piątek, 14 grudnia 2012

Historia Polskiego Kapłana - część czwarta

   Jak wszyscy mieszkańcy regionu Kłajped, również Szermokowie, dopiero krótko przed Drugą Wojną Światową, 22 marca 1939 roku, zostali obywatelami niemieckimi. Zgodnie z postanowieniami Traktatu Wersalskiego, Niemiecka Rzesza w 1919 musiała odstąpić należący do Prus Wschodnich pas przybrzeżny, odtąd powierzony w zarząd Francji. Jednak w 1923, litewscy partyzanci zajmują kontrowersyjny obszar, po czym Lidze Narodów nie pozostało nic innego jak przenieść władzę państwową państwa bałtyckiego. W grudniu 1939 roku, 87,2 procent mieszkańców wybrało jednak nie tylko niemieckie partie, ale w większości narodowo socjalistyczne. To był pretekst dla Hitlera, by wywrzeć tak duży nacisk na Litwę, że oddała obszar Kłajpedy. To ostatnie niemieckie interludium zostało uziemione jesienią 1944 przez podbój Armii Czerwonej.
   „To było straszne. Wszyscy siedzieliśmy w piwnicy”, przypominają sobie Szermokowie, gdy wojna gwałtownie stanęła u ich drzwi. Całą noc było słychać strzały. Wtedy, o poranku 10 października zapanowała nagle cisza. Michał, który znał trochę rosyjski, jako pierwszy wyszedł na górę by zbadać lokalizację. Dookoła płonęły domy bauerów, żołnierz sowiecki z karabinem gotowym do strzału stał pośrodku dziedzińca. Rodzina musiała opuścić swoje schronienie. Żołnierze zostali przez dwa dni, grali w karty i strzelali po okolicy. Potem poszli dalej. Michał zaprzągł jednego konia, Moritza, i powiedział, że powinien jechać do domu. „Bardzo płakałem, gdy pojechał” opowiada Martin. Niczym starszy brat, ówczesny dziewięciolatek towarzyszył polskiemu młodzieńcowi na każdym kroku. „Jak dziś pamiętam, jak Michał odjechał” – Wytaut, najstarszy, zdenerwowany szuka niemieckich słówek, gdy rozmowa przenosi się na tamten dzień. Po powodzi litewskich słówek wpatruje się przez moment milcząco w okno otoczony wspomnieniami. „Z Michałiem byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi” wyrwało mu się nagle.
   Jednak Michał nie zajechał wozem daleko, co zrelacjonował słuchającemu w oszołomieniu rodzeństwu. Wkrótce w centrum Heydekrug Rosjanie odebrali mu Moritza i uprowadzili Polaka do obozu dla jeńców wojennych numer 214, przy mieście Vysinij Volocek, gdzie spędził jeden rok i dwa miesiące na ciężkich robotach, zmuszony pracować przy budowie kanału. „Zmarła tu większość niemieckich żołnierzy”, opowiada. „Ze 150 osób mojej grupy, przeżyło tylko 15”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz