środa, 29 maja 2013

De Pauw: Pionier - część II


25 marca 1949 roku, w Święto Zwiastowania, ksiądz Gommar przybywa do "Nowego Świata" na pokładzie S.S. Veendam. Przybywa w tym samym miejscu, gdzie w 1630 roku przybył jego przodek, Michał De Pauw, który stał się pierwszym właścicielem tego, co dziś znamy jako Ellis Island, Staten Island oraz Jersey City.

W latach 1949-50 ksiądz De Pauw okazyjnie służy jako dyplomatyczny kurier Watykanu. W tym samym czasie jego brat, franciszkanin ojciec Adhemar jest osobistym przedstawicielem Piusa XII w Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, Paryżu oraz Genewie. 

Ks. Gommar - po lewo, o.Adhemar - po prawo
Ksiądz Gommar przez dwa lata pracuje jaka ksiądz diecezjalny w New York City, św. Stefanie w Manhattan oraz św. Klarze w Bronxie. Przygotowuje pracę doktorską pod tytułem "Edukacyjne Prawa Kościoła". W 1952 obejmuje katedrę Teologii Moralnej oraz Prawa Kanonicznego w seminarium Mount St. Mary's Seminary w Emmitsburg, Maryland - najstarszym (1808) międzydiecezjalnym katolickim wyższym seminarium. Stanowisko to będzie zajmował przez trzynaście lat.

Ad munus magistrorum seminarii eligantur sacerdotes, non doctrina tantum, sed etiam virtutibus ac prudentia praestantes, qui verbo et exemplo alumnis prodesse possint. (Na urząd profesora w seminarium powinni być mianowani kapłani, kwalifikujący się nie tylko ze wględu na ich doktrynę, ale również ze względu na ich cnoty oraz dobry osąd, tak aby w słowach i czynach mogli być przykładem dla studentów) za: Kodeks Prawa Kanonicznego, Kan. 1360.


Uzyskuje Doktorat z Prawa Kanonicznego w 1953 roku na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Washington, D.C.  Zgłasza się - rzadka rzecz pomiędzy klerem zarówno tamtych jak i obecnych lat - by dobrowolnie poświęcać swój wolny czas na pracę duszpasterską w gettcie stolicy. Szybko staje się ulubieńcem okolicznych dzieci. Sinite parvulos, et nolite eos prohibere, ad Me venire... Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie...

poniedziałek, 27 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 23


Co możecie zrobić i co musicie zrobić? Musicie spróbować ocalić, cokolwiek można ocalić, tak jak w IV wieku. Ogień tradycyjnych katolickich wierzeń został utrzymany przez małą grupę ludzi - świeckich ludzi - oraz kilku zakonników i kilku księży. Teraz wy musicie zrobić to samo! Musicie zerwać z kościołem soborowym po to, by uratować prawdziwy Kościół Katolicki!

Jak możecie to zrobić?

Numer jeden - odmówcie finansowego wsparcia jakiemukolwiek księdzu zmienionemu w ministra, którego kościół oferuje obecnie jedynie "wspólnotową służbę wspomnienia ostatniej wieczerzy", bez Wielkopiątkowej ofiary substancjalnie obecnego, żyjącego Boga!

Odmówcie finansowego wsparcia szkół, w których soborowa religia zastąpiła religię katolicką! Wspierajcie finansowo i duchowo i moralnie tych kilku księży i te kilka zakonnic, które trzymają się swoich stanowisk najlepiej jak mogą! Szukajcie kościołów, gdzie prawdziwi katoliccy księża wciąż ważnie konsekrują. Jeżeli nie możecie tego znaleźć w waszej własnej parafii, uczyńcie ofiarę podróżowali kilka mil. Wasi dziadkowie tak robili, jadąc konno albo idąc na własnych nogach.

Zbudowali kościoły lata temu, tutaj w tym kraju. Podróżujcie i szukajcie kościoła dookoła. Pozostało kilka, które wciąż mają prawdziwą Mszę. Szukajcie szkół w których wiara i moralność waszych dzieci nie zostanie zrujnowana przez świętokradcze i niemoralne, tzw. "książki religijne".

Jeżeli nie możecie znaleźć takich kościołów, przestańcie chodzić do budynków establishmentu, gdzie nie jest już dostępna prawdziwa ofiara. I Bóg wie, że ostrożnie dobrałem moje słowa, gdy to powiedziałem.

Nikt kto został wyświęcony 25 lat temu na kapłana tak jak ja zostałem, nikt kto został wyszkolony na kapłana przez ostatnie 15 lat, nie złoży oświadczenie takiego, jakie ja właśnie złożyłem, bez starannego i pełnego modlitwy zwracania uwagi na swój język.

Przestańcie chodzić na te świętokradcze nabożeństwa, które są wam obecnie narzucane. Udajcie się w dzień powszedni, jeżeli możecie, do kościoła, gdzie kapłan nadal ofiaruje prawdziwą mszę.

I jeżeli nie możecie już znaleźć takich kościołów, wtedy zbudujcie nowe kościoły i nowe szkoły! Zbudujcie budynki, a ja dam wam kapłanów i nauczycieli! Również, jeżeli wpadniecie w problemy finansowe albo techniczne - a wiem, że wpadniecie, ponieważ cztery dni temu byłem w stanie New Jersey, przyglądają się nieruchomości, która została mi zaoferowana jako miejsce ofiarowania Mszy w następną niedzielę ze wszelkiego rodzaju przywilejami, przepisami prawa budowlanego, regulacjami zagospodarowania przestrzennego i co tam jeszcze.

Dlatego teraz, panie i panowie, budujcie ołtarze w swoich własnych domach, i zaproście kapłanów by tam przybyli i ofiarowali Ofiarę Mszy Świętej! Mam zamiar rozesłać po całym kraju proste wymiary - 65" szerokości, 20" głębokości, 41" wysokości. Zbudujcie ołtarz i dam wam nazwiska księży chętnych przybyć tam dla was i waszych sąsiadów i waszych dzieci... by ofiarować prawdziwą ofiarę.

Niech będzie nowoczesna wersja katakumb! Lepiej jest mieć rzeczywistą mszę na ołtarzu w waszym domu, niż fałszywe nabożeństwo wspólnotowe w tym, co kiedyś było katolickimi kościołami.

piątek, 24 maja 2013

Ojciec Wiktor Mróz o swoim zdrowiu


Grudzień 1964
...zeszłego roku, kiedy to w nocy dostałem ataku serca i do dzisiaj nie mogę się jeszcze wylizać ze skutków tego ataku.

Grudzień 1964
Do wszystkich teraz piszę i staram się nawiązać przerwane kontakty i poprzepraszać ludzi, bo ze sercem nie ma żartów, nie wiem, kiedy odmówi posłuszeństwa i stanie...

Październik 1965
Ja z powodu choroby serca musiałem zdezerterować z tych wysp na Oceanie Spokojnym między Kyushu a Okinawą, gdzie byłem wielkim proboszczem w pięciu malutkich kościółkach o łącznej liczbie wiernych 680 dusz... W Polsce w zapadłej Pipidówce ostatni wikary ma więcej dusz do obsługi.

Grudzień 1965
Ale nie ma pieniędzy na filmy ani na kupienie nowych taśm w celu nagrania, musielibyście poczekać, aż może mi jaka miłosierna dusza z Ameryki coś przyśle, bo wydałem wielkie sumy pieniędzy na choroby, lekarzy i szpitale.

Grudzień 1965
...bo wie Brat, teraz w ziemie dzień krótszy, a roboty dużo, zdrowie niebyt mocne i trzeba wcześnie iść do łóżka.

Grudzień 1965
Szynkę dałem do wspólnego użytku, jako święte Konstytucje nakazują, ale mód chyłkiem zatrzymałem u siebie niby to - jako lekarstwo na serce... jem, jak mi się coś nie powiedzie, aby sobie życie osłodzić...

Grudzień 1967
...serce mi coraz częściej nawala, a tu tyle jeszcze wad w sobie widzę, że aż strach mi umierać...

Kwiecień 1968
Coraz więcej naszych drogich przenosi się na tamtą stronę i nam nie wypada nic innego, tylko zaczynać przygotowanie do przejazdu. Mimo choroby serca jeszcze pracuję, ale czuję, że i ze mną zaczyna być krucho. Ano, komu w drogę, temu czas.

Kwiecień 1968
Coraz więcej naszych drogich przenosi się na tamtą stronę i nam nie wypada nic innego, tylko zaczynać przygotowanie do przejazdu. Mimo choroby serca jeszcze pracuję, ale czuję, że i ze mną zaczyna być krucho. Ano, komu w drogę, temu czas.

Grudzień 1968
...przy lichym zdrowiu (serce) mam wielki nawał zajęć...

Wrzesień 1970
Tym razem nie wylądowałem w szpitalu, jak to zwykle bywa, serce się dzielnie spisało.

czwartek, 23 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 22


Następnie, panie i panowie, pracujcie nad sobą. Pozbądźcie się tej piorącej mózg idei ślepego posłuszeństwa! Panie i panowie, w Kościele Katolickim nie ma miejsce na ślepe posłuszeństwo! Ślepe posłuszeństwo nie prowadzi do niczego innego jak tyrani, czy to politycznej, wojskowej, czy też duchowej. Prawdziwe Katolickie nauczanie o posłuszeństwie jest takie, jakie głosiłem po całym kraju oraz w kilku częściach reszty świata.

Jako Katolicy, mamy obowiązek posłuszeństwa przede wszystkim wobec Boga, Naszego Zbawcy Jezusa Chrystusa. Następnie wobec naszego Kościoła - jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusa, Katolickiego Kościoła. Nasze trzecie posłuszeństwo jest wobec naszego papieża. Nasze czwarte posłuszeństwo jest wobec naszego biskupa. I dopiero wasze piąte posłuszeństwo jest wobec waszego kapłana. Ale nasze posłuszeństwo wobec kapłanów i biskupów, nawet wobec papieża, kończy się, jeżeli, Boże uchowaj, którykolwiek z nich byłby nieposłuszny wobec albo Kościoła albo Boga!

Pracujcie nad sobą i przekonajcie siebie, że nie jesteście nieposłuszni wobec kogokolwiek, komu powinniście być posłuszni, gdy walczycie z establishmentem kościoła soborowego. Nie jesteście nieposłuszni wobec kogokolwiek, komu powinniście być posłuszni. Pracujcie również nad niektórymi z waszych sąsiadów, by dołączyli do was i utworzyli elitarną mniejszość. Niektórzy z naszych katolickich ludzi nie są warci dyskusji. Jeżeli dotąd nie zobaczyli co się dzieje z Kościołem, nie traćcie na nich waszego czasu! Pozwólcie im iść tam, gdzie zmierzają - i to nie jest "niebo" (w świeckim języku)!

Nie oznacza to, panie i panowie, że nie jestem zainteresowany zbawieniem nawet jednej duszy; poleciałbym dziś nocą do Timbuktu, gdyby zapewnili mnie, że mogę tam zbawić duszę. Ale faktem jest, że przez prawie 3 lata podróżowałem po całym świecie i kraju. Ostrzegałem ludzi. Nie ma już duszy, która ma wymówkę by powiedzieć "cóż, nie wiedzieliśmy o tym!" Udostępniliśmy wydrukowane materiały, nagrania, taśmy - sami wybierzcie. Oni wiedzą, że mamy rację! Księża przychodzą do mnie codziennie i mówią: "Wiesz, masz całkowitą rację, ale nie chcę stracić mojej pracy". Oto co mi mówią. Moja odpowiedź brzmi: "Ja straciłem swoją pracę! Ale nie chcę stracić mojej duszy!!!".

Pracujcie nad elitarną grupą. Zawsze poprzez historię, cokolwiek ważnego było osiągane przez małą mniejszość, na dobre i na złe.

Wy, panie i panowie, jesteście tą mniejszością. Małą mniejszością - o tak, w ich sercach 85 procent albo 95 procent katolików zgadza się z tym co mówię, ale nie są 10 procentami, które są gotowe o to walczyć!

Dziewięćdziesiąt pięć procent księży wie, że mam rację, ale nie chcą stracić ich co miesięcznego wynagrodzenia! Dziewięćdziesiąt pięć procent zakonnic wie, że mam rację, ale są związane przez system - nie mogą nic zrobić! I dlatego im wybaczam.

Ale wy, panie i panowie, nadal możecie coś zrobić! Pracujcie razem, dzielcie wasze opinie z innymi, pracujcie wewnątrz Katolickiego Tradycyjnego Ruchu [Catholic Traditionalist movement - dop. tłumacza] - jedynej zorganizowanej sile, która zrobiła coś przez te ostatnie trzy lata!

I wszyscy spóźnialscy [oryg. Johnny-come-lately - dop. tłumacza], o co oni teraz proszą? O Łacińską Mszę? Problemem nie jest już Łacińska Msza. Teraz problemem jest NASZA KATOLICKA WIARA!

wtorek, 21 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 21


I to prowadzi nas, panie i panowie, do tego ekstremalnie praktycznego i tragicznego pytania: "Co teraz zrobimy? Co zrobimy jutro".

Wiemy, że nasi biskupi, z wyjątkiem kilku, których możecie policzyć na palcach jednej ręki, wiemy, że nas zdradzili, zdradzili Ojca Świętego. Wiemy, że znaczna większość naszych księży, w ich sercach, zgadza się z tym co mówię i robię. Ale nie chcą walczyć.

Wiemy, że nasi wrogowie w establishmencie naszego kościoła, nie są już nawet zainteresowani organizowaniem niezależnego kościoła amerykańskiego. Są nie bardziej "amerykańscy" niż katoliccy. Są po prostu zainteresowani ustanowieniem, z pomocą pieniędzy oraz masonerii (i już tego dokonali), Wydziału Stanów Zjednoczonych należącego do Jednego Światowego Kościoła, kontrolowanego przez Jeden Rząd Światowy, mając nadzieję, że pewnego dnia będzie on kontrolowany przez Komunistyczną Organizację Narodów Zjednoczonych.

I to jest takie proste, jakie jest, panie i panowie. I, raz na jakiś czas, nasi przeciwnicy są tak głupi, że nawet udowadniają radykalnie, to co próbuję powiedzieć. Sami byście w to nie uwierzyli, ale już jest comiesięczny “Missalette”, krążący w niektórych kościołach. Obraz na pierwszej stronie przedstawia mężczyznę, prawdopodobnie Chrystusa, błogosławiącego flagi wszystkich krajów, które są zgromadzone dookoła stołu wspólnotowego posiłku. I prawdą jest, że pomiędzy tymi flagami, wciąż są "gwiazdy i paski" USA, ale pomiędzy tymi flagami jest również, nie tylko młot i sierp Związku Radzieckiego, ale również flaga Czerwonych Chin.

Wzięte z ławki w kościele w New York City, panie i panowie.

Co możemy tak naprawdę zrobić, panie i panowie? Modlić się. Modlić i modlić. Nadal jest kilka kościołów, w których mają prawdziwy Najświętszy Sakrament - żyjącego Boga. Wyszukajcie je, upadnijcie na kola i módlcie się i módlcie. Ponieważ, po ludzku mówiąc, jesteśmy w nieładzie, z którego nie możemy wyjść. Dokładnie teraz musimy prosić Boga, Jezusa Chrystusa, by się obudził. Obecna sytuacja naszego Kościoła jest bardzo podobna do sytuacji w jakiej znaleźli się apostołowie, gdy Chrystus spał w małej łodzi podczas wielkiej burzy. Musimy szturmować Chrystusa mówiąc: "Panie, giniemy! Ratuj nas!" Wtedy, wyciągając jedną dłoń, uspokoił morza.

Może uspokoi je teraz. Ale, po ludzku mówiąc, nie ma drogi wyjścia, panie i panowie... z wyjątkiem trzymania się - my, mała grupa tradycyjnych katolików - tego małego ognia tradycyjnej wiary, który wciąż płonie tylko trochę. Ale tak długo, jak zachowamy go płonącym, ten płomień z Bożą pomocą pewnego dnia ponownie wzniesie się wyżej i wyżej. Ale obecnie, jest bardzo, bardzo nisko.

Módlcie się również do Najświętszej Matki. Przewidziała ten bałagan w którym się znajdujemy - w Fatimie! Módlmy się do nie, by nas z tego wyciągnęła.

poniedziałek, 20 maja 2013

Informacja


Możliwa publikacja:
  • biografii księdza Luigiego Villa (wkrótce)
  • wykładu księdza Gommara de Pauw pt. "Soborowy czy Katolicki" (wkrótce)
  • materiałów dotyczących ojca Wiktora Mroza (za jakiś czas, po opracowaniu jeszcze jednego zagadnienia poświęconemu świętobliwemu ojcu).
Osoby zainteresowane papierową wersją prosimy o kontakt - semperfidelisetparatus@gmail.com