niedziela, 9 grudnia 2012

M. Martin: Villot o JP2


W ocenie Maestroianniego na początku roku 1979 nic nie wskazywało jednak na to, by geopolityczna rzeczywistość zimnej wojny - nazwana przez Vincennes'a Dniem Pierwszym - miała ulec jakimkolwiek zmianom. Dlatego tak mocno uderzyło go przeświadczenie Vincenne'a, że Dzień Pierwszy ma się ku końcowi. Jeszcze dziwniejsze było to, że zdawał się on oczekiwać, iż to właśnie ów słowiański intruz na tronie papieskim będzie - jak się wyraził - "aniołem zmian".
- Nie daj się zmylić pozorom - powiedział Vincennes z naciskiem. - Ten człowiek jest postrzegany przez wielu jako bełkotliwy poeta filozof, który przez pomyłkę został papieżem. A tymczasem jego żywioł - obojętne, czy myśli, je, śpi czy śni - to geopolityka. Widziałem jego szkice przemówień, jakie ma wygłosić w Warszawie i Krakowie. Zadałem sobie trud przeczytania niektórych jego wcześniejszych wystąpień. Otóż od 1976 roku bez przerwy mówi o nieuchronności zmian. O nadchodzącym pędzie narodów do Nowego Porządku Świata.
Maestroianni z wrażenia aż się zatrzymał.
- Tak - potwierdził Vincennes, spoglądając z wysokości swojego wzrostu na  niższego towarzysza. - Tak, nie przesłyszałeś się. On też czuje, że nadchodzi Nowy Porządek Świata. I jeśli dobrze rozumiem intencje jego powrotu do  ojczystego kraju, to wystąpi on tam jako herold końca Dnia Pierwszego. A jeśli to prawda, wkrótce zaświata nam Dzień Drugi. A kiedy to nastąpi - jeśli przeczucie mnie nie myli - ten słowiański papież będzie biegł na czele pochodu. A wtedy ty, mój przyjacielu, musisz biec jeszcze szybciej, zataczając koła wokół naszego Ojca Świętego.
Podwójnie zaskoczony, Maestroianni nie mógł pozbierać myśli. Po pierwsze Vincennes mówił tak, jakby wyłączał samego siebie z Dnia Drugiego; jakby dawał mu instrukcje jako swojemu następcy. A po drugie nie mógł pojąć, jak Vincennes mógł zakładać, że ten Słowianin, tak zdawałoby się nie nadający się na papieża, mógł odegrać znaczącą rolę w polityce światowej.
Jakże innym człowiekiem był teraz Maestroianni, kiedy wracając do Pałacu Apostolskiego, zatrzymał się na kilka chwil refleksji w ogrodach watykańskich. Głos Vincennes'a umilkł dwanaście lat temu, lecz te ogrody się nie zmieniły, świadcząc milcząco o tym, jak trafne było jego proroctwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz