środa, 12 grudnia 2012

Historia Polskiego Kapłana - część trzecia


        Gdy następnego poranka do kuchni córki Szermoków, Ireny wszedł polski gość z koloratką, na moment zapanowała cisza. Białowłosa kobieta, owdowiała oraz matka trzech dorosłych dzieci, wytarła swoje dłonie w szary fartuch i zmierzyła gościa przyjacielskim wzrokiem. Potem odsunęła zmieszaną dłoń od ust i potrząsnęła głową. „Nie, nie rozpoznaję go”, odwraca się do swojego najmłodszego brata Martina, który dla rodzeństwa przejął rolę gospodarza. „Miałam wtedy dopiero jedenaście lat”, śmieje się i prosi do izby gościnnej. Również Anna, urodzona rok później, reaguje podobnie. Jak wszyscy Szermokowie przywiązuje do siebie otwartym i żywym spojrzeniem oraz popękanymi, oznaczonymi od nadmiernej pracy dłoniami. Tylko najstarszy, Wytaut, który dziś mieszka w Kłajpedzie i pracuje w fabryce jako operator wózka widłowego, nie waha się ani sekundy: „Michał niemieckiej mowy zapomniałem, ale Ciebie w życiu bym nie zapomniał”, wyrzuca z siebie.
            Pokój szybko wypełnia się śmiechami, brzękami szkła, rozmowami, anegdotami oraz wspomnieniami z dzieciństwa. Gdy Irene przyniosła dwa stare albumy, natychmiast w centrum stają rodzice - wiekowy, rozważny ojciec respektowany przez dzieci, kochany autorytet z wąsami niczym Hindenburg oraz krótko obciętymi włosami oraz nerwowa, młoda mama, z ciemnymi włosami mocno związanymi z tyłu, które wyślizgnęły się z dłoni. „Pani nigdy mnie Pani nie skarciła, tylko dzieci i mąż”, śmieje się Michał, który wtedy otrzymał na pierwszym piętrze przestronny pokój z widokiem na ogród. Każdej soboty posyłała mu mama na gorę duży talerz ciasta, a tata Szermok skrzynkę lemoniady. „Do dziś pamiętam smak” opowiada Michał. Otrzymał również nową odzież, buty oraz biały rozpinany sweter. „Tata i mama powiedzieli nam, że Michał został uprowadzony i musiał zostawić swoich rodziców na wojnie”, opowiada rodzeństwa. „Wiedzieliśmy, że jest przymusowym robotnikiem, ale nie powiedzieliśmy mu o tym ani słowa, by go nie zawstydzać”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz