poniedziałek, 3 grudnia 2012

Katolicka Msza św. - uwolniona?

Czy możemy mówić o wolności prawowiernej żony, gdy w tym samym domu przebywa wiarołomna prostytutka?
Czy możemy mówić o wolności i poszanowaniu prawowiernej kobiety jeżeli została wyrzucona precz, gdy mimo swej tytanicznej pracy i ogromnych zasług została odrzucona, podeptana, zeplwana i skazana na łaskę tych, którzy być może ją przyjmą pod swój dach, którzy być może ją uszanują?
Czy wolnością jest skazanie na zapomnienie i tułaczkę?
Czy możemy mówić o wolności męża, gdy jako zwyczaj, normę przedstawia się prostytutkę, a żonę uznaje za coś nadzwyczajnego?
Czy możemy mówić o wolności dzieci, gdy odebrano im dobrą, dbającą o nich matkę, a wydano na pastwę zepsutej prostytutki?
Czy możemy mówić o wolności, gdy Jezus Chrystus jest postawiony razem ze zbrodniarzem?
Czy możemy mówić o wolności, gdy Jezus Chrystus jest postawiony poniżej Barabasza?

Czy możemy więc mówić o jakimkolwiek uwolnieniu Mszy, jeżeli uznawana jest za jakiś dziw, wybryk natury, jeżeli jest uznawana jest za coś nadzwyczajnego i nie ma kto jej odprawiać? 
Czy możemy mówić o wolności, jeżeli nie wprost, ale jednak, obowiązujące przepisy liturgiczne dopuszczają koncelebrę, ministrantki, szafarzy?
Czy możemy mówić o wolności, jeżeli prawowierna Msza jest traktowana gorzej niż nieprawowiernym, masońsko protestancki twór?

Uwolnili? Jakim prawem tak kłamią? Jakim prawem pozwalamy im tak kłamać?

Czyżeśmy się ku baśniom nie zwrócili? [II Tym. IV, 3-4]

1 komentarz:

  1. Gdyby to nie była ta straszna rzeczywistość, to może i moglibyśmy mówić o baśni...

    OdpowiedzUsuń