze, miejcie to na uwadze, z dziewczętami i chłopcami tańczącymi razem na podłodze. Jak tylko msze hootenanny będą dostępne dla nastolatków - agape, "msze miłości" będą dostępne dla tych, których nazywają "wybraną grupą" dorosłych.
Powiedziałem wam, że pierwszą rzeczą, której będziecie świadkami jest totalne zniszczenie łaciny. Wiedziałem, że to właśnie to będzie ich celem.
Drugą rzeczą, której będziecie świadkami jest Msza odprawiana na prawdziwym ołtarzu, ale twarzą do ludzi.
Trzecim krokiem, mówiłem wam, będzie zastąpienie ołtarza stołem - nie po to by wdrożyć Drugi Sobór Watykański, ale w doskonałej zgodności z dekretami Anglikańskiej Reformacji z XVI wieku.
Czwartym krokiem, ostrzegałem was, będzie... zniszczenie tabernakulum na ołtarzu i zmienienie go w coś w rodzaju stojącego z boku pudełka na buty.
Piąty krok, ostrzegałem was, balaski zostaną usunięte, a wy zostaniecie zmuszeni do stania podczas przyjmowanie Tego, o którym Biblia mówi nam, że wszyscy powinni zgiąć swoje kolana, nawet gdyby Jego imię zostało choćby wymienione.
Szóstym krokiem, w systematycznym niszczeniu naszej liturgii, ostrzegałem was, będzie wybieranie przez ludzi ich własnych chlebów ołtarzowych i przynoszenie ich na stół. Pierw tradycyjnie wyglądające hostie, później zwykły chleb.
Siódmy krok, ostrzegałem, będziecie świadkami "specjalnych" mszy dla wybranych grup."Msze Hootennany" dla nastolatków, ponieważ nastolatkowie prosili o to! [Hootennany - słowo określające towarzyskie zebranie albo nieformalny koncert, zawierający muzykę folkową, czasami również taniec - redakcja] Nie prosili, panie i panowie! Kilku przygłupów pomiędzy nastolatkami mogło, ale liberałowie obrażają naszych nastolatków, sprawiając byśmy my, "starzy ludzie", wierzyli, że nasi nastolatkowie naprawdę pragną tego typu zdegradowanej liturgii. Nie pragną tego, panie i panowie, i jestem niesamowicie szczęśliwy, że mogę powiedzieć, że jedna z moich następnych mów będzie miała miejsce w Arizonie i zostanie zorganizowana przez grupę nastolatków! Wybrane grupy, msze hootenanny - z których ostatnia była msza w katedrze, miejcie to na uwadze, z dziewczętami i chłopcami tańczącymi razem na podłodze. Jak tylko msze hootenanny będą dostępne dla nastolatków - agape, "msze miłości" będą dostępne dla tych, których nazywają "wybraną grupą" dorosłych.
.
Ósmym krokiem, powiedziałem wam, w systematycznym niszczeniu naszej
liturgii, będzie to, że każdy będzie mógł dotknąć i rozdawać "Chleb
Miłości", jak go nazywają. Najpierw pozwolą dotknąć go kilku
zakonnicom. Oczywiście, wśród zakonnic również można znaleźć kilku
przygłupów, tak samo jak można ich znaleźć pomiędzy księżmi (chociaż
powiedziałbym, że zakonnice są teraz w trochę bardziej sprzyjającej
pozycji niż my teraz). Najpierw znajdą kilka zakonnic by przełamać
lód. Następnie pozwolą dzieciom pomagać przy komunii. Następnie
kolejny krok - każdy pomaga sam sobie. Gdy raz mówiłem w ten sposób,
niektórzy powiedzieli: "no, on przesadza". Panie i panowie, mogę was
zabrać do miejsc gdzie ma to miejsce! Ostrzegałem was również o
pewnych świętokradczych nadużyciach, które będą rezultatem tej
destrukcji i zdjęcie, które dostałem, było zdjęciem niegdysiejszego
tabernakulum, które jest obecnie używane jako psia buda - panie i
panowie, oni mają cocker spaniela w tym, co kiedyś było
tabernakulum.
Dziewiąty kroki, ostrzegłem was rok temu, koniec z obowiązkowymi niedzielnymi mszami w kościołach. Zamiast nich dobrowolne "msze miłości" w domach - najlepiej w sobotę, w Szabat.
Dziesiąty krok, powiedziałem wam, Bóg wie co to będzie. Rok temu nie wiedzieliśmy jaki będzie dziesiąty krok, ale dzisiaj już wiemy.
Dziesiąty krok w systematycznym niszczeniu naszej tradycyjnej łacińskiej liturgii został sformalizowany dwa tygodnie temu, 22 października 1967 roku. To był ten dzień, w którym fałszywa msza została narzucona naszym ludziom. To był ten dzień, w którym gdy udaliście się do budynków kościelnych, byliście świadkami jak wasi kapłani zmieniają się w ministrów. To był ten dzień, w którym heretycki, schizmatycki, soborowy kościół został formalnie ustanowiony w Stanach Zjednoczonych Ameryki, tak jak zostało to formalnie zaproponowane rok temu.
Teraz, panie i panowie, nim tutaj przyszedłem wahałem się, czy powinienem wam o tym powiedzieć czy nie. Wahałem się nim przybyłem tutaj, do waszego miasta. Ale zdecydowałem, że chociaż są to złe wiadomości, muszę je wam przekazać.
To, na co dziś chodzicie do kościołów establiszmentu naszego kiedyś Katolickiego Kościoła - to, czego jesteście świadkami, panie i panowie, nie jest już ważną Ofiarą Mszy Świętej.
Dziewiąty kroki, ostrzegłem was rok temu, koniec z obowiązkowymi niedzielnymi mszami w kościołach. Zamiast nich dobrowolne "msze miłości" w domach - najlepiej w sobotę, w Szabat.
Dziesiąty krok, powiedziałem wam, Bóg wie co to będzie. Rok temu nie wiedzieliśmy jaki będzie dziesiąty krok, ale dzisiaj już wiemy.
Dziesiąty krok w systematycznym niszczeniu naszej tradycyjnej łacińskiej liturgii został sformalizowany dwa tygodnie temu, 22 października 1967 roku. To był ten dzień, w którym fałszywa msza została narzucona naszym ludziom. To był ten dzień, w którym gdy udaliście się do budynków kościelnych, byliście świadkami jak wasi kapłani zmieniają się w ministrów. To był ten dzień, w którym heretycki, schizmatycki, soborowy kościół został formalnie ustanowiony w Stanach Zjednoczonych Ameryki, tak jak zostało to formalnie zaproponowane rok temu.
Teraz, panie i panowie, nim tutaj przyszedłem wahałem się, czy powinienem wam o tym powiedzieć czy nie. Wahałem się nim przybyłem tutaj, do waszego miasta. Ale zdecydowałem, że chociaż są to złe wiadomości, muszę je wam przekazać.
To, na co dziś chodzicie do kościołów establiszmentu naszego kiedyś Katolickiego Kościoła - to, czego jesteście świadkami, panie i panowie, nie jest już ważną Ofiarą Mszy Świętej.
Jest to straszliwe stwierdzenie do wypowiedzenia. Muszę więc je udowodnić, i jestem wam to winny, podać wam powody.
Katolicyzm: Puryfikaterz
Puryfikaterz (purificatorium) - chusta płócienna, służąca do wycierania kielicha, palców i ust celebransa. Długi jest na 47 centm., szeroki na 20 centm.; może być nawet kwadratowy. Ma być z płótna czystego, trwałego. Z obu końców może być obszyty koronką lub obhaftowany, na środku może mieć krzyżyk mały wyszyty.
Puryfikaterz rozpościera się na kielichu w taki sposób, aby, będąc złożonym przez szerokość na dwa lub trzy części, cały kielich przykrywał, a końce jego z obydwóch stron kielicha na jednakową długość ku dołowi spadały.
Puryfikaterzy się nie poświęca.
na podstawie: biskup Antoni J. Nowowiejski,
Ceremonjał Parafialny, 1931
wtorek, 23 kwietnia 2013
Ks. Najmowicz niedouczony? Oczernia i pomawia?
Smacznego! |
"Dla sedewakantystów liczy się tylko ważność sakramentu i dlatego chcą
za wszelką cenę udowodnić nieważność sakramentów novus ordo, bo inaczej
nie mają podstaw by je odrzucać."
ks. Konstantyn Najmowicz, moderator forum FSSPX
Ekhem.... Gdzie zacząć? Co rzec, co napisać wobec takiej buty? Wobec takiego... czegoś.
1.
"Dla sedewakantystów liczy się tylko ważność sakramentu" - no tak,
rodzina ich nie obchodzi, Kościół ich nie obchodzi, Ojczyzna się nie
liczy, praca i znajomi też nie. Bardzo merytoryczna, precyzyjna i
udokumentowana wypowiedź.
2.
"Dla sedewakantystów liczy się tylko ważność sakramentu, dlatego chcą
za wszelką cenę udowodnić nieważność sakramentów"
Aha....tomistyczne przygotowanie gdzie ksiądz odebrał? Logikę, gdzie ksiądz studiował? Wedle księdza słów:
"liczy się tylko ważność sakramentu"
dlatego
"za wszelką cenę udowodnić nieważność sakramentów'.
Twierdzenie równie zasadne jak:
Liczy się dla mnie tylko prawdziwy ojciec
dlatego
za wszelką cenę uzasadnię, że nie jest moim ojcem.
3.
"sakramentów novus ordo"
Czyli nie są to sakramenty katolickie? Kościół jest jeden. Katolicki.
Nie słyszeliśmy o dowodzie, wedle którego, Kościół Chrystusowy byłby
Kościołem Novus Ordo. Jakiś dowód na poparcie tezy przeciwnej? Sprzed
Vaticanum Secundum.
4.
"nie ma się żadnej pewności, że przyjęte wcześniej święcenia w nowym rycie są nieważne"
Co nie znaczy, że mamy obowiązek przyjąć je za ważne. Wręcz przeciwnie.
Mamy podejść do nich z nieufnością. Stawką jest zbawienie duszy. Lub jej
wieczne potępienie. Prosty przykład - może ta woda jest zatruta, może
nie. Ktoś powie "nie ma się żadnej pewności, że ta woda jest zatruta",
czy też po prostu nie wypije tej wody i po prostu pójdzie dalej, zajmie
się swoim życiem, które ma do przeżycia, miast prowadzić czcze dysputy?
5.
Wedle słów ks. Najmowicza: "Wątpliwości te dotyczą przede wszystkim intencji wyświęcającego biskupa.
Gdy biskup publicznie neguje cele kapłaństwa, albo jego sakramentalny
charakter, to powstaje obiektywna wątpliwość co do jego intencji."
Nałożenia rąk (na ks. Najmowicza) w rycie posoborowej sekty dokonał kard. Henryk Gulbinowicz. Czytamy:
"...utworzył pierwszy w Polsce Diecezjalny Ośrodek Kształcenia
Soborowego Księży"
o Kard. Henryku Gulbinowiczu, za
http://www.pwt.wroc.pl
Utworzył Ośrodek Kształcenia Soborowego Księży, nie Ośrodek Kształcenia Katolickiego Księży. Jakieś pytania?
6.
"Proszę sobie przyjąć do wiadomości, że w Bractwie ludzie na prawdę
kompetentni, nad tą sprawą się zastanawiali i nie doszli do pańskich
konkluzji."
Ktoś mógłby rzec:
"Proszę sobie przyjąć do wiadomości, że na Soborze Watykańskim II byli ludzie na prawdę
kompetentni, nad tą sprawą się zastanawiali i nie doszli do pańskich
konkluzji."
Inny powie:
"Proszę sobie przyjąć do wiadomości, że w Sanhedrynie byli na prawdę
kompetentni Arcykapłani i faryzeusze, nad tą sprawą się zastanawiali i nie doszli do pańskich
konkluzji."
My przejdziemy do następnego punktu:
7.
"bo inaczej
nie mają podstaw by je odrzucać."
Niedouczenie? Buta? Zakłamanie? Co Konstanty Najmowicz w tym momencie reprezentuje?
Pisze bowiem apostoł Paweł, w Pierwszym Liście do Tesaloniczan;
"Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie!.
Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła."
Mało? Sławetne "co na to Marcel Lefebvre":
"Sądzimy, że możemy stwierdzić na podstawie samej wewnętrznej i zewnętrznej krytyki Vaticanum II,
tj. przez analizowanie tekstów i studiowanie tajników Soboru, że z
powodu odwrócenia się od Tradycji i zerwania z Kościołem przeszłości
jest to sobór schizmatycki."
"Sobór ten przedstawia – naszym zdaniem i zdaniem rzymskich władz – nowy Kościół, który oni nazywają Kościołem Soborowym."
"Kościół, który zatwierdza takie błędy, jest zarówno schizmatycki,
jak i heretycki. Ten soborowy Kościół nie jest zatem katolicki."
"Soborowy Kościół jest przepojony zasadami 1789 roku. (...) Jego
założenie było oszustwem zainspirowanym przez Piekło, aby zniszczyć
Katolicką religię, jej Magisterium, jej kapłaństwo oraz Ofiarę Naszego
Pana".
"Radykalne i rozległe zmiany dokonane w rzymskim Obrzędzie Ofiary
Mszy Świętej i ich podobieństwo do modyfikacji dokonanych przez Lutra
obligują katolików lojalnych swej wierze do zakwestionowania ważności
tego nowego obrzędu. Kto lepiej od wielebnego ojca Guérarda des Lauriers zdoła wnieść przemyślany wkład w rozwiązanie tego problemu…?"
"Jeśli uważamy, że ta zreformowana liturgia jest heretycka i
nieważna, czy to z powodu zmian poczynionych w materii i formie, czy też
z powodu intencji reformatorów wpisanej w nowy ryt, będącej
przeciwieństwem intencji Kościoła katolickiego, to oczywiście nie możemy
uczestniczyć w tych reformowanych obrzędach, ponieważ bralibyśmy udział
w czynie świętokradzkim. Ta opinia oparta jest na gruntownych
przesłankach…"
Kolejny niedouczony? A może myli pojęcia? Czy też wszędzie widzi sedewakantystów?
Wszak na jednym z for, Konstanty Najmowicz pisał o biskupie Tissier de Mallerais:
"Niezły tupet, właściwy tylko sedewakantyście." oraz "Aż się ciśnie, by powiedzieć do bpa: " Co wolno wojewodzie, to...""
Zakończmy dwoma cytatami Konstantego Najmowicza:
"Nie przeciwstawiam, wręcz mówię, że właśnie po owocach poznacie
współczesne Bractwo. Zastanówcie się, gdzie są ci wszyscy polscy księża,
co byli na Garncarskiej? Czyżby wszyscy, to "złodzieje i
niezrównoważeni psychicznie"? Gdzie są zastępy kleryków? A jakie są
owoce?"
"Zawsze broniłem bractwa, ale po ostatnich wydarzeniach widzę, że to jest sekta."
Katolicyzm: Palka
Palka (palla) - chusta płócienna kwadratowa podwójna, dla sztywności dobrze wykrochmalona, albo w środku tekturkę mająca. Używa się do pokrywania kielicha i pateny.
Rozmiar jej zastosowany jest do pateny, na długość i szerokość. Na zewnątrz może być wyszyty krzyżyk lub haft odpowiedni symboliczny (imię Jezus, krzyż, pelikan), a brzegi obhaftowane lub obszyte koronką.
Palka winna być poświęconą, równie jak korporał. Gdyby przez roztargnienie użytą była palka niepoświęcona, już się jej nie poświęca.
Palka winna być poświęconą, równie jak korporał. Gdyby przez roztargnienie użytą była palka niepoświęcona, już się jej nie poświęca.
na podstawie: biskup Antoni J. Nowowiejski,
Ceremonjał Parafialny, 1931
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 13
I to dlatego trzymamy się Ojca Świętego. Nie atakujemy
papieża, tak jak fałszywi bracia z tak zwanej katolickiej prasy,
próbowali przekonać swoich czytelników. Nie zaatakowaliśmy papieża
w naszym liście do niego. W całym świecie nie ma kapłana, który
byłby bardziej lojalny i bardziej przywiązany do obecnego papieża
niż ja. Ponieważ, jeżeli nawet z innego żadnego powodu, papież
Paweł VI nie musiał darować mi osobistej uwagi oraz osobistego
przywiązania, które okazał, gdy udzielił mi osobistej audiencji
oraz pobłogosławił pracę, którą wykonywałem przez ostatnie dwa
tygodnie. Nie mogę o tym zapomnieć, pomimo bycia niezadowolonym z
pewnych rzeczy, do robienia, których zmuszają mnie dziś jego
doradcy. To, o co poprosiliśmy Ojca Świętego w moim liście z 15
sierpnia (jeżeli jesteś zainteresowany pełnym tekstem, po prostu
zostaw swoje dane i chętnie wyślę ci kopię) - poprosiliśmy Ojca
Świętego by, PROSZĘ, był papieżem, by działał jak papież, by stał
na swych własnych nogach oraz by dał nam, lojalnym tradycyjnym
katolikom satysfakcję z bycia zdolnym raz jeszcze powiedzieć::
"Rzym się wypowiedział i wszyscy katolicy posłuchają". To o to go
poprosiliśmy.
Nie próbujemy założyć nowego schizmatyckiego kościoła, panie i
panowie. O to zostałem oskarżony przez fałszywie konserwatywną
prasę katolicką, która obecnie wędruje we wszystkich kierunkach,
która obecnie wysyła wszelkiego rodzaju grupy rozłamowe, z których
niektóre narażają się na niebezpieczne działania prawne z powodu wypaczania wizerunku katolickich tradycjonalistów. Gdzie są
biskupi, którzy wciąż mogą się nieoczekiwanie pojawić? Obecny
establiszment tak zwanych katolików, nie jest już zgodny z
tradycjami Kościoła, [który datuje się wstecz do świętego Piotra i
Naszego Pana], ponieważ to dzisiejszy kościół soborowy, nie
przyniósł światu nic poza systematyczną destrukcją Katolickiego
Kościoła, którego bronić przysięgał każdy kapłan.
Przez
ostatnie 5 lat byliśmy świadkami tego, co było przygotowywane przez
ostanie 50 lat - systematycznego niszczenia Kościoła w trzech etapach.
Pierw, nasza liturgia musi zostać zniszczona. Potem, nasze dogmaty muszą
zostać zniszczone. Następnie, nasza moralność musi zostać zniszczona. Wróg wykonał dobrą robotę w realizacji tych zadań, panie i i panowie.
Katolicyzm: Korporał
Korporał (corporale) - chusta czy obrus płócienny, na którym w czasie mszy św. składa się hostia i kielich, a w cyborium puszka i monstrancja. Do niczego więcej nie może być używany.
Formę ma kwadratową; jest długi i szeroki na 52 centm.; zresztą wielkość może być zastosowaną do wielkości ołtarza, na którym korporał się rozkłada. Ma być z bardzo czystego cienkiego płótna i na stronę wewnętrzną gładko wyprasowany; na brzegach może być lekko obhaftowany lub wąziutką koronką obszyty; na części przedniej, na środku, na dwa palce od brzegu, może być wyhaftowany płasko mały krzyżyk. W tych miejscach, na które święte postacie są składane, nie może być żadnych haftów.
Korporał przed użyciem winien być poświęcony przez biskupa lub kapłana, który to może czynić. Gdyby przez nieuwagę użyty został korporał niepobłogosławiony, trzeba go, pomimo tego, poświęcić, gdyż użycie nie zastępuje poświęcenia.
Formę ma kwadratową; jest długi i szeroki na 52 centm.; zresztą wielkość może być zastosowaną do wielkości ołtarza, na którym korporał się rozkłada. Ma być z bardzo czystego cienkiego płótna i na stronę wewnętrzną gładko wyprasowany; na brzegach może być lekko obhaftowany lub wąziutką koronką obszyty; na części przedniej, na środku, na dwa palce od brzegu, może być wyhaftowany płasko mały krzyżyk. W tych miejscach, na które święte postacie są składane, nie może być żadnych haftów.
Korporał przed użyciem winien być poświęcony przez biskupa lub kapłana, który to może czynić. Gdyby przez nieuwagę użyty został korporał niepobłogosławiony, trzeba go, pomimo tego, poświęcić, gdyż użycie nie zastępuje poświęcenia.
na podstawie: biskup Antoni J. Nowowiejski,
Ceremonjał Parafialny, 1931
niedziela, 21 kwietnia 2013
De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 12
Niemniej jednak, gdy została zamknięta ostateczna sesja Drugiego
Soboru Watykańskiego, każda decyzja i każdy dekret, który został
oficjalnie promulgowany przez Sobór, nie zawierał niczego innego,
prócz tradycyjnej, zdrowej doktryny Kościoła. O, tak, słyszałem
propozycje w które byście nie uwierzyli. Biskupi proponujący, jako
akceptowalną katolicką doktrynę, herezje - dogmatyczne i moralne
herezje - które zostały potępione wieki temu! Ale nie zostały one
uczynione prawem - nie! Chrystus wciąż był ze Swoim Kościołem, a
Duch Święty wciąż sterował jego Piotrową częścią i nie pozwolił by
te propozycje zostały zaakceptowane. Ale to czego dziś jesteśmy
świadkami, panie i panowie, to są dokładnie te wtedy pokonane
propozycje, do których zaakceptowania są obecnie zmuszani nasi
katoliccy ludzie. Moderniści nie mogli tego legalnie dokonać w
Rzymie, teraz próbują to zrobić nielegalnie. I to dlatego ich
atakujemy!
Dziś mamy dokładną kopię sytuacji, którą św. Pius X
opisał w 1903, gdy jasna stwierdził, że promotorzy błędu nie
znajdują się dziś pomiędzy naszymi zadeklarowanymi wrogami.
Promotorzy błędu znajdują się dziś w samych szeregach naszego
własnego Kościoła! Dziś jesteśmy świadkami dokładnie tej samej
sytuacji.
Jesteśmy
również świadkami dokładnie tego co zostało przepowiedziane w
Fatimie w 1917 roku. I widzę to jasno - nie jest to dokładnie czynieniem
tego publicznym - nie pretenduję do posiadania tekstu tej wiadomości
Naszej Błogosławionej Matki z Fatimy, ale tekst, który otrzymałem w
Rzymie zawiera kilka paragrafów, które wciąż są bardzo interesujące.
Zostało to wtedy przepowiedziane i dzieje się teraz.
"Nadchodzi
czas poważnej próby dla Kościoła. Nie dziś, ani nie jutro" powiedziała
Najświętsza Matka w 1917 roku "ale w drugiej połowie 20-ego wieku.
Natura ludzka nie rozwinie się tak, jak Bóg tego pragnie. Ludzkość
stanie się świętokradcza i podepcze dar, który otrzymała. Nigdzie już
nie będzie panował porządek. Nawet na wyżynach" przepowiedziała
Najświętsza Matka "Szatan będzie panował i kierował biegiem rzeczy. Uda
mu się nawet przeniknąć do najwyższych stanowisk w Kościele.
Kardynałowie sprzeciwią się kardynałom, a biskupi sprzeciwią się
biskupom. Szatan wejdzie w ich sam środek. Kościół będzie zasłonięty i
cały świat zostanie wrzucony w dezorientację."
To Matka Boga dała nam taki opis, panie i panowie.
Katolicyzm: Welon kielichowy
Welon kielichowy z tejże samej materji jedwabnej uszyty, co ornat, do
którego należy, i z podszewką jedwabną ma być tak wielki, aby przykrył
dostatnio palkę i część przednią kielicha, więc około 48 centm. długości
i tyleż szerokości. Na środku części przedniej zwykle wyszywany jest
galonem krzyżyk, choć na to przepisu niema. Cały welon także obszyty
jest z krajów wąskim galonem.
na podstawie: biskup Antoni J. Nowowiejski,
Ceremonjał Parafialny, 1931
sobota, 20 kwietnia 2013
Satanistyczna mitra Benedykta XVI nr 2
1. Kościół Lucyfera.
6 czerwonych rubinów oraz pojedynczy zielony szmaragd dają cyfrę 7, symbolizującą sześcienny kamień, oznaczający Masońskie Posłuszeństwo. Cztery rubiny w pionie symbolizują masońską "4", tworzącą "Kościół Lucyfera".
2. Pierwsza Trójca Masońska.
W każdej ćwiartce mitry, znajdują się dwa trójkąty (3 oraz 2) dotykające dwóch wierzchołków 6-o ramiennej gwiazdy. W każdym trójkącie mamy 6 pereł, pogrupowanych po dwie, wokół centralnego koralika (6+1=7). Obecność cyfr 3 oraz 2 (3+2=5) sugeruje, że ten trójkąt (3), reprezentujący Pierwszą Trójcę Masońską, wraz z dwoma płciami (3+2=5) tworzy pięcioramienną gwiazdę - Ciało Świata. Obecność 6 pereł wraz z jedną, centralną, sugeruje możliwość transformacji w kierunku liczby 7, która, wraz z cyframi 3 oraz 5 tworzy Drugą Trójcę Masońską.
3. Druga Trójca Masońska.
W każdej ćwiartce mitry, znajduje się duża, sześcioramienna gwiazda wraz z punktem centralnym. Jest to symbol Mistrza Masońskiego, "Doskonałego Kamienia", "Sześcienny Kamienia" oraz Człowieka-Boga - wszyscy scharakteryzowani przez cyfrę 7 (6+1). Sześcioramienna gwiazda obecna na czterech stronach mitry - rozprzestrzenienie Człowieka-Boga na cały glob.
4. Masońskie kapłaństwo.
Na każdej stronie mitry, z przodu oraz z tyłu, umieszczone są białe perły w grupach po 12, 15, 16, 17... Każda z nich odnosi się do stopni (od 12 do 22) Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego, reprezentując "masońskie kapłaństwo".
5. Liczba Antychrysta.
Grupy 9 białych pereł, obecnych w każdej z 4 sekcji niższej części mitry, są ułożone z pereł różnych rozmiarów - 3 małe perły i 6 większych. 3 x 6 = 666. Znamię bestii.
6. Trzecia Trójca Masońska.
Przedstawiona nader uroczyście - 10 czerwonych rubinów obleczonych złotem oraz 1 zielony szmaragd, również obleczony złotem. Te wielkie i drogocenne kamienie formują cyfry 5 (Lucyfer), 6 (Imperator Świata), 7 (Człowiek-Bóg) oraz 4 (cały glob - cztery strony świata).
7. Wyeliminowanie Ofiary Chrystusa.
Na każdej z 4 dolnych części mitry mamy grupy 9 pereł.
9 = 18 - Rycerz Różokrzyżowców. Czterokrotne powtórzenie reprezentuje zadanie Rycerza Różokrzyżowców - wyeliminowanie Ofiary Chrystusa z powierzchni Ziemi.
8. Lucyfer oraz Kabalistyczni Żydzi.
16 białych pereł, podzielnych w dwie grupy - po 11 i po 5.
Pięć pereł, rozróżnialnych po ich mniejszym rozmiarze, symbolizuje pięcioramienną gwiazdę - kozią głowę Lucyfera. Pozostałe jedenaście pereł symbolizuje Kabalistycznych Żydów. Czterokrotne powtórzenie (2 razy z przodu i 2 razy z tyłu) symbolizuje rozciągnięcie na cały świat.
6 czerwonych rubinów oraz pojedynczy zielony szmaragd dają cyfrę 7, symbolizującą sześcienny kamień, oznaczający Masońskie Posłuszeństwo. Cztery rubiny w pionie symbolizują masońską "4", tworzącą "Kościół Lucyfera".
2. Pierwsza Trójca Masońska.
W każdej ćwiartce mitry, znajdują się dwa trójkąty (3 oraz 2) dotykające dwóch wierzchołków 6-o ramiennej gwiazdy. W każdym trójkącie mamy 6 pereł, pogrupowanych po dwie, wokół centralnego koralika (6+1=7). Obecność cyfr 3 oraz 2 (3+2=5) sugeruje, że ten trójkąt (3), reprezentujący Pierwszą Trójcę Masońską, wraz z dwoma płciami (3+2=5) tworzy pięcioramienną gwiazdę - Ciało Świata. Obecność 6 pereł wraz z jedną, centralną, sugeruje możliwość transformacji w kierunku liczby 7, która, wraz z cyframi 3 oraz 5 tworzy Drugą Trójcę Masońską.
3. Druga Trójca Masońska.
W każdej ćwiartce mitry, znajduje się duża, sześcioramienna gwiazda wraz z punktem centralnym. Jest to symbol Mistrza Masońskiego, "Doskonałego Kamienia", "Sześcienny Kamienia" oraz Człowieka-Boga - wszyscy scharakteryzowani przez cyfrę 7 (6+1). Sześcioramienna gwiazda obecna na czterech stronach mitry - rozprzestrzenienie Człowieka-Boga na cały glob.
4. Masońskie kapłaństwo.
Na każdej stronie mitry, z przodu oraz z tyłu, umieszczone są białe perły w grupach po 12, 15, 16, 17... Każda z nich odnosi się do stopni (od 12 do 22) Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego, reprezentując "masońskie kapłaństwo".
5. Liczba Antychrysta.
Grupy 9 białych pereł, obecnych w każdej z 4 sekcji niższej części mitry, są ułożone z pereł różnych rozmiarów - 3 małe perły i 6 większych. 3 x 6 = 666. Znamię bestii.
6. Trzecia Trójca Masońska.
Przedstawiona nader uroczyście - 10 czerwonych rubinów obleczonych złotem oraz 1 zielony szmaragd, również obleczony złotem. Te wielkie i drogocenne kamienie formują cyfry 5 (Lucyfer), 6 (Imperator Świata), 7 (Człowiek-Bóg) oraz 4 (cały glob - cztery strony świata).
7. Wyeliminowanie Ofiary Chrystusa.
Na każdej z 4 dolnych części mitry mamy grupy 9 pereł.
9 = 18 - Rycerz Różokrzyżowców. Czterokrotne powtórzenie reprezentuje zadanie Rycerza Różokrzyżowców - wyeliminowanie Ofiary Chrystusa z powierzchni Ziemi.
8. Lucyfer oraz Kabalistyczni Żydzi.
16 białych pereł, podzielnych w dwie grupy - po 11 i po 5.
Pięć pereł, rozróżnialnych po ich mniejszym rozmiarze, symbolizuje pięcioramienną gwiazdę - kozią głowę Lucyfera. Pozostałe jedenaście pereł symbolizuje Kabalistycznych Żydów. Czterokrotne powtórzenie (2 razy z przodu i 2 razy z tyłu) symbolizuje rozciągnięcie na cały świat.
piątek, 19 kwietnia 2013
Katolicyzm: Paramentyka
Paramentyką nazywamy opis szat i bielizny, w kulcie używanych.
przepisy liturgiczne nie dozwalają używać szat, noszonych bezpośrednio
przy ofierze mszy św., innych materii, jak tylko jedwabnych, złotych i
srebrnych, które w wiekach średnich miały specjalne wzory, już podczas
tkania wykonywane. Obok jedwabiu i brokat złotych i srebrnych tylko len i
konopie, jako bielizna liturgiczna, mają zaszczyt bezpośredniego
uczestniczenia w kulcie. (...) Do ozdoby szat liturgicznych służą haft i
koronki. (...) Kościół przepisuje dla szat świętych 6 barw
liturgicznych, które w ciągu roku często się zmieniają, stosownie do
okresu roku kościelnego, uroczystości lub obrzędu odbywanego. Są one:
biała, czerwona, zielona, fioletowa, różowa i czarna. (...)
Paramenta mszalne są dwojakie: kapłana i kielicha. Ubiór pierwszego stanowią: humerał, alba, pasek, manipularz, stuła i ornat; a ubiór kielicha: puryfikaterz, palka, korporał w bursie i welon.
na podstawie: biskup Antoni J. Nowowiejski,
Ceremonjał Parafialny, 1931
Dokąd zmierzacie, przeszłości swej nie znając? Część pierwsza.
„Naród bez dziejów, bez historii,
bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez
przyszłości. Naród, który nie wierzy w wielkość, i nie chce ludzi wielkich,
kończy się.”
Stefan Wyszyński
Niedawno mogliśmy obejrzeć film o
"dzieciach Zamojszczyzny". Jakbyśmy zareagowali, gdyby ktoś nam
powiedział - "to już było, to nie ważne, to nie istotne, zajmijmy się
czymś innym, czymś nowym"?
Gdyby ktoś nam powiedział -
„Grunwald to średniowiecze, zapomnijcie o tym, zapomnijcie, to stare", czy
posłuchalibyśmy?
Czy gdyby ktoś nam powiedział -
"zapomnijcie o Rejtanie, zapomnijcie o Janie Chodkiewiczu", czy
zapomnielibyśmy?
Czy gdyby ktoś nam powiedział -
"nie interesujmy się historią naszego kraju, to nie istotne, żyjmy
teraźniejszością", czy nie interesowalibyśmy się?
Roman Dmowski napisał:
"Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien
sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę.
Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od
religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu."
Tak więc, wydaje się, że
katolicyzm jest nader istotny dla polskości. Można by wręcz zaryzykować
twierdzenie, że nie można zrozumieć polskości, nie rozumiejąc katolicyzmu, że
nie można znać polskości, nie znając katolicyzmu.
Czy możemy kochać coś, czego nie
znamy? Czy możemy znać historię Polski, nie znając historii Kościoła?
Dlaczego więc, Mszę odprawianą w
Kościele przez tyle wieków, uznajemy za coś nie wartego zainteresowania, za coś
starego i nieaktualnego? Czy możemy mówić o wartościach Polaków wielkich i tych
mniejszych, nie wiedząc, w co wierzyli? Lex orandi, lex credendi. Jak się
modlimy, tak wierzymy. Jak wszyscy wielcy Polacy i święci się modlili, tak
wierzyli.
Przyjrzyjmy się więc, w co
wierzyli papieże, święci oraz Polacy na przestrzeni ostatnich, niemal 2000 lat.
Zacznijmy od słowa „wierzyć”.
Czy tak, jak usiłuje się nam narzucić, powinniśmy przestać wierzyć? Czy wiara
sama w sobie jest głupotą? Czy powinniśmy przestać wierzyć w cokolwiek? Jedna z
definicji tego słowa brzmi: „przyjmować coś za prawdę”. Innymi słowy, próbuje
się nam narzucić, abyśmy nic nie przyjmowali za prawdę. Innymi słowy – nic nie
jest prawdziwe! Nie mniej, nie więcej. Dokładnie to próbuje się nam narzucić.
Odrzucenie Prawdy. Czemu ktoś mógłby chcieć abyśmy odrzucili Prawdę? Bardzo
prosta odpowiedź – bo Prawda nas wyzwoli. A wolnych ludzi nic nie złamie.
Czy oddawanie czci jest sprzeczne
z ludzką naturą, z ludzkim rozumem? Czy człowiek nie ma naturalnej potrzeby czczenia,
oddawanie czci? Przed nadejściem Chrześcijaństwa, wielu pogan czciło drzewa.
Drzewa. Zwykłe drzewa. Tak wielka była w nich potrzeba oddawania czci jakiemuś
bytowi, że ci ludzie, kierujący się często naturalnym, wrodzonym instynktem
czcili drzewa. Oddawali cześć martwej naturze. Jednocześnie, mniej lub bardziej
świadomie, wybierali drzewa wielkie i dostojne. Rozumieli, że cześć należy się
czemuś monumentalnemu, czemuś dostojnemu, czemuś większemu od nas. Potem przyszło
Chrześcijaństwo i zaczęli czcić prawdziwego Boga.
Ostatnio, właściwie od kilkunastu
lub nawet kilkudziesięciu lat obserwujemy interesujący trend. Coraz więcej i
częściej słyszymy o tak zwanych gwiazdach. Gwiazdy muzyki – rocka lub popu.
Gwiazdy sportu. Gwiazdy estrady i kina. Potem poszłi dalej. Powstał idol.
Legion idoli. Idole sportu. Idole muzyki. Powstały programy kreujące idoli –
takie jak np. „Idol”.
Zastanówmy się nad dwoma
rzeczami. Pierwsza rzecz – idol. Co oznacza to słowo? Czy synonimem tego słowa
nie jest bożek, bałwan (za „Słownik języka polskiego”, PWN)?
„Bożki pogańskie to srebro i
złoto,
dzieło rąk ludzkich.
Mają usta, ale nie mówią,
mają oczy, ale nie widzą.
Mają uszy, ale nie słyszą;
i nie ma oddechu w ich ustach.
Podobni są do nich ci, którzy je
robią,
i każdy, co w nich ufność
pokłada.”
Psalm 135
Czy możemy pokładać nadzieję w idolach? Kościół Święty udziela nam odpowiedzi w Psalmie 96: "wszyscy bogowie pogan to ułuda". Czy nie mamy obecnie stanu pewnej idolizacji? Mówi się, że natura nie znosi pustki. Na miejsce, więc czego lub kogo pojawili się „idole”?
Czy i obecnie, nie jesteśmy
świadkami swego rodzaju zmieszania z poganami, swego rodzaju poganizacji opisanej w psalmie 96: "Lecz się zmieszali z poganami i nauczyli ich uczynków; poczęli czcić ich bałwany." Jaka
jest jej przyczyna? Czy miało to miejsce również w czasach naszych dziadów?
Odpowiemy na te pytania w następnej części.
czwartek, 18 kwietnia 2013
Buffalo News: Wiktor Mróz, Tradycjonalistyczny kapłan.
rocznicowy obrazek o. Wiktora / zbiory Semper fidelis et paratus |
Uroczysta Msza Requiem za wielebnego Wiktora Mroza, 77, narodowości Polskiej, znającego św. Maksymiliana Kolbe, zostanie ofiarowana w sobotę o 9.00 w Kaplicy Naszej Pani Różańcowej, 231 McKinley Parkway. Pogrzeb odbędzie się na cmentarzu św. Wojciecha, Lancaster.
Ojciec Mróz,
wyświęcony na kapłana w Polsce, w roku 1941 podczas Nazistowskiej
okupacji, zmarł we wtorek (29 kwietnia, 1992) w Szpitalu Sióstr, po
ataku serca.
Często mówił przyjaciołom, że został kapłanem w
wyniku spotkania ze św. Maksymilianem Kolbe, polskim Franciszkaninem
Konwentualnym, który oddał swoje życie za współwięźnia w obozie
koncentracyjnym Auschwitz. Ojciec Kolbe, który był jego spowiednikiem,
został kanonizowany w 1982.
Ojciec Mróz był pasterzem Kaplicy
Naszej Pani Różańcowej. W lipcu świętował 50-o lecie kapłaństwa.
Wspominał, że jako ksiądz służył w Polsce do roku 1944, w którym udał
się do Niemiec. Przyjaciołom powiedział, że jako kapelan podziemnego
ruchu walczącego z Nazistami, spędził wiele zimnych nocy na wzgórzach
swojej ojczyzny - rozpalenie ognia sprowadziłoby Niemców oraz w wypadku
złapania - śmierć.
Od 1944 do 1947 wraz z Amerykańskimi siłami
zbrojnymi zajmował się działalnością repatriacyjną. Do Stanów
Zjednoczonych przybył w 1944. Pozostał tu do roku 1949, w którym udał
się do Japonii jako misjonarz. Służył tam przez 18 lat. W 1967 przeniósł
się do Kanady. Do Buffalo przybył w 1969.
Ojciec Mróz, mieszkający w Holland, uważał siebie za tradycjonalistycznego kapłana, ponieważ kontynuował odprawianie swoich Mszy po łacinie przez wiele lat.
Wyjaśniłby, że przed Soborem Watykańskim II mającym miejsce w 1962, każda Msza w każdym Katolickim kościele byłą odprawiana po Łacinie.
"Nikt nie mógł dodać lub ująć nawet jednego słowa - żaden ksiądz, biskup czy kardynał". "Każdy Mszał na świecie był taki sam".
Ojciec Mróz zauważył, że Watykański II zmienił to poprzez "nową Mszę" odprawianą w świeckim języku ludu. Powiedział, że tekst Mszy był taki sam od siódmego wieku, aż do Watykańskiego II.
Ojciec Mróz, mieszkający w Holland, uważał siebie za tradycjonalistycznego kapłana, ponieważ kontynuował odprawianie swoich Mszy po łacinie przez wiele lat.
Wyjaśniłby, że przed Soborem Watykańskim II mającym miejsce w 1962, każda Msza w każdym Katolickim kościele byłą odprawiana po Łacinie.
"Nikt nie mógł dodać lub ująć nawet jednego słowa - żaden ksiądz, biskup czy kardynał". "Każdy Mszał na świecie był taki sam".
Ojciec Mróz zauważył, że Watykański II zmienił to poprzez "nową Mszę" odprawianą w świeckim języku ludu. Powiedział, że tekst Mszy był taki sam od siódmego wieku, aż do Watykańskiego II.
Diecezja Buffalo
nie pozwoliła ani jemu, ani jego zwolennikom używać Katolickiego
kościoła, ponieważ nie otrzymał pozwolenia kościoła na odprawianie Mszy
Trydenckiej.
30 kwietnia 1992, Buffalo News
środa, 17 kwietnia 2013
Błędy sedeludzi. Część pierwsza.
"Byłem zawsze zdania, że to termin nieszczęśliwy, osłabiający wartość
ruchu i myśli, którą ten ruch wyrażał. Wszelki „izm” mieści w sobie
pojęcie doktryny, kierunku myśli, obok którego jest miejsce na inne,
równorzędne z nim kierunki. Naród jest jedyną w świecie naszej
cywilizacji postacią bytu społecznego, obowiązki względem narodu są
obowiązkami, z których nikomu z jego członków nie wolno się wyłamywać:
wszyscy jego synowie winni dla niego pracować i o jego byt walczyć,
czynić wysiłki, ażeby podnieść jego wartość jak najwyżej, wydobyć z
niego jak największą energię w pracy twórczej i w obronie narodowego
bytu. Wszelkie „izmy”, które tych obowiązków nie uznają, które niszczą
ich poczucie w duszach ludzkich, są nieprawowite."
Roman Dmowski
"Jestem sedewakantystą / sedeprewacjonistą". Podobnie jak "jestem lefebrystą", sugeruje, że
ktoś nie jest katolikiem. Tak więc - jestem katolikiem (generalnie).
"To tylko opinia". Samobójcze i oderwane od rzeczywistości twierdzenie. Posłużmy się prostym przykładem. Ojciec nie wypełnia swych obowiązków. Bije dziecko, podtruwa je, głodzi. Dziecko myśli - dlaczego tatuś to robi? Czemu mój tatuś mnie krzywdzi?
Co zrobi ktoś 'stojący z boku"? Jeden powie: "to jest Twój tatuś, kochaj go". Inny powie: "może to jest Twój tatuś, może nie jest. Lepiej uznajmy, że to jest Twój tatuś". Jeszcze inny powie "może to jest Twój tatuś, może nie jest. Uważam, że nie jest to Twój tatuś, ale spokojnie, to tylko moja opinia. Nie ma problemu, nie stresuj się, to tylko moja opinia".
A co powinien zrobić ktoś "stojący z boku"? Przede wszystkim przestać "stać z boku". Powinien zadziałać, zainterweniować. Jak? W jaki sposób? Co powinien uczynić?
Co zrobi zdrowa matka? Czy nie odseparuje dziecka od degenerata? Czy nie uniemożliwi wynaturzeńcowi trucia dziecka? Czy nie poda dziecku odtrutki? Choćby za cenę własnego życia. Ktoś powie - nieadekwatny przykład. Proszę bardzo - kto stworzył serce matki? Czy nie Bóg w Trójcy Jedyny Prawdziwy?
Co zrobi zdrowe dziecko? Czy powie: "okey, może to mój tata, może nie, co za różnica"? Czy też powie: "istnieją poważne wątpliwości, zrobię co mogę, by się dowiedzieć czy to mój tata, czy nie"? Każdemu, kto uważa że, słuszna jest opcja nr 1, sugeruję zastanowić się nad prostą kwestią - a jeżeli Twój tata, nie jest Twoim tatą (np. biologicznie) to czy ma to dla Ciebie znaczenie (w co wierzę), czy też nie ma to dla Ciebie znaczenia (w co wątpię)? W wypadku papieża mówimy o duchowym porządku rzeczy, stojącym wyżej, niż naturalny porządek rzeczy. Tak więc, kwestia duchowego ojcostwa jest o tyle ważniejsza od naturalnego ojcostwa, o ile rzeczy duchowe są ważniejsze od rzeczy doczesnych, naturalnych.
Ktoś powie - no, ale przecież nie mam autorytetu, bądź wiedzy, by stwierdzić ojcostwo lub jego brak. Owszem, ale czy to znaczy, że nie będziesz próbował poszerzyć swej wiedzy w tym temacie lub chociaż zorientować się, która opcja jest bardziej prawdopodobna? Będziesz czekał na orzeczenie urzędu stanu cywilnego lub burmistrza, czy też spróbujesz ustalić podstawowe kwestie?
Posłużę się kolejnym przykładem, brutalnym przykładem. Czy jeżeli ktoś uderzy Cię w twarz, powiesz: "hmm... chyba mnie uderzył... a może nie... poczekamy co powie sąd". Będziesz czekał na oficjalne orzeczenie odpowiedniego urzędu, czy też stwierdzisz zaistnienie pewnego faktu? Innymi słowy - czy Najukochańszy Bóg nie wyposażył Cię w coś takiego jak rozsądek, intelekt oraz zmysły? Czy też zdążył już Ci je odebrać, być może jako karę, np. za Twą pychę?
Tak więc usystematyzujmy. Widzimy krzywdzone dziecko. Stoimy i dywagujemy? Nie, separujemy od krzywdziciela. Co dalej? Podajemy środki zaradcze - leczniczo oraz profilaktycznie. Mszę Świętą oraz ważne sakramenty. Do tego dodajemy katolicką doktrynę oraz postępowanie w cnotach. Uff... dziecko, przynajmniej na chwilę obecną, uratowane.
Teraz kolejna kwestia. Krzywdziciel. Oprawca. Inaczej postąpimy, jeżeli jest spokrewniony lub spowinowacony ze skrzywdzonych dzieckiem, a inaczej, jeżeli nie jest z nim w żaden sposób spokrewniony więzami krwi.
Może to nie jest ojciec? A może jest? Co robimy?
W naszym wypadku istnieją uzasadnione i poważne wątpliwości. Choćby zgodnie z cnotą roztropności możemy stwierdzić, że ktoś nie jest papieżem. Nie osądzamy więc papieża, jedynie stwierdzamy fakt, że dana osoba (np. czytelnik) nie jest papieżem.
Co z tymi, którzy uważają przeciwnie? Co z tymi, którzy w dobrej chodzą na Novus Ordo Missae? Czy nie są katolikami? Czy są lub będą potępieni? Cóż... są katolikami. Prawdopodobnie...
"Sedewakantyści nie mają rozwiązania problemu". Co to znaczy? Zastosujmy to samo zdanie do FSSPX i otrzymamy: "Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X nie ma rozwiązania problemu. Mimo ponad 40 lat istnienia FSSPX, sytuacja w Kościele jest coraz gorsza. Tak więc Marcel Lefebvre przedstawił złe rozwiązanie".
Ekhem... chyba coś nie tak, nieprawdaż? Po pierwsze - jaki problem? Po drugie - jakie rozwiązanie? A przede wszystkim - kto powiedział, że mamy przedstawić rozwiązanie wszelkich problemów? Na końcu będziemy sądzeni z naszego wykształcenia teologicznego, trafności naszych poglądów w pewnych sprawach, czy też z miłości?
Aplikując to do tzw. "sedewakantystów" - katolicy, kierując się rozumem, podpierając zmysłami oraz różnymi autorytetami doszli do wniosku, że Stolica Apostolska wakuje, jest pusta. Koniec kropka. Nie mniej, nie więcej. Ogół z nich, ba, większość z nich, nie bawi się w dywagacje teologiczno-kanoniczne. Ba, generalnie takie dysputy nie interesują ich zbytnio. Być może są zbyt zajęci codziennymi obowiązkami, pracą i modlitwą. Pragną, by gdzieś niedaleko była celebrowana katolicka Msza, na którą mogą się udać, by gdzieś niedaleko udzielane były ważne, katolickie Sakramenty, które mogliby przyjąć. By był katolicki ksiądz, który ofiaruje Mszę Świętą. By był katolicki biskup, który udzieli bierzmowania ich dzieciom.
Czy nie widzimy podobnego, rozsądnego podejścia u Arcybiskupa Lefebvre? Czy Marcel Lefebvre powiedział "muszę rozwiązać wszelkie problemy"? Czy też powiedział:
"Moim obowiązkiem jest uczynić wszystko, abyśmy przeżyli! I dlatego jestem przekonany, że konsekrując dziś tych biskupów, kontynuuję Tradycję i pomagam jej przetrwać, jej, to znaczy Kościołowi katolickiemu!” (kazanie z 30 czerwca 1988 r.).
Była to "operacja przeżycie", czy też "operacja zjemy i potępimy sedewakantystów" albo może "operacja wielka dysputa teologiczna"? Arcybiskup widział, że trzeba ratować kapłaństwo, że trzeba ratować Mszę i Sakramenty. I na tym się skupił. I spokojnie możemy powiedzieć, że swój cel osiągnął - abstrahując od związanych z FSSPX kwestii moralno-obyczajowo-doktrynalnych.
Żeby było jeszcze ciekawiej, rozważmy taki scenariusz. FSSPX oficjalnie "dogaduje się" z Modernistycznym Rzymem i zgodnie z pragnieniem jego przełożonych, zostaje zalegalizowane. Otrzymuje tym sposobem jurysdykcję zwyczajną i tym sposobem:
W wersji biskupa Fellaya mamy superbiskupa, dorównującemu jurysdykcją papieżowi.
Wersja współczesnych "sedeprewacjonistów" (mniej lub bardziej rozumiejących założenia biskupa des Lauriers) jest jeszcze ciekawsza.
Czy materialna hierarchia udziela materialnej (zwyczajnej?) jurysdykcji FSSPX?
Innymi słowy - czy Pan Bóg mógłby chcieć lub dopuścić, aby miało miejsce "pojednanie" FSSPX z Moderną? I czy wtedy, biskup Fellay byłby jedynym materialnym i formalnym biskupem Kościoła Katolickiego posiadającym jurysdykcję zwyczajną? I czy wtedy, wszyscy nie powinniśmy się zebrać wokół niego i oddać pod jego opiekę? ...
:)
"To tylko opinia". Samobójcze i oderwane od rzeczywistości twierdzenie. Posłużmy się prostym przykładem. Ojciec nie wypełnia swych obowiązków. Bije dziecko, podtruwa je, głodzi. Dziecko myśli - dlaczego tatuś to robi? Czemu mój tatuś mnie krzywdzi?
Co zrobi ktoś 'stojący z boku"? Jeden powie: "to jest Twój tatuś, kochaj go". Inny powie: "może to jest Twój tatuś, może nie jest. Lepiej uznajmy, że to jest Twój tatuś". Jeszcze inny powie "może to jest Twój tatuś, może nie jest. Uważam, że nie jest to Twój tatuś, ale spokojnie, to tylko moja opinia. Nie ma problemu, nie stresuj się, to tylko moja opinia".
A co powinien zrobić ktoś "stojący z boku"? Przede wszystkim przestać "stać z boku". Powinien zadziałać, zainterweniować. Jak? W jaki sposób? Co powinien uczynić?
Co zrobi zdrowa matka? Czy nie odseparuje dziecka od degenerata? Czy nie uniemożliwi wynaturzeńcowi trucia dziecka? Czy nie poda dziecku odtrutki? Choćby za cenę własnego życia. Ktoś powie - nieadekwatny przykład. Proszę bardzo - kto stworzył serce matki? Czy nie Bóg w Trójcy Jedyny Prawdziwy?
Co zrobi zdrowe dziecko? Czy powie: "okey, może to mój tata, może nie, co za różnica"? Czy też powie: "istnieją poważne wątpliwości, zrobię co mogę, by się dowiedzieć czy to mój tata, czy nie"? Każdemu, kto uważa że, słuszna jest opcja nr 1, sugeruję zastanowić się nad prostą kwestią - a jeżeli Twój tata, nie jest Twoim tatą (np. biologicznie) to czy ma to dla Ciebie znaczenie (w co wierzę), czy też nie ma to dla Ciebie znaczenia (w co wątpię)? W wypadku papieża mówimy o duchowym porządku rzeczy, stojącym wyżej, niż naturalny porządek rzeczy. Tak więc, kwestia duchowego ojcostwa jest o tyle ważniejsza od naturalnego ojcostwa, o ile rzeczy duchowe są ważniejsze od rzeczy doczesnych, naturalnych.
Ktoś powie - no, ale przecież nie mam autorytetu, bądź wiedzy, by stwierdzić ojcostwo lub jego brak. Owszem, ale czy to znaczy, że nie będziesz próbował poszerzyć swej wiedzy w tym temacie lub chociaż zorientować się, która opcja jest bardziej prawdopodobna? Będziesz czekał na orzeczenie urzędu stanu cywilnego lub burmistrza, czy też spróbujesz ustalić podstawowe kwestie?
Posłużę się kolejnym przykładem, brutalnym przykładem. Czy jeżeli ktoś uderzy Cię w twarz, powiesz: "hmm... chyba mnie uderzył... a może nie... poczekamy co powie sąd". Będziesz czekał na oficjalne orzeczenie odpowiedniego urzędu, czy też stwierdzisz zaistnienie pewnego faktu? Innymi słowy - czy Najukochańszy Bóg nie wyposażył Cię w coś takiego jak rozsądek, intelekt oraz zmysły? Czy też zdążył już Ci je odebrać, być może jako karę, np. za Twą pychę?
Tak więc usystematyzujmy. Widzimy krzywdzone dziecko. Stoimy i dywagujemy? Nie, separujemy od krzywdziciela. Co dalej? Podajemy środki zaradcze - leczniczo oraz profilaktycznie. Mszę Świętą oraz ważne sakramenty. Do tego dodajemy katolicką doktrynę oraz postępowanie w cnotach. Uff... dziecko, przynajmniej na chwilę obecną, uratowane.
Teraz kolejna kwestia. Krzywdziciel. Oprawca. Inaczej postąpimy, jeżeli jest spokrewniony lub spowinowacony ze skrzywdzonych dzieckiem, a inaczej, jeżeli nie jest z nim w żaden sposób spokrewniony więzami krwi.
Może to nie jest ojciec? A może jest? Co robimy?
W naszym wypadku istnieją uzasadnione i poważne wątpliwości. Choćby zgodnie z cnotą roztropności możemy stwierdzić, że ktoś nie jest papieżem. Nie osądzamy więc papieża, jedynie stwierdzamy fakt, że dana osoba (np. czytelnik) nie jest papieżem.
Co z tymi, którzy uważają przeciwnie? Co z tymi, którzy w dobrej chodzą na Novus Ordo Missae? Czy nie są katolikami? Czy są lub będą potępieni? Cóż... są katolikami. Prawdopodobnie...
"Sedewakantyści nie mają rozwiązania problemu". Co to znaczy? Zastosujmy to samo zdanie do FSSPX i otrzymamy: "Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X nie ma rozwiązania problemu. Mimo ponad 40 lat istnienia FSSPX, sytuacja w Kościele jest coraz gorsza. Tak więc Marcel Lefebvre przedstawił złe rozwiązanie".
Ekhem... chyba coś nie tak, nieprawdaż? Po pierwsze - jaki problem? Po drugie - jakie rozwiązanie? A przede wszystkim - kto powiedział, że mamy przedstawić rozwiązanie wszelkich problemów? Na końcu będziemy sądzeni z naszego wykształcenia teologicznego, trafności naszych poglądów w pewnych sprawach, czy też z miłości?
Aplikując to do tzw. "sedewakantystów" - katolicy, kierując się rozumem, podpierając zmysłami oraz różnymi autorytetami doszli do wniosku, że Stolica Apostolska wakuje, jest pusta. Koniec kropka. Nie mniej, nie więcej. Ogół z nich, ba, większość z nich, nie bawi się w dywagacje teologiczno-kanoniczne. Ba, generalnie takie dysputy nie interesują ich zbytnio. Być może są zbyt zajęci codziennymi obowiązkami, pracą i modlitwą. Pragną, by gdzieś niedaleko była celebrowana katolicka Msza, na którą mogą się udać, by gdzieś niedaleko udzielane były ważne, katolickie Sakramenty, które mogliby przyjąć. By był katolicki ksiądz, który ofiaruje Mszę Świętą. By był katolicki biskup, który udzieli bierzmowania ich dzieciom.
Czy nie widzimy podobnego, rozsądnego podejścia u Arcybiskupa Lefebvre? Czy Marcel Lefebvre powiedział "muszę rozwiązać wszelkie problemy"? Czy też powiedział:
"Moim obowiązkiem jest uczynić wszystko, abyśmy przeżyli! I dlatego jestem przekonany, że konsekrując dziś tych biskupów, kontynuuję Tradycję i pomagam jej przetrwać, jej, to znaczy Kościołowi katolickiemu!” (kazanie z 30 czerwca 1988 r.).
Była to "operacja przeżycie", czy też "operacja zjemy i potępimy sedewakantystów" albo może "operacja wielka dysputa teologiczna"? Arcybiskup widział, że trzeba ratować kapłaństwo, że trzeba ratować Mszę i Sakramenty. I na tym się skupił. I spokojnie możemy powiedzieć, że swój cel osiągnął - abstrahując od związanych z FSSPX kwestii moralno-obyczajowo-doktrynalnych.
Żeby było jeszcze ciekawiej, rozważmy taki scenariusz. FSSPX oficjalnie "dogaduje się" z Modernistycznym Rzymem i zgodnie z pragnieniem jego przełożonych, zostaje zalegalizowane. Otrzymuje tym sposobem jurysdykcję zwyczajną i tym sposobem:
W wersji biskupa Fellaya mamy superbiskupa, dorównującemu jurysdykcją papieżowi.
Wersja współczesnych "sedeprewacjonistów" (mniej lub bardziej rozumiejących założenia biskupa des Lauriers) jest jeszcze ciekawsza.
Czy materialna hierarchia udziela materialnej (zwyczajnej?) jurysdykcji FSSPX?
Innymi słowy - czy Pan Bóg mógłby chcieć lub dopuścić, aby miało miejsce "pojednanie" FSSPX z Moderną? I czy wtedy, biskup Fellay byłby jedynym materialnym i formalnym biskupem Kościoła Katolickiego posiadającym jurysdykcję zwyczajną? I czy wtedy, wszyscy nie powinniśmy się zebrać wokół niego i oddać pod jego opiekę? ...
:)
wtorek, 16 kwietnia 2013
Guerard des Lauriers: Boża Iskra - część VI
Michał jest pełny miłości dla wszystkich, zarówno w relacjach
osobistych jak i w szczególnych okolicznościach. Kiedy biedna
zakonnica wstała o 5 rano, by na mrozie udać się na medytację, o.
Guerard chciał jej oddać swój płaszcz. Było to wszystko co wtedy
posiadał.
Pomimo wielkiego intelektu, nie brak mu zmysłu praktycznego. Wręcz przeciwnie. Lubi majsterkować, naprawiać zepsute przedmioty. Prawie codziennie pracuje w ogrodzie. Nie waha się przyłożyć ręki do najbardziej pokornych prac. Nauka, obowiązki, nawet biskupstwo, nie pozwalają zapomnieć, że jest przede wszystkim zakonnikiem.
Kocha podróże pociągiem. Podręczną walizkę wypełnia książkami, które studiuje podczas podróży. Osobistych przedmiotów zabiera niewiele. Osoba, która chciałby mu pomóc nieść bagaż, napotkałaby spore trudności. Ojciec des Lauriers zwykł samemu nosić swój bagaż.
Nie można nie wspomnieć o jego zdolności długiego, nieruchomego pozostawania na kolanach, gdy zatapiał się modlitwie oraz ubóstwie w którym żył, posiadając tylko drobiazgi.
Z powodu nękających go od młodości problemów żołądkowych, musi przestrzegać ścisłej diety. Już ksiądz Massenet zalecał mu zadbanie o stan zdrowia.
Po opuszczeniu Saulchoir, ludzi z którymi mieszka, prosi by nie poświęcali więcej niż jedną godzinę na posiłek, wliczając przygotowanie. Ponieważ, wedle jego słów, nie zasługuje na więcej uwagi. By dopasować się do rygorystycznych wymagań czasowych, kucharki muszą używać szybkowarów. Później, des Lauriers mityguje tą regułę.
Charakteryzuje go pewien rodzaj nigdy nie opuszczającego go humoru. Potrafi pokolorować nawet najczarniejsze sprawy i rozśmieszyć słuchaczy.
Jest bardzo aktywny również w życiu duchowym: wygłasza wiele rekolekcji. Albo dla wspólnot zakonnych, albo dla dominikańskich tercjarzy, albo dla różnych parafii. Wiele z jego rekolekcji ukazuje się drukiem. Pomiędzy jego pismami duchowych znajdują się: "Virgo Fidelis" (1950), "Magnificat" (1950), "La Voie Royale" (Królewska droga), "Ma Maison sera appelée une maison de prière" (Mój dom powinien być nazywany domem modlitwy), "Marie Reine" (Maryja Królowa), "Le Silence" (Cisza).
7 kwietnia 1950 roku zostaje mianowany spowiednikiem dominikańskich sióstr zakonnych z klasztoru Krzyża w Etiolles. Jednocześnie kontynuuje nauczanie w Saulchoir. Bierze udział w różnych konferencjach. Między innymi w Kongresie Tomistycznym mającym miejsce w Rzymie w 1955 roku. Tworzy "La Métaphysique et les Métasciences".
Pomimo wielkiego intelektu, nie brak mu zmysłu praktycznego. Wręcz przeciwnie. Lubi majsterkować, naprawiać zepsute przedmioty. Prawie codziennie pracuje w ogrodzie. Nie waha się przyłożyć ręki do najbardziej pokornych prac. Nauka, obowiązki, nawet biskupstwo, nie pozwalają zapomnieć, że jest przede wszystkim zakonnikiem.
Kocha podróże pociągiem. Podręczną walizkę wypełnia książkami, które studiuje podczas podróży. Osobistych przedmiotów zabiera niewiele. Osoba, która chciałby mu pomóc nieść bagaż, napotkałaby spore trudności. Ojciec des Lauriers zwykł samemu nosić swój bagaż.
Nie można nie wspomnieć o jego zdolności długiego, nieruchomego pozostawania na kolanach, gdy zatapiał się modlitwie oraz ubóstwie w którym żył, posiadając tylko drobiazgi.
Z powodu nękających go od młodości problemów żołądkowych, musi przestrzegać ścisłej diety. Już ksiądz Massenet zalecał mu zadbanie o stan zdrowia.
Po opuszczeniu Saulchoir, ludzi z którymi mieszka, prosi by nie poświęcali więcej niż jedną godzinę na posiłek, wliczając przygotowanie. Ponieważ, wedle jego słów, nie zasługuje na więcej uwagi. By dopasować się do rygorystycznych wymagań czasowych, kucharki muszą używać szybkowarów. Później, des Lauriers mityguje tą regułę.
Charakteryzuje go pewien rodzaj nigdy nie opuszczającego go humoru. Potrafi pokolorować nawet najczarniejsze sprawy i rozśmieszyć słuchaczy.
Jest bardzo aktywny również w życiu duchowym: wygłasza wiele rekolekcji. Albo dla wspólnot zakonnych, albo dla dominikańskich tercjarzy, albo dla różnych parafii. Wiele z jego rekolekcji ukazuje się drukiem. Pomiędzy jego pismami duchowych znajdują się: "Virgo Fidelis" (1950), "Magnificat" (1950), "La Voie Royale" (Królewska droga), "Ma Maison sera appelée une maison de prière" (Mój dom powinien być nazywany domem modlitwy), "Marie Reine" (Maryja Królowa), "Le Silence" (Cisza).
7 kwietnia 1950 roku zostaje mianowany spowiednikiem dominikańskich sióstr zakonnych z klasztoru Krzyża w Etiolles. Jednocześnie kontynuuje nauczanie w Saulchoir. Bierze udział w różnych konferencjach. Między innymi w Kongresie Tomistycznym mającym miejsce w Rzymie w 1955 roku. Tworzy "La Métaphysique et les Métasciences".
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 11
1962 był pierwszym krokiem w ustanowieniu schizmatyckiej,
heretyckiej, Soborowej sekty, która teraz pozuje jako establiszment
Kościoła Katolickiego w Stanach Zjednoczonych. Ponieważ teraz stoimy w
obliczu Koncyliaryzmu. Papież Jan XXIII zwołał swój Sobór Watykański i,
panie i panowie, nie pozwólcie nikomu wmówić wam, że ja osobiście, albo
Ruch Tradycyjnych Katolików, walczymy z decyzjami Ekumenicznego Soboru. O
nie, nie walczymy! Nie mógłby tego zrobić żaden Katolik! To z czym
walczymy, to fałszywe interpretacje Drugiego Soboru Watykańskiego.
Najwyższy czas, by obecny Ojciec Święty stwierdził, że Sobór Watykański
był WIELKIM BŁĘDEM i że obecnie został całkowicie wykorzeniony. On
mógłby to zrobić! Jest papieżem! I nie jest to tylko zasługą papieża
Jana XXIII, ponieważ jest znacznie bardziej zasługą Ducha Świętego to,
że Jan XXIII od samego początku, gdy zwołał sobór, wyraził to
kryształowo czysto. Powinienem był wiedzieć, słyszałem jak to to mówił!
Tak, powiedział to po łacinie, ale nadal trochę rozumiem łacinę. Jasno
stwierdził, że (inaczej niż wszystkie poprzednie Sobory Ekumeniczne)
Drugi Sobór Watykański nie miał być Doktrynalnym Soborem, ale
pastoralnym, pozostawiając jakiemukolwiek późniejszemu papieżowi otwarte
drzwi, by po prostu powiedział "DOSYĆ!".
Gdy stało się jasne, że Drugi Sobór Watykański zmierza, po ludzku mówiąc, ku zniszczeniu, Bóg wkroczył i zamknął Sobór Watykański. Gdy wróciłem do Stanów Zjednoczonych po pierwszej sesji, powiedziałem moim przyjaciołom, że widziałem Papieża Jana dzień, przed opuszczeniem Rzymu. Powiedziałem: 'Ten papież nie otworzy już żadnej innej sesji. Ten człowiek umiera". Jeden raz moje przewidywania się spełniły, aczkolwiek zrobiłem kilka innych, które również, przypadkowo, okazały się być prawdziwe.
Gdy stało się jasne, że Drugi Sobór Watykański zmierza, po ludzku mówiąc, ku zniszczeniu, Bóg wkroczył i zamknął Sobór Watykański. Gdy wróciłem do Stanów Zjednoczonych po pierwszej sesji, powiedziałem moim przyjaciołom, że widziałem Papieża Jana dzień, przed opuszczeniem Rzymu. Powiedziałem: 'Ten papież nie otworzy już żadnej innej sesji. Ten człowiek umiera". Jeden raz moje przewidywania się spełniły, aczkolwiek zrobiłem kilka innych, które również, przypadkowo, okazały się być prawdziwe.
Ale człowiek zmarł - akt Boga zakończył Drugi Sobór Watykański, który w tym czasie nie podjął żadnych decyzji, ani w ogóle nie wydał jakichkolwiek dekretów. Pierwsza sesja zakończyła się w 1962 roku. Druga sesja nie miała miejsce ponieważ Papież Jan zmarł. Teraz, zgodnie z istniejącym prawem naszego Kościoła, Ekumeniczny Sobór jest automatycznie zakończony, gdy umiera panujący Papież. Akt Boga zamknął Ekumeniczny Sobór. I wielu obserwatorów Kościoła miało nadzieję, że gdy wybrany zostanie nowy papież, nie otworzy na nowo soboru, który został zamknięty poprzez jasny i bezbłędnie jasny akt Boży. Ale po posłuchaniu niektórych ze swoich doradców, papież Paweł VI nie zwołał Trzeciego Soboru Watykańskiego, co było by bardziej zgodne z tradycjami, ale otworzył ponownie Drugi Sobór Watykański, który został [uprzednio] zamknięty. I nie tylko ja czułem się niekomfortowo, będąc w ciągu miesiąca lub dwóch, świadkiem jak Sobór zamknięty poprzez akt Boga, został otwarty poprzez akt Człowieka.
niedziela, 14 kwietnia 2013
sobota, 13 kwietnia 2013
Mitra czy satanistyczno-masońska korona?
"Cała sprawa jest beznadziejna, nie ma sensu troszczyć się o jutro. Prawdopodobnie jutra w ogóle nie będzie."
Tacie poświęcam. Autor.
Papieska tiara zawiera trzy korony, symbolizujące trzy władze. Montini sprzedał tiarę i zastąpił ja mitrą. Ratzinger w swoim herbie zastąpił tiarę mitrą (mimo nieważnych święceń biskupich). Zacnie, ze strony Pawła VI i Benedykta XVI, że choć tak okazali, że nie są papieżami. Franciszek I dodatkowo pozbył się papieskiej stuły, symbolizującej jurysdykcję. Również zacnie.
Mniej zacnie robi się dalej. Szerokie poruszenie wywołał "krzyż" noszony na szyi przez Bergoglio. Jakoś to co nosił na głowie Ratzinger nie wywołało takiego poruszenia. Niewiedza czy też świadome przemilczenie? Ciekawe jak pewne grupy i pewni ludzie spróbują wyjaśnić to, o czym dalej napiszemy. Życzymy powodzenia w kolejnej próbie "ochrzczenia" i "skatolicyzowania" czegoś nie tylko obcego, ale i wrogiego Kościołowi Katolickiemu i Bogu w Trójcy Jedynemu.
Frodo do Sama podczas ostatniego etapu podróży z Pierścieniem.
Tacie poświęcam. Autor.
Papieska tiara zawiera trzy korony, symbolizujące trzy władze. Montini sprzedał tiarę i zastąpił ja mitrą. Ratzinger w swoim herbie zastąpił tiarę mitrą (mimo nieważnych święceń biskupich). Zacnie, ze strony Pawła VI i Benedykta XVI, że choć tak okazali, że nie są papieżami. Franciszek I dodatkowo pozbył się papieskiej stuły, symbolizującej jurysdykcję. Również zacnie.
Mniej zacnie robi się dalej. Szerokie poruszenie wywołał "krzyż" noszony na szyi przez Bergoglio. Jakoś to co nosił na głowie Ratzinger nie wywołało takiego poruszenia. Niewiedza czy też świadome przemilczenie? Ciekawe jak pewne grupy i pewni ludzie spróbują wyjaśnić to, o czym dalej napiszemy. Życzymy powodzenia w kolejnej próbie "ochrzczenia" i "skatolicyzowania" czegoś nie tylko obcego, ale i wrogiego Kościołowi Katolickiemu i Bogu w Trójcy Jedynemu.
Po lewo mitra, po prawo satanistyczna świątynia w Brescii
Na kamieniu węgielnym Satanistycznej Świątyni w Padergnone (Brescia) znajduje się biskupi medal Giulio Sanguineti'ego, papieski medal Jana Pawła II oraz... medal Benedykta XVI. Dlaczego? Już wyjaśniamy.
24 kwietnia 2005 roku, Benedykt XVI został "ukoronowany" mitrą nie zawierającą żadnego chrześcijańskiego symbolu. Zawierającą za to masońskie, okultystyczne i gnostyckie symbole. Podobne do tych we wspomnianej Satanistycznej Świątyni. Jej budowa rozpoczęła się 1 maja 2005 roku (zabawę liczbami pozostawiamy zainteresowanym czytelnikom), konsekracja miała miejsce 23 września 2007 roku. Dlaczego tak wiele symboli na mitrze jest identycznych z tymi w świątyni? Czy tu również Ratzinger był nieświadomy i niedoedukowany jak próbują twierdzić niektórzy? Lista zbieżności poniżej.
1. Prawdziwy Bóg zastąpiony Panem (łac. Faun, mitologiczna postać, gustująca również w młodszych chłopcach), tj. kabalistycznym bogiem, Lucyferem, reprezentowanym przez Bafometa, boga masonerii.
2. Przyjęcie Pana, boga gnostyków, znanego z rozbujanej seksualności i uwodzenia, boga reinkarnacji (nawiązanie do roli Ratzingera podczas "pontyfikatu" Jana Pawła II?).
3. Gnostyckie samoodkupieńcze ubóstwienie człowieka, symbolizowane przez kaduceusz Hermesa oraz dwa węże i dwa dropie.
4. Drogą do samoubóstwienia jest bluźniercza satanistyczno-masońska "Potrójna Trójca", której trzecia trójca składa się z trzech bestii Apokalipsy.
5. Kościół samoubóstwienia jest "Kościołem Lucyfera", tworzonym przez 4 masońskie loże.
6. Deklaracja wojny przeciwko Trójcy Przenajświętszej oraz Katolickiemu Kościołowi.
7. Bronią mającą zniszczyć Kościół Boga jest zepsucie ludzi poprzez kler.
8. Strategią zastosowaną przeciwko Katolickiemu klerowi jest zastąpienie Katolickiego Kapłaństwa kapłaństwem masońskim.
9. Zadanie powierzone Rycerzowi Różokrzyżowców 18-ego stopnia: Zmazać z powierzchni Ziemi Ofiarę Chrystusa na Krzyżu.
10. Tajna broń: zaprzeczenie Boskości Chrystusa.
A. Gnostyckie odkupienie.
Hafty i koraliki tworzą "Kaduceusza Hermesa" - symbol wiedzy i znajomości gnostyckiego odkupienia stojącego w opozycji do Odkupienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa poprzez Jego śmierć na krzyżu.
B. Rycerz Różokrzyżowców.
10 + 8 pereł daje liczbę 18.
C. Liczba Antychrysta.
18 pereł symbolizuje liczbę 666.
D. Potrójna Trójca.
18 pereł ułożonych w trzy grupy: 3 - (6+1) -8, tak by reprezentować bluźnierczą masońską i satanistyczną potrójną trójcę.
E. Wojna z Bogiem.
18 pereł, symbolizujących 666, pomnożone przez 3 (trzy koraliki nad głową Pana) daje 3 x 666 - wypowiedzenie wojny przeciw Bogu.
F. Pan
G. Korupcja jako broń zniszczenia Kościoła Katolickiego.
Jedna czwarta mitry zawiera 8 muszli, każda mająca 11 grzbietów.
8 symbolizuje 8-ramienną gwiazdę masońskiej inicjacji Lucyfera. 11 reprezentuje pierwsze 11 stopni masońskich, mających na celu walkę z "podłymi katolickimi cnotami".
Prawdziwe znaczenie jest wyrażone w słowach Nubiusa, głowy Alta Vendita oraz głowy satanistycznych iluminatów Bawarii: "Kościół jest niszczony tylko przez zepsucie... Zepsujemy ludzi poprzez kler, a kler poprzez nas." Czy kogoś dziwi, że bogiem wybranym do tego dzieła, jest Pan, seksualny przestępca?
H. Śmierć poprzednich generacji.
Przedstawione muszle są masońskim symbolem oznaczającym śmierć poprzednich generacji. Mają 11 grzbietów - odniesienie do En-sopha i jego dziesięciu Sephirotów (boskie cechy człowieka-boga). Śmierć poprzednich generacji i tych, którzy wierzą w Chrystusa-Boga, przychodzi wraz z nową wiarą człowieka-boga.
I. Lucyferyczna trójca.
13 pereł symbolizuje Lucyfera. 13 pereł jest również umieszczonych na lewo od Pana. Mamy 13 + 13 = 26. 10 + 5 + 6 + 5 daje IHWH - kabalistycznego boga lucyfera. Mamy już dwie 13 - wyraźna sugestia obecności satanistycznej trójcy.
J. Pan (Kaduceusz, Węże, Dropie)
Sama ubóstwienie ludzkości. 4 masonerie tworzące kościół lucyfera.
K. Kościół Lucyfera.
4 i 7 - czterech Masońskich Mistrzów. Cztery Masonerie:
- Szkocki Ryt Doskonałości
- Ryt Szkocki Dawny i Uznany
- Nowy i Reformowany Ryt Palladyński
- Wysoka Żydowska Masoneria B’nai B’rith
L. Zmazanie z powierzchni Ziemi Ofiary Chrystusa na Krzyżu.
13 pereł uformowanych w dwie grupy: 4 czarne + 9 niebieskich.
4 wyraża 4 główne punkty - świat. 9 ma takie samo znaczenie jak 18 = 6+6+6=666.
Znak Bestii, liczba Antychrysta do tego symbol masona 18 stopnia Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego. Panowanie Antychrysta na światową skalę oraz zmazanie z powierzchni Ziemi Ofiary Chrystusa na Krzyżu.
Górna część mitry, obrócona o 90 stopni |
Dolna część mitry |
Przykłady zbieżności z satanistyczną świątynią, zawierającą m.in. słowa "Mistrzowie Masońscy trzęsą Chrystusem by go obalić!", poniżej (fragmenty brązowych drzwi).
Tak wiele śmierci...
Co człowiek może zrobić przeciwko tak niszczycielskiej nienawiści?
Jedź ze mną.
Jedźmy im naprzeciw.
Po śmierć i chwałę.
Świat będzie pamiętał, że kilku wolnych ludzi przeciwstawiło się tyranowi, niewielu przeciwstawiło się wielu.
- Trzęsienie ziemi.
- Nie, kapitanie. To oddziały wroga.
Tutaj ich zatrzymamy!
Tutaj będziemy walczyć!
Tutaj oni zginą!
Na tarcze, chłopcy!
Zapamiętajcie ten dzień!
To będzie wasz dzień po kres czasów!
Nie dajcie im niczego, ale zabierzcie im wszystko!
Wszystko jest nie tak, jak być powinno.
Właściwie to nie powinno nas tu nawet być!
Ale jesteśmy.
To tak jak w wielkich opowieściach. panie Frodo.
Te, które miały największe znaczenie, były pełne ciemności i niebezpieczeństw.
I czasami nie chciałeś znać zakończenia, bo chciałeś, żeby zakończenie było szczęśliwe.
Jak świat mógł wrócić do swojego wcześniejszego biegu, jeśli tyle złego się zdarzyło?
Ale tak jak w zakończeniu, to tylko coś, co przemija...
Cień, nawet ciemność musi przeminąć...
I nowy dzień nadejdzie...
I kiedy słońce zaświeci, zaświeci najjaśniej...
To były te opowieści, które zostawały z tobą...
Które coś znaczyły...
Nawet jeśli byłeś zbyt mały, żeby zrozumieć dlaczego...
Ale myślę, panie Frodo, że rozumiem...
Wiem teraz...
Ludzie z tych opowieści mieli wiele szans, żeby zawrócić, ale tego nie zrobili...
Szli dalej...
Bo trzymali się czegoś...
Czego my się trzymamy, Samie?
Że jest trochę dobra na tym świecie, panie Frodo...
I to jest warte tego, by o to walczyć.
piątek, 12 kwietnia 2013
Luźna odpowiedź na analizę Sedewakantyzmu autorstwa FSSPX. Część III.
Czytamy: "Piąta opinia: „Papież
traci urząd przez sam fakt popadnięcia w publiczną herezję”."
Ks. Boulet dumnie oznajmia: "Spośród pięciu opinii rozważanych przez św. Roberta ta właśnie wydaje się najbardziej prawdopodobna."
Robert Bellarmine nie mówi, że opinia jest "prawdopodobna" (Źródło: Św. Robert Bellarmine, De Romano Pontifice).
Biskup, Kardynał, Doktor Kościoła i Święty pisze: "...prawdziwą opinią jest piąta, wedle której papież, który jest jawnym heretykiem przestaje być papieżem i głową w ten sam sposób, w jaki przestaje być chrześcijaninem oraz członkiem ciała Kościoła... (...) Taka jest opinia starożytnych Ojców..."
Wobec takiej powagi ks. Boulet swobodnie sobie stwierdza: "wydaje się najbardziej prawdopodobna". Czy pewne dogmaty również wydają się ks. Boulet'owi: "najbardziej prawdopodobne"?
"3.1. Czy papież może być heretykiem?
Wielu papieży nauczało, że biskup Rzymu może głosić herezje. Papież Hadrian VI († 1523) jeszcze jako wykładowca teologii uczył: „Jeśli przez Kościół rzymski rozumieć jego głowę czy biskupa, nie ulega wątpliwości, że może on zbłądzić nawet w kwestiach dotyczących wiary. Dzieje się tak, gdy naucza herezji przez własny osąd lub dekret. W rzeczywistości wielu biskupów rzymskich było heretykami. Ostatnim z nich był Jan XXII († 1334)”. Czcigodny papież Pius IX dostrzegał niebezpieczeństwo grożące ze strony mającego nadejść heretyckiego papieża, który mógłby „uczyć czegoś przeciwnego wierze katolickiej”, dlatego polecał: „nie idźcie za nim” "
Nr przypisów 9 i 10 usunięte przez autora "Odpowiedzi". Czemu? Otóż:
Na polskojęzycznej stronie FSSPX czytamy: ks. Dominik Boulet FSSPX, Sedewakantyzm Analiza teologiczna i kanoniczna, cz. I
Tak więc autorem jest ks. Dominik Boulet FSSPX.
Uważamy, że ks. Boulet nie tworzył w języku polskim. Uzasadnienie poniżej.
Jego tekst ukazał się w jeżyku polskim w grudniu 2005, a w języku angielskim i francuskim w grudniu 2004. Rok wcześniej. Jeżeli tworzył w języku polskim (o co go nie posądzamy), to wątpliwe by rok czekał z publikacją tekstu, który prawdopodobnie wydał mu się na tyle ważny, że poświęcił pewną ilość czasu i energii na jego napisanie.
Tak więc za tekst pierwotny (na podstawie, którego wykonane zostało tłumaczenie na język polski) uznajemy tekst w języku angielskim lub francuskim, a za tekst wtórny (który jest tłumaczeniem tekstu źródłowego) uznajemy tekst w języku polskim.
No i feler. Kolejny. Jakich wiele.
Porównajmy.
Tekst przypisów nr 9 i 10 w języku angielskim:
9. Canon Law: A Text and Commentary, Bouscaren, 1951.
10. Canon 1556
Tekst przypisów nr 9 i 10 w języku francuskim:
9. Canon Law: A Text and Commentary, Bouscaren, 1951.
10. Canon 1556
Tekst przypisów nr 9 i 10 w języku polskim
9. Commentarius in Lib. IV Sententiarum Petri Lombardi (1512). Dzieło to zostało wydane na podstawie notatek z jego wykładów i nie miało jego autoryzacji, lecz mimo wielu wydań Adrian VI nie protestował przeciwko jego rozpowszechnianiu ani nie odwołał zawartych tam twierdzeń.
10. „Jeśli w przyszłości papież uczyłby czegokolwiek sprzecznego z wiarą katolicką, nie idźcie za nim” (list do bp. Brizena).
Z nieznanych nam powodów pominięto "Powiedział:" a z dalszej części zdania ("Jeśli w przyszłości papież uczyłby czegokolwiek sprzecznego z wiarą katolicką, nie idźcie za nim”) zrobiono przypis nr 10, zmieniając w ten sposób numerację przypisów zastosowaną przez autora. Czyżby dodatkowe, sztucznie stworzone przypisy miały podnieść wartość opracowania?
To tyle, jeżeli chodzi o wiarygodność i wierność oryginalnemu tekstowi, ze strony "Zawsze Wierni". Wracamy do ks. Boulet przedstawiającego skandaliczną doktrynę.
Ks. Boulet nie przedstawia źródeł cytatów, które "radośnie" zamieścił w tekście pretendującym do bycia poważnym opracowaniem. Uzasadniamy.
Cytaty przytoczone przez autora, znajdujemy w dwóch źródłach. Pierwsze to książka pod tytułem " L'infaillibilité du pape et le syllabus; étude historique et théologique". Cóż... książka została umieszczona na Indeksie Ksiąg Zakazanych. W 1906. Przez Świętego Papieża Piusa X. Kolejny ksiądz FSSPX radośnie i niedbale cytujący autorów potępionych przez Świętego Papieża? Parafrazując znane hasło: FSSPX gratulujemy jego kapłanów.
Ten sam skandaliczny, błędny i być może heretycki cytat znajdujemy w antykatolickiej książce byłego Jezuity, Petera De Rosa, zatytułowanej: "Wikariusze Chrystusa. Ciemna Strona Papiestwa". Jedno ze zdań De Rosa brzmi: "To nie katolicy, ale przede wszystkim inni chrześcijanie mogą uczynić papiestwo tym czym powinno być."
Mała dygresja. Czy Da Rosa byłby zadowolony z wizji papiestwa prezentowanej przez Bergoglio? Wizji, której tak wielu ochoczo przyklaskuje? Przełóżmy myśl Bergoglio na inne elementy życia.
"Pokora". Wybitna to pokora, ogłaszać swą pokorę całemu światu. Kogo w szkole nazwalibyśmy "samochwałą"?
"Skromność". A raczej prostactwo i brak kultury osobistej oraz manier. Wszystkie inne religie imć Bergoglio zechciał uszanować? Wszystkie z wyjątkiem Katolicyzmu? Tą będzie przerabiał wedle swojego widzimisię? Gdzie tolerancja i delikatność Bergoglio? Nie toleruje resztek, tych okruchów katolicyzmu, których nie udało się usunąć jego poprzednikom i zwierzchnikom? Na weselu, bądź komunii wymagamy odpowiedniego stroju. Do zwykłych klubów nie zostaniemy wpuszczeni, nie będąc odpowiednio ubrani. Ale jeżeli chodzi o papiestwo, o Kościół Katolicki, o sprawy dotyczące naszego zbawienia - pozwólmy bandzie prostaków robić cokolwiek zechcą?
Kolejny przykład oderwania Bergoglio od rzeczywistości, nierealności jego pomysłów. "Ubóstwo". Wielu krzyczy: "Hurra. Kościół wreszcie będzie ubogi". Dobrze, zacznijcie od siebie. Oddajcie swoje pieniądze. Oddajcie swoje bogactwa. Proste pytanie: Wasz ojciec wpada do domu, i wyprzedaje, bądź oddaje za bezcen cały wasz dorobek. Cały wasz z dawna oczekiwany spadek. Cały dorobek waszych dziadów i pradziadów. Też krzyczycie "hurra"? Czy król, tak kochany przez monarchistów nie miał orszaku i dworu? Czy prezydent, tak kochany przez demokratów nie ma pałacu prezydenckiego, czy nie porusza się w obstawie? Czy prezydent, bądź król uda się publiczne na spotkanie z innym królem w dziurawej i niekompletnej koszuli nocnej?
Wracamy do "analizy". Na polskojęzycznej stronie FSSPX czytamy 'List to biskupa Brizena".
Tekst francuskojęzyczny "Mgr. Brizen" Tekst anglojęzyczny "Bishop Brizen"
Kolejny feler. Na stronie http://www.catholic-hierarchy.org nie znajdujemy biskupa nazwiskiem Brizen.
Poprzednio jako źródło mieliśmy fałszywe dokumenty, teraz mamy fałszywego biskupa? Akuratnie, cudnie i wymownie proszę państwa. Przejęzyczenie, błąd czy świadoma manipulacja?
Może chodziło o dominikańskiego zakonnika, generała, późniejszego biskupa nazwiskiem Briz? A może o biskupa diecezji Brixen (Dioecesis Bauzanensis-Brixinensis) Czyli kogo? Vincent Ferrer Gasser - biskup ordynariusz wspomnianej diecezji przez 23 lata, Ojciec Soborowy podczas Pierwszego Soboru Watykańskiego.
Nawet jeżeli o nim byłaby mowa - nie zostało podane źródło, z którego została zaczerpnięta treść listu.
Jak to ujął Leon XIII papież w "Liście o historii" z 16 sierpnia 1883:
Ks. Boulet dumnie oznajmia: "Spośród pięciu opinii rozważanych przez św. Roberta ta właśnie wydaje się najbardziej prawdopodobna."
Robert Bellarmine nie mówi, że opinia jest "prawdopodobna" (Źródło: Św. Robert Bellarmine, De Romano Pontifice).
Biskup, Kardynał, Doktor Kościoła i Święty pisze: "...prawdziwą opinią jest piąta, wedle której papież, który jest jawnym heretykiem przestaje być papieżem i głową w ten sam sposób, w jaki przestaje być chrześcijaninem oraz członkiem ciała Kościoła... (...) Taka jest opinia starożytnych Ojców..."
Wobec takiej powagi ks. Boulet swobodnie sobie stwierdza: "wydaje się najbardziej prawdopodobna". Czy pewne dogmaty również wydają się ks. Boulet'owi: "najbardziej prawdopodobne"?
"3.1. Czy papież może być heretykiem?
Wielu papieży nauczało, że biskup Rzymu może głosić herezje. Papież Hadrian VI († 1523) jeszcze jako wykładowca teologii uczył: „Jeśli przez Kościół rzymski rozumieć jego głowę czy biskupa, nie ulega wątpliwości, że może on zbłądzić nawet w kwestiach dotyczących wiary. Dzieje się tak, gdy naucza herezji przez własny osąd lub dekret. W rzeczywistości wielu biskupów rzymskich było heretykami. Ostatnim z nich był Jan XXII († 1334)”. Czcigodny papież Pius IX dostrzegał niebezpieczeństwo grożące ze strony mającego nadejść heretyckiego papieża, który mógłby „uczyć czegoś przeciwnego wierze katolickiej”, dlatego polecał: „nie idźcie za nim” "
Nr przypisów 9 i 10 usunięte przez autora "Odpowiedzi". Czemu? Otóż:
Na polskojęzycznej stronie FSSPX czytamy: ks. Dominik Boulet FSSPX, Sedewakantyzm Analiza teologiczna i kanoniczna, cz. I
Tak więc autorem jest ks. Dominik Boulet FSSPX.
Uważamy, że ks. Boulet nie tworzył w języku polskim. Uzasadnienie poniżej.
Jego tekst ukazał się w jeżyku polskim w grudniu 2005, a w języku angielskim i francuskim w grudniu 2004. Rok wcześniej. Jeżeli tworzył w języku polskim (o co go nie posądzamy), to wątpliwe by rok czekał z publikacją tekstu, który prawdopodobnie wydał mu się na tyle ważny, że poświęcił pewną ilość czasu i energii na jego napisanie.
Tak więc za tekst pierwotny (na podstawie, którego wykonane zostało tłumaczenie na język polski) uznajemy tekst w języku angielskim lub francuskim, a za tekst wtórny (który jest tłumaczeniem tekstu źródłowego) uznajemy tekst w języku polskim.
No i feler. Kolejny. Jakich wiele.
Porównajmy.
Tekst przypisów nr 9 i 10 w języku angielskim:
9. Canon Law: A Text and Commentary, Bouscaren, 1951.
10. Canon 1556
Tekst przypisów nr 9 i 10 w języku francuskim:
9. Canon Law: A Text and Commentary, Bouscaren, 1951.
10. Canon 1556
Tekst przypisów nr 9 i 10 w języku polskim
9. Commentarius in Lib. IV Sententiarum Petri Lombardi (1512). Dzieło to zostało wydane na podstawie notatek z jego wykładów i nie miało jego autoryzacji, lecz mimo wielu wydań Adrian VI nie protestował przeciwko jego rozpowszechnianiu ani nie odwołał zawartych tam twierdzeń.
10. „Jeśli w przyszłości papież uczyłby czegokolwiek sprzecznego z wiarą katolicką, nie idźcie za nim” (list do bp. Brizena).
Z nieznanych nam powodów pominięto "Powiedział:" a z dalszej części zdania ("Jeśli w przyszłości papież uczyłby czegokolwiek sprzecznego z wiarą katolicką, nie idźcie za nim”) zrobiono przypis nr 10, zmieniając w ten sposób numerację przypisów zastosowaną przez autora. Czyżby dodatkowe, sztucznie stworzone przypisy miały podnieść wartość opracowania?
To tyle, jeżeli chodzi o wiarygodność i wierność oryginalnemu tekstowi, ze strony "Zawsze Wierni". Wracamy do ks. Boulet przedstawiającego skandaliczną doktrynę.
Ks. Boulet nie przedstawia źródeł cytatów, które "radośnie" zamieścił w tekście pretendującym do bycia poważnym opracowaniem. Uzasadniamy.
Cytaty przytoczone przez autora, znajdujemy w dwóch źródłach. Pierwsze to książka pod tytułem " L'infaillibilité du pape et le syllabus; étude historique et théologique". Cóż... książka została umieszczona na Indeksie Ksiąg Zakazanych. W 1906. Przez Świętego Papieża Piusa X. Kolejny ksiądz FSSPX radośnie i niedbale cytujący autorów potępionych przez Świętego Papieża? Parafrazując znane hasło: FSSPX gratulujemy jego kapłanów.
Ten sam skandaliczny, błędny i być może heretycki cytat znajdujemy w antykatolickiej książce byłego Jezuity, Petera De Rosa, zatytułowanej: "Wikariusze Chrystusa. Ciemna Strona Papiestwa". Jedno ze zdań De Rosa brzmi: "To nie katolicy, ale przede wszystkim inni chrześcijanie mogą uczynić papiestwo tym czym powinno być."
Mała dygresja. Czy Da Rosa byłby zadowolony z wizji papiestwa prezentowanej przez Bergoglio? Wizji, której tak wielu ochoczo przyklaskuje? Przełóżmy myśl Bergoglio na inne elementy życia.
"Pokora". Wybitna to pokora, ogłaszać swą pokorę całemu światu. Kogo w szkole nazwalibyśmy "samochwałą"?
"Skromność". A raczej prostactwo i brak kultury osobistej oraz manier. Wszystkie inne religie imć Bergoglio zechciał uszanować? Wszystkie z wyjątkiem Katolicyzmu? Tą będzie przerabiał wedle swojego widzimisię? Gdzie tolerancja i delikatność Bergoglio? Nie toleruje resztek, tych okruchów katolicyzmu, których nie udało się usunąć jego poprzednikom i zwierzchnikom? Na weselu, bądź komunii wymagamy odpowiedniego stroju. Do zwykłych klubów nie zostaniemy wpuszczeni, nie będąc odpowiednio ubrani. Ale jeżeli chodzi o papiestwo, o Kościół Katolicki, o sprawy dotyczące naszego zbawienia - pozwólmy bandzie prostaków robić cokolwiek zechcą?
Kolejny przykład oderwania Bergoglio od rzeczywistości, nierealności jego pomysłów. "Ubóstwo". Wielu krzyczy: "Hurra. Kościół wreszcie będzie ubogi". Dobrze, zacznijcie od siebie. Oddajcie swoje pieniądze. Oddajcie swoje bogactwa. Proste pytanie: Wasz ojciec wpada do domu, i wyprzedaje, bądź oddaje za bezcen cały wasz dorobek. Cały wasz z dawna oczekiwany spadek. Cały dorobek waszych dziadów i pradziadów. Też krzyczycie "hurra"? Czy król, tak kochany przez monarchistów nie miał orszaku i dworu? Czy prezydent, tak kochany przez demokratów nie ma pałacu prezydenckiego, czy nie porusza się w obstawie? Czy prezydent, bądź król uda się publiczne na spotkanie z innym królem w dziurawej i niekompletnej koszuli nocnej?
Wracamy do "analizy". Na polskojęzycznej stronie FSSPX czytamy 'List to biskupa Brizena".
Tekst francuskojęzyczny "Mgr. Brizen" Tekst anglojęzyczny "Bishop Brizen"
Kolejny feler. Na stronie http://www.catholic-hierarchy.org nie znajdujemy biskupa nazwiskiem Brizen.
Poprzednio jako źródło mieliśmy fałszywe dokumenty, teraz mamy fałszywego biskupa? Akuratnie, cudnie i wymownie proszę państwa. Przejęzyczenie, błąd czy świadoma manipulacja?
Może chodziło o dominikańskiego zakonnika, generała, późniejszego biskupa nazwiskiem Briz? A może o biskupa diecezji Brixen (Dioecesis Bauzanensis-Brixinensis) Czyli kogo? Vincent Ferrer Gasser - biskup ordynariusz wspomnianej diecezji przez 23 lata, Ojciec Soborowy podczas Pierwszego Soboru Watykańskiego.
Nawet jeżeli o nim byłaby mowa - nie zostało podane źródło, z którego została zaczerpnięta treść listu.
Jak to ujął Leon XIII papież w "Liście o historii" z 16 sierpnia 1883:
"Należy energicznie usiłować odeprzeć kłamstwo i fałsz przez odwołanie się do źródeł, pamiętając, że pierwszym obowiązkiem historyka jest nie dopuścić do kłamstwa, drugim zaś – nie bać się powiedzieć prawdy."
czwartek, 11 kwietnia 2013
De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 10
Od redakcji: nie podzielamy niektórych opinii księdza Gommara.
Absolutnie nikt nie ma prawa oskarżyć go o bycie w tamtych latach
"sedewakantystą". To, że słowa, które ksiądz Gommar wypowie w tej
i kolejnych częściach, pochodzą od osoby mającej tak dobre mniemanie o
Janie XXIII i Pawle VI, tylko dodaje wagi jego argumentom.
I wtedy przyszedł rok 1962, wraz z papieżem Janem XXIII zajmującym Tron Piotrowy. "Dobry Papież Jan." Kościół nigdy nie znał papieża, który byłby bardziej tradycyjny w doktrynie i liturgicznych poglądach niż dobry papież Jan XXIII, który jest teraz wykorzystywany, w celu usprawiedliwienia potworności, których nienawidził i których nigdy nie autoryzował. Ponieważ, gdy dobry papież Jan XXIII zwołał Ekumeniczny Sobór na 11 października, niektórzy z jego doradców powiedzieli mu, że popełnił błąd zwołując sobór, który nie będzie "wesołym spotkaniem, trwającym kilka tygodni", podczas, którego spotkają się biskupi ze wszystkich stron całego świata, wymienią trochę uprzejmości i wspólnie zadeklarują światu, że Kościół Katolicki, niezmieniony w swoich fundamentalnych doktrynach, teraz chce dokonać kilku adaptacji, w kilku nieistotnych, zewnętrznych kwestiach. Gdy powiedziano mu, na przykład, że pierwszy atak modernistów zostanie skierowany przeciwko tradycyjnej łacińskiej liturgii, papież Jan XXIII, który, gdy była taka potrzeba, brał na siebie odpowiedzialność, zwołał wszystkich kardynałów żyjących w Rzymie i tych wszystkich w rozsądnej odległości, i rozkazał im stawić się w Rzymie 22 lutego 1962 roku - osiem miesięcy przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego.
I najbardziej uroczyście, osobiście opuszczając Watykan, by udać się do grobu św. Piotra w Rzymie i stanąć na jego szczycie, z kardynałami stojącymi obok niego i dziesiątkami biskupów tuż pod nim, papież Jan, w formie apostolskiej konstytucji, która jest najwyższą formą papieskiej interwencji, zaraz za nieomylną definicją dogmatyczną, zadeklarował, że nikt i nic - ani sobór, ani biskup - nie może tknąć tradycyjnej łacińskiej liturgii.Wyszedł i 22 lutego, w święto Katedry św. Piotra (dlatego wybrał ten dzień), konstytucją “Vitrum Sapientia,” jasno stwierdził, że nie były to puste słowa.
"W pełnej świadomości Naszego urzędu oraz Naszego autorytetu, stwierdzamy i rozkazujemy ad Perpetuam Rei memoriam - na wieczność". "Chcemy i rozkazujemy, aby ta Nasza konstytucja pozostała umocniona i ratyfikowana pomimo czegokolwiek przeciwnego..."
I ta konstytucja stwierdziła, że Łacina ma pozostać w liturgii i że biskupi mają obowiązek postarać się o to, aby nikt pod ich władzą nie pracował nad usunięciem łaciny z liturgii albo ze studiów przygotowujących do kapłaństwa w naszych seminariach. Miało to miejsce 8 miesięcy przed otwarciem Soboru Watykańskiego. I papież jasne stwierdził, że było to ad Perpetuam Rei memoriam "ma wieczną rzeczy pamiątkę, ma to pozostać, w pełni Naszego autorytetu podejmujemy tą decyzję". I całkiem jasno stwierdził dlaczego: "Powszechna religia wymaga powszechnego języka".
I to w tym roku, 1962, narodziła się w Stanach Zjednoczonych schizmatycka, heretycka, soborowa sekta. Dlaczego? Ponieważ pomimo wyraźnej, uroczystej przysięgi papieża Jana XXIII, większość amerykańskich biskupów odmówiła posłuszeństwa. Byłem tam wówczas na fakultecie. I otrzymałem od biskupa w Baltimore instrukcje, by nie wdrażać konstytucji z Rzymu. To wtedy zrezygnowałem.
I to tego dnia większość naszych biskupów automatycznie ekskomunikowała samych siebie od naszego Kościoła rzymskokatolickiego! Teraz próbują grozić mi ekskomuniką. Uznałbym to za wielki zaszczyt, być nielegalnie ekskomunikowanym przez ludzi, którzy zostali ekskomunikowani pięć lat temu. Dlaczego? Ponieważ instrukcja, którą wysłali do ludzi takich jak ja, brzmiała: "Nie zwracajcie uwagi na tego starego..." Nie zacytuję jak nazwali dobrego, starego papieża Jana. "Nie zwracajcie uwagi. Poczekamy aż sobór się zbierze i szybko pozbędziemy się tej łacińskiej liturgii. Tylko poczekajcie."
Teraz, panie i panowie, wciąż żyjemy w Kościele, który wierzy w swój Kodeks Prawa Kanonicznego. I jeżeli wierzycie papieżowi Pawłowi VI, a my wciąż wierzymy, wtedy Kanon 2332 naszego Kodeks Prawa Kanonicznego czyni to tak oczywistym.
"Każdy i wszyscy, jakiejkolwiek pozycji lub rangi, król, biskup, czy kardynał, który odwołuje się od praw, dekretów, lub poleceń panującego biskupa Rzymu do soboru powszechnego, jest podejrzany o herezję i zaciąga automatyczną ekskomunikę."
I następny Kanon. "Osoby, które pośrednio lub bezpośrednio zapobiegają wykonaniu ustaw wydanych przez Stolicę Apostolską zaciągają automatyczną ekskomunikę." Kanon 2333.
I nie trzeba być Doktorem Prawa Kanonicznego by zrozumieć ten język.
Subskrybuj:
Posty (Atom)