Odwieczną tradycją w marynarce na całym świecie jest to, że kapitan w niebezpieczeństwie nie opuszcza swojego statku. Ponadto, jeśli statek jest zniszczony w wojnie i zaczyna tonąć, kapitan opuszcza pokład jako ostatni. W niektórych przypadkach tak jest mu oddany, że dobrowolnie tonie ze statkiem i umiera.
W przedsoborowych naukach o moralności katolickiej w szkołach średnich tłumaczono, że kapitan który dobrowolnie tonie ze swoim statkiem nie popełnia samobójstwa, tak jak żołnierz ginący z własnej woli w obronie flagi. Jest tak dlatego, że on umiera za symbol swojego kraju, i takie wykonywanie obowiązku nie jest samobójstwem, lecz szlachetnym i honorowym hołdem dla kraju. Te wyniosłe czyny / zgony były inspiracją dla sztuki i literatury.
Sens tej bohaterskiej akcji funkcjonuje do dzisiaj. Pokazano w zeszłym roku przez powszechne potępienie bezwstydnej ucieczki kapitana statku Costa Concordia uszkodzonego u wybrzeży Toskanii. Kpt Francesco Schettino uciekł jako jeden z pierwszych łodzi ratunkowych.
Cóż, to poczucie honoru i skorelowanej pogardy dla tchórzostwa były całkowicie nieobecne w rezygnacji Benedykta XVI i służalczej gloryfikacji jaką ten haniebny czyn wywołał w Watykanie i wśród hierarchii katolickiej. Nie potrzeba mówić, że czyn tego biednego papieża odbił się szerokim echem w większości mediów. Uważam, że jest to postawa całkowicie obłudna.
Każdy wie, że jest to haniebny czyn, o którym nie słyszano w Kościele ze względu na wszystkie rzekome powody rezygnacji. Motywowany umiłowaniem kościelnych karier i obawą sprzeciwu wobec decyzji papieża, Watykan i biskupi upadli na kolana przed czynem, o którym wiedzą, iż jest haniebny. Kto nie nazwałby tego hipokryzją?
Podane przez Benedykta XVI powody abdykacji nie przekonują. Powiedział o podeszłym wieku i braku siły do niesienia ciężaru swojej misji. Uważam, że te powody nie wystarczają żeby zrzec się papiestwa. Niemal każdy papież w historii był w podeszłym wieku, i dlatego papiestwo nazywa się gerontokracją, rządem starych ludzi.
Mogę zrozumieć to, że Celestyn V, który okazał się całkowicie niezdolny do papiestwa, zrzekł się urzędu po 6 miesiącach, uciekając z Watykanu z powrotem do pustelniczej groty, z której wyciągnięto go zupełnie bez jego woli. Mogę zrozumieć Grzegorza XII, który abdykował by ratować Kościół przed chaotyczną sytuacją, kiedy to trzy osoby ogłosiły się papieżami. Wszystkie trzy poproszono o rezygnację i wybrano nowego papieża Marcina V.
Później odnotowano w historii Kościoła, że Grzegorz XII był prawdziwym papieżem, a Jan XXIII i Benedykt XIII antypapieżami. Mówi się, że pierwszy zrezygnował, a ci ostatni usunięci przez Sobór w Konstancji. Ale wtedy sytuacja nie była jasna. Grzegorz XII zrzekł się papiestwa wśród chaosu, być może wiedząc jak w przyszłości osądzi to Kościół. Abdykacja Benedykta XVI nie pasuje do żadnego z tych wyjątkowych przypadków.
Dzisiaj jest niemal w takim samym stanie zdrowia jak kiedy został wybrany 8 lat temu. Już miał atak serca i wstawiony rozrusznik; upadł w łazience i rozbił głowę, musiał mieć zakładane szwy i przebywał w szpitalu. Kiedy został papieżem, nie było żadnych wyjątkowych incydentów, które utrudniałyby mu mówienie czy myślenie. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że miał jeszcze więcej wolnego czasu niż wcześniej, o czym świadczy jego nonstop produkcja książek, w tempie jednej książki co drugi rok.
Dlatego też jego usprawiedliwienia o tym że staje się coraz słabszy, nie są ważnym powodem rezygnacji. Raczej wygląda albo na tchórza, albo na kogoś, kto ma jakiś ukryty plan.
Powiedziano mi, że pewna zwykła kobieta tak wyraziła się o abdykacji papieża Ratzingera: “Uważałam go za ojca, czy papież nim nie jest? Ale jak ojciec może zrezygnować ze swojej misji? Ojciec jest zawsze ojcem, tak jak córka jest zawsze córką. Jest to nieodłączny element człowieka i niemożliwa jest rezygnacja z tego. To absurd”.
Jaka mądra kobieta, której słowa wyrażają odwieczny katolicki sens! Tak, to jest absurdem. Może chce się pozbyć tego paternalistycznego sensu, żeby zniszczyć patriarchalny charakter papiestwa. Czy pierwszym aktem Benedykta XVI nie było zniesienie tytułu Patriarchy Zachodu [1] spośród wielu tytułów papieża? A także to, że jego ostatnim aktem jest złamanie ojcowskiego charakteru papiestwa. Poprzez ten akt chciał byśmy zobaczyli, że papież jest kimś w rodzaju prezesa firmy, a papiestwo posadą, nie tak nieodłączną misją daną przez Boga do końca życia jednemu człowiekowi, żeby wyznaczał ludzkości ścieżkę do zbawienia.
Przypomnijmy tu, że to kard. Joseph Ratzinger radził Janowi Pawłowi II by przeszedł na emeryturę w wieku 85 lat, i teraz sam korzysta z tej samej rady będąc w tym samym wieku. Przez to wydaje się ustanowić inną zasadę. Jeśli okaże się ona skuteczna, to będzie miała poważne konsekwencje dla całego systemu monarchicznego w Kościele Katolickim.
Inaczej mówiąc, kiedy już soborowi papieże atakowali monarchię papieską w każdy możliwy sposób na przestrzeni ostatnich 50 lat, teraz Benedykt XVI, ustępując i próbując ustanowić wiek 85 lat jako emerytalny dla papieży, zadaje silny i ostateczny cios, w zamierzeniu fatalny, dla tego systemu.
Czy zobaczymy całkowitą destrukcję Kościoła poprzez masowe zamykanie kościołów I restrukturyzację życia wiernych, co promują niektórzy z najbliższych uczniów papieża Ratzingera? To w końcu przewidział [2] kardynał Wiednia Christoph von Schönborn w styczniu 2012 roku, że w bardzo krótkim czasie zmianie ulegnie sam charakter Kościoła.
fragmenty za gazetawarszawska.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz