W tym samym czasie, Arcybiskup Thuc przebywał w Rzymie, biorąc
udział w Drugim Soborze Watykańskim - nie wątpliwie uratowało mu to
życie. Gdy dowiedział się co się stało, jak został wymanewrowany
przez tych, którzy zdawało by się powinni złożyć kondolencje, zdał
sobie sprawę, że jest człowiekiem pozbawionym kraju. Tak samo
szczera Madame Nhu, wdowa po Ngo-dinh-Nhu. Była w awangardzie
moralnego ruchu, mającego na celu obronę oraz rozpowszechnianie
Katolickiej kultury. Wielu porównywało ją do sióstr Trung.
Trung-trac oraz Trung-sch zapisały się w historii Wietnamu, gdy
przekonały Wietnamczyków by stawili opór Dynastii Han, prawie 2000
lat temu. Jeden z braci Thuca, jej mąż był, głową Can Lao -
politycznego ruchu i tajnej policji wspierającej rząd Diema. Madame
Nhu uczyniła wiele by wesprzeć Katolicką Akcję. Pracowała nad
zdelegalizowaniem aborcji, antykoncepcji oraz publicznych okazji,
które prowadziły by do pokusy tj. sale tańca, walki zwierzą,
konkursy piękności, itp. Co więcej, i był to jeden z powodów dla
których była celem ataku mającego pozbawić ja życia, była jej
skuteczność w doprowadzaniu do zamknięcia domów publicznych oraz
ośrodków sprzedaży i zażywania opium. Mniej niż miesiąc wcześniej
publicznie stwierdziła: "Nie wiem czemu Amerykanie nas nie lubią.
Czy to dlatego, że świat jest pod władzą zaklęcia, zwanego
liberalizmem? Wasze własne społeczeństwo, tu w Ameryce, nie jest tak
antykomunistyczne, jak jest nasze w Wietnamie." Syjonistyczno-masońska prasa potraktowała Madame Nhu tak jak dekadę
wcześniej senatora Josepha McCarthy'ego. Zbagatelizowała zagrożenie
komunizmem, usiłowała wyśmiać i oczernić Madame Nhu. Nazywano ją
"Smoczą Panią". Jedno jest pewne - nie bała się wyrażać swojego
zdania. Podróżowała po całych Stanach z intencją ujawnienia
okrucieństw w Wietnamie, na które pozwalał Kennedy. Gdy usłyszała o
śmierci ukochanego, oświadczyła w prasie: "Ktokolwiek ma Amerykanów
za sojuszników, nie potrzebuje wrogów." Stwierdziła również, że
sprawy w Wietnamie staną się jeszcze bardziej ponure, a problemy USA
na Dalekim Wschodzie dopiero się zaczynają. Następnie (już po
zamordowaniu jej męża oraz szwagra), wraz z córką udała się do
Rzymu, gdzie jest szwagier, Arcybiskup Thuc brał udział w obradach
Soboru. Do Rzymu udał się również najmłodszy brat Arcybiskupa,
Ngo-din-Luyen, służący dotąd w Londynie jako dyplomata. Znów byli
razem. Arcybiskup starał się pocieszyć i uspokoić resztki swojej
rodziny, mówiąc, że wszystko będzie dobrze. Wiedział jednak, że
będzie inaczej.
Po latach, Madame Nhu, wypowie słowa, odzwierciedlające daremność szaleństwa modernistów. Powie: "Jeżeli ktoś nie ma odwagi potępić, jeżeli ktoś kłania się szaleństwu i głupocie, jak można oczekiwać by poradził sobie z innymi błędami ludzkości, eksploatowanymi w ten sam sposób przez Komunistów?". Mówiła zarówno o polityce jak i religii. Ktoś bezmyślny mógłby zapytać, czy słyszała kiedykolwiek o czymś takim jak "dialog", który wydaje się być powodem zarówno dalszego upodlenia dzisiejszego społeczeństwa, jak i odrzucenia Społecznego Panowania Jezusa Chrystusa, Króla wszystkich narodów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz