sobota, 8 grudnia 2012

Historia Polskiego Kapłana - część pierwsza

Utracona Młodość  

Przymusowy robotnik powraca po 50 latach

Huckleberry Finn i Tom Sawyer byli jego bohaterami, Karol May oraz Chata Wuja Toma wyglądały z jego biblioteki – od małego odległa Ameryka miała związek z jego przygodami, Indianie oraz niewolnicy zajmowali wyobraźnię polskiego młodzieńca. „Wtedy nie mogłem przypuszczać, że mi również przyjdzie być traktowanym jak niewolnik” – mówi ochrypłym głosem. Wtedy – było to w styczniu 1940 roku, gdy czternastoletni Michał, który z setką innych został wywieziony z Polski na roboty przymusowe, przybył na dworzec kolejowy miasteczka Haydekrug w Okręgu Kłajpedy.
Przed niedaleko leżącym budynkiem szkolnym, stały gęsto zaprzęgi konne z całej okolicy. Czekali bauerzy, którzy mieli dokładnie przeanalizować obcych przybyszów. Zaczęli - przeegzaminowali mięśnie ramion, sprawdzili zdrowie oraz posturę, kazali pokazać sobie uzębienie, targowali się o najsilniejszych. Prawie dwie godziny trwało to poganianie, nim wszyscy dokonali swojego wyboru. Następnie zapłacili wymaganą opłatę na ręce funkcjonariuszy miejscowego urzędu pracy i wraz ze swoimi nowo nabytymi niewolnikami odjechali. „Zostałem sam, nikt nie chciał mnie mieć, gdyż byłem za młody” wyjaśnia Michał, który żyje dziś jako emerytowany Katolicki proboszcz w Serokach, małej wsi w środkowej Polsce. Nagle w drzwiach pojawił się spóźniony bauer Otto Romeike. Zastraszonego i młodocianego Polaka, który rozumiał niewiele niemieckich słów i nigdy dotąd nie pracował w gospodarstwie, posadził na furmance między sobą, a żoną i pojechał z powrotem do oddalonej osiem kilometrów wioseczki Bewern. „Po raz pierwszy cała sytuacja stała się jasna i chwyciła mnie rozpacz”, przypomina sobie Michał.
Dwa dni wcześniej, nie spodziewając się niczego, gdy w domu w Polsce zjadł śniadanie ze swoimi rodzicami, udał się do urzędu gminy. Siódmoklasista został wezwany kartką pocztową przez burmistrza volksdeutscha. Gdy ich syn był zadziwiająco długo nieobecny, rodzice zaczęli się niepokoić. W urzędzie oznajmiono ojcu, że Michał musi jechać do Rzeszy. Naprędce spakowali rodzice odzież oraz jedzenie w małą walizkę - o 14 odjeżdżała ciężarówka w kierunku Płocka. Stąd następnego dnia dojeżdżała do Królewca w Rejonie Kłajpedy. „Podczas podróży nie troskałem się zbytnio. Myślałem, że całą sytuacja jest wynikiem pomyłki, mam dopiero 14 lat, wkrótce odeślą mnie z powrotem”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz