środa, 29 maja 2013

De Pauw: Pionier - część II


25 marca 1949 roku, w Święto Zwiastowania, ksiądz Gommar przybywa do "Nowego Świata" na pokładzie S.S. Veendam. Przybywa w tym samym miejscu, gdzie w 1630 roku przybył jego przodek, Michał De Pauw, który stał się pierwszym właścicielem tego, co dziś znamy jako Ellis Island, Staten Island oraz Jersey City.

W latach 1949-50 ksiądz De Pauw okazyjnie służy jako dyplomatyczny kurier Watykanu. W tym samym czasie jego brat, franciszkanin ojciec Adhemar jest osobistym przedstawicielem Piusa XII w Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, Paryżu oraz Genewie. 

Ks. Gommar - po lewo, o.Adhemar - po prawo
Ksiądz Gommar przez dwa lata pracuje jaka ksiądz diecezjalny w New York City, św. Stefanie w Manhattan oraz św. Klarze w Bronxie. Przygotowuje pracę doktorską pod tytułem "Edukacyjne Prawa Kościoła". W 1952 obejmuje katedrę Teologii Moralnej oraz Prawa Kanonicznego w seminarium Mount St. Mary's Seminary w Emmitsburg, Maryland - najstarszym (1808) międzydiecezjalnym katolickim wyższym seminarium. Stanowisko to będzie zajmował przez trzynaście lat.

Ad munus magistrorum seminarii eligantur sacerdotes, non doctrina tantum, sed etiam virtutibus ac prudentia praestantes, qui verbo et exemplo alumnis prodesse possint. (Na urząd profesora w seminarium powinni być mianowani kapłani, kwalifikujący się nie tylko ze wględu na ich doktrynę, ale również ze względu na ich cnoty oraz dobry osąd, tak aby w słowach i czynach mogli być przykładem dla studentów) za: Kodeks Prawa Kanonicznego, Kan. 1360.


Uzyskuje Doktorat z Prawa Kanonicznego w 1953 roku na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Washington, D.C.  Zgłasza się - rzadka rzecz pomiędzy klerem zarówno tamtych jak i obecnych lat - by dobrowolnie poświęcać swój wolny czas na pracę duszpasterską w gettcie stolicy. Szybko staje się ulubieńcem okolicznych dzieci. Sinite parvulos, et nolite eos prohibere, ad Me venire... Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie...

poniedziałek, 27 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 23


Co możecie zrobić i co musicie zrobić? Musicie spróbować ocalić, cokolwiek można ocalić, tak jak w IV wieku. Ogień tradycyjnych katolickich wierzeń został utrzymany przez małą grupę ludzi - świeckich ludzi - oraz kilku zakonników i kilku księży. Teraz wy musicie zrobić to samo! Musicie zerwać z kościołem soborowym po to, by uratować prawdziwy Kościół Katolicki!

Jak możecie to zrobić?

Numer jeden - odmówcie finansowego wsparcia jakiemukolwiek księdzu zmienionemu w ministra, którego kościół oferuje obecnie jedynie "wspólnotową służbę wspomnienia ostatniej wieczerzy", bez Wielkopiątkowej ofiary substancjalnie obecnego, żyjącego Boga!

Odmówcie finansowego wsparcia szkół, w których soborowa religia zastąpiła religię katolicką! Wspierajcie finansowo i duchowo i moralnie tych kilku księży i te kilka zakonnic, które trzymają się swoich stanowisk najlepiej jak mogą! Szukajcie kościołów, gdzie prawdziwi katoliccy księża wciąż ważnie konsekrują. Jeżeli nie możecie tego znaleźć w waszej własnej parafii, uczyńcie ofiarę podróżowali kilka mil. Wasi dziadkowie tak robili, jadąc konno albo idąc na własnych nogach.

Zbudowali kościoły lata temu, tutaj w tym kraju. Podróżujcie i szukajcie kościoła dookoła. Pozostało kilka, które wciąż mają prawdziwą Mszę. Szukajcie szkół w których wiara i moralność waszych dzieci nie zostanie zrujnowana przez świętokradcze i niemoralne, tzw. "książki religijne".

Jeżeli nie możecie znaleźć takich kościołów, przestańcie chodzić do budynków establishmentu, gdzie nie jest już dostępna prawdziwa ofiara. I Bóg wie, że ostrożnie dobrałem moje słowa, gdy to powiedziałem.

Nikt kto został wyświęcony 25 lat temu na kapłana tak jak ja zostałem, nikt kto został wyszkolony na kapłana przez ostatnie 15 lat, nie złoży oświadczenie takiego, jakie ja właśnie złożyłem, bez starannego i pełnego modlitwy zwracania uwagi na swój język.

Przestańcie chodzić na te świętokradcze nabożeństwa, które są wam obecnie narzucane. Udajcie się w dzień powszedni, jeżeli możecie, do kościoła, gdzie kapłan nadal ofiaruje prawdziwą mszę.

I jeżeli nie możecie już znaleźć takich kościołów, wtedy zbudujcie nowe kościoły i nowe szkoły! Zbudujcie budynki, a ja dam wam kapłanów i nauczycieli! Również, jeżeli wpadniecie w problemy finansowe albo techniczne - a wiem, że wpadniecie, ponieważ cztery dni temu byłem w stanie New Jersey, przyglądają się nieruchomości, która została mi zaoferowana jako miejsce ofiarowania Mszy w następną niedzielę ze wszelkiego rodzaju przywilejami, przepisami prawa budowlanego, regulacjami zagospodarowania przestrzennego i co tam jeszcze.

Dlatego teraz, panie i panowie, budujcie ołtarze w swoich własnych domach, i zaproście kapłanów by tam przybyli i ofiarowali Ofiarę Mszy Świętej! Mam zamiar rozesłać po całym kraju proste wymiary - 65" szerokości, 20" głębokości, 41" wysokości. Zbudujcie ołtarz i dam wam nazwiska księży chętnych przybyć tam dla was i waszych sąsiadów i waszych dzieci... by ofiarować prawdziwą ofiarę.

Niech będzie nowoczesna wersja katakumb! Lepiej jest mieć rzeczywistą mszę na ołtarzu w waszym domu, niż fałszywe nabożeństwo wspólnotowe w tym, co kiedyś było katolickimi kościołami.

piątek, 24 maja 2013

Ojciec Wiktor Mróz o swoim zdrowiu


Grudzień 1964
...zeszłego roku, kiedy to w nocy dostałem ataku serca i do dzisiaj nie mogę się jeszcze wylizać ze skutków tego ataku.

Grudzień 1964
Do wszystkich teraz piszę i staram się nawiązać przerwane kontakty i poprzepraszać ludzi, bo ze sercem nie ma żartów, nie wiem, kiedy odmówi posłuszeństwa i stanie...

Październik 1965
Ja z powodu choroby serca musiałem zdezerterować z tych wysp na Oceanie Spokojnym między Kyushu a Okinawą, gdzie byłem wielkim proboszczem w pięciu malutkich kościółkach o łącznej liczbie wiernych 680 dusz... W Polsce w zapadłej Pipidówce ostatni wikary ma więcej dusz do obsługi.

Grudzień 1965
Ale nie ma pieniędzy na filmy ani na kupienie nowych taśm w celu nagrania, musielibyście poczekać, aż może mi jaka miłosierna dusza z Ameryki coś przyśle, bo wydałem wielkie sumy pieniędzy na choroby, lekarzy i szpitale.

Grudzień 1965
...bo wie Brat, teraz w ziemie dzień krótszy, a roboty dużo, zdrowie niebyt mocne i trzeba wcześnie iść do łóżka.

Grudzień 1965
Szynkę dałem do wspólnego użytku, jako święte Konstytucje nakazują, ale mód chyłkiem zatrzymałem u siebie niby to - jako lekarstwo na serce... jem, jak mi się coś nie powiedzie, aby sobie życie osłodzić...

Grudzień 1967
...serce mi coraz częściej nawala, a tu tyle jeszcze wad w sobie widzę, że aż strach mi umierać...

Kwiecień 1968
Coraz więcej naszych drogich przenosi się na tamtą stronę i nam nie wypada nic innego, tylko zaczynać przygotowanie do przejazdu. Mimo choroby serca jeszcze pracuję, ale czuję, że i ze mną zaczyna być krucho. Ano, komu w drogę, temu czas.

Kwiecień 1968
Coraz więcej naszych drogich przenosi się na tamtą stronę i nam nie wypada nic innego, tylko zaczynać przygotowanie do przejazdu. Mimo choroby serca jeszcze pracuję, ale czuję, że i ze mną zaczyna być krucho. Ano, komu w drogę, temu czas.

Grudzień 1968
...przy lichym zdrowiu (serce) mam wielki nawał zajęć...

Wrzesień 1970
Tym razem nie wylądowałem w szpitalu, jak to zwykle bywa, serce się dzielnie spisało.

czwartek, 23 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 22


Następnie, panie i panowie, pracujcie nad sobą. Pozbądźcie się tej piorącej mózg idei ślepego posłuszeństwa! Panie i panowie, w Kościele Katolickim nie ma miejsce na ślepe posłuszeństwo! Ślepe posłuszeństwo nie prowadzi do niczego innego jak tyrani, czy to politycznej, wojskowej, czy też duchowej. Prawdziwe Katolickie nauczanie o posłuszeństwie jest takie, jakie głosiłem po całym kraju oraz w kilku częściach reszty świata.

Jako Katolicy, mamy obowiązek posłuszeństwa przede wszystkim wobec Boga, Naszego Zbawcy Jezusa Chrystusa. Następnie wobec naszego Kościoła - jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusa, Katolickiego Kościoła. Nasze trzecie posłuszeństwo jest wobec naszego papieża. Nasze czwarte posłuszeństwo jest wobec naszego biskupa. I dopiero wasze piąte posłuszeństwo jest wobec waszego kapłana. Ale nasze posłuszeństwo wobec kapłanów i biskupów, nawet wobec papieża, kończy się, jeżeli, Boże uchowaj, którykolwiek z nich byłby nieposłuszny wobec albo Kościoła albo Boga!

Pracujcie nad sobą i przekonajcie siebie, że nie jesteście nieposłuszni wobec kogokolwiek, komu powinniście być posłuszni, gdy walczycie z establishmentem kościoła soborowego. Nie jesteście nieposłuszni wobec kogokolwiek, komu powinniście być posłuszni. Pracujcie również nad niektórymi z waszych sąsiadów, by dołączyli do was i utworzyli elitarną mniejszość. Niektórzy z naszych katolickich ludzi nie są warci dyskusji. Jeżeli dotąd nie zobaczyli co się dzieje z Kościołem, nie traćcie na nich waszego czasu! Pozwólcie im iść tam, gdzie zmierzają - i to nie jest "niebo" (w świeckim języku)!

Nie oznacza to, panie i panowie, że nie jestem zainteresowany zbawieniem nawet jednej duszy; poleciałbym dziś nocą do Timbuktu, gdyby zapewnili mnie, że mogę tam zbawić duszę. Ale faktem jest, że przez prawie 3 lata podróżowałem po całym świecie i kraju. Ostrzegałem ludzi. Nie ma już duszy, która ma wymówkę by powiedzieć "cóż, nie wiedzieliśmy o tym!" Udostępniliśmy wydrukowane materiały, nagrania, taśmy - sami wybierzcie. Oni wiedzą, że mamy rację! Księża przychodzą do mnie codziennie i mówią: "Wiesz, masz całkowitą rację, ale nie chcę stracić mojej pracy". Oto co mi mówią. Moja odpowiedź brzmi: "Ja straciłem swoją pracę! Ale nie chcę stracić mojej duszy!!!".

Pracujcie nad elitarną grupą. Zawsze poprzez historię, cokolwiek ważnego było osiągane przez małą mniejszość, na dobre i na złe.

Wy, panie i panowie, jesteście tą mniejszością. Małą mniejszością - o tak, w ich sercach 85 procent albo 95 procent katolików zgadza się z tym co mówię, ale nie są 10 procentami, które są gotowe o to walczyć!

Dziewięćdziesiąt pięć procent księży wie, że mam rację, ale nie chcą stracić ich co miesięcznego wynagrodzenia! Dziewięćdziesiąt pięć procent zakonnic wie, że mam rację, ale są związane przez system - nie mogą nic zrobić! I dlatego im wybaczam.

Ale wy, panie i panowie, nadal możecie coś zrobić! Pracujcie razem, dzielcie wasze opinie z innymi, pracujcie wewnątrz Katolickiego Tradycyjnego Ruchu [Catholic Traditionalist movement - dop. tłumacza] - jedynej zorganizowanej sile, która zrobiła coś przez te ostatnie trzy lata!

I wszyscy spóźnialscy [oryg. Johnny-come-lately - dop. tłumacza], o co oni teraz proszą? O Łacińską Mszę? Problemem nie jest już Łacińska Msza. Teraz problemem jest NASZA KATOLICKA WIARA!

wtorek, 21 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 21


I to prowadzi nas, panie i panowie, do tego ekstremalnie praktycznego i tragicznego pytania: "Co teraz zrobimy? Co zrobimy jutro".

Wiemy, że nasi biskupi, z wyjątkiem kilku, których możecie policzyć na palcach jednej ręki, wiemy, że nas zdradzili, zdradzili Ojca Świętego. Wiemy, że znaczna większość naszych księży, w ich sercach, zgadza się z tym co mówię i robię. Ale nie chcą walczyć.

Wiemy, że nasi wrogowie w establishmencie naszego kościoła, nie są już nawet zainteresowani organizowaniem niezależnego kościoła amerykańskiego. Są nie bardziej "amerykańscy" niż katoliccy. Są po prostu zainteresowani ustanowieniem, z pomocą pieniędzy oraz masonerii (i już tego dokonali), Wydziału Stanów Zjednoczonych należącego do Jednego Światowego Kościoła, kontrolowanego przez Jeden Rząd Światowy, mając nadzieję, że pewnego dnia będzie on kontrolowany przez Komunistyczną Organizację Narodów Zjednoczonych.

I to jest takie proste, jakie jest, panie i panowie. I, raz na jakiś czas, nasi przeciwnicy są tak głupi, że nawet udowadniają radykalnie, to co próbuję powiedzieć. Sami byście w to nie uwierzyli, ale już jest comiesięczny “Missalette”, krążący w niektórych kościołach. Obraz na pierwszej stronie przedstawia mężczyznę, prawdopodobnie Chrystusa, błogosławiącego flagi wszystkich krajów, które są zgromadzone dookoła stołu wspólnotowego posiłku. I prawdą jest, że pomiędzy tymi flagami, wciąż są "gwiazdy i paski" USA, ale pomiędzy tymi flagami jest również, nie tylko młot i sierp Związku Radzieckiego, ale również flaga Czerwonych Chin.

Wzięte z ławki w kościele w New York City, panie i panowie.

Co możemy tak naprawdę zrobić, panie i panowie? Modlić się. Modlić i modlić. Nadal jest kilka kościołów, w których mają prawdziwy Najświętszy Sakrament - żyjącego Boga. Wyszukajcie je, upadnijcie na kola i módlcie się i módlcie. Ponieważ, po ludzku mówiąc, jesteśmy w nieładzie, z którego nie możemy wyjść. Dokładnie teraz musimy prosić Boga, Jezusa Chrystusa, by się obudził. Obecna sytuacja naszego Kościoła jest bardzo podobna do sytuacji w jakiej znaleźli się apostołowie, gdy Chrystus spał w małej łodzi podczas wielkiej burzy. Musimy szturmować Chrystusa mówiąc: "Panie, giniemy! Ratuj nas!" Wtedy, wyciągając jedną dłoń, uspokoił morza.

Może uspokoi je teraz. Ale, po ludzku mówiąc, nie ma drogi wyjścia, panie i panowie... z wyjątkiem trzymania się - my, mała grupa tradycyjnych katolików - tego małego ognia tradycyjnej wiary, który wciąż płonie tylko trochę. Ale tak długo, jak zachowamy go płonącym, ten płomień z Bożą pomocą pewnego dnia ponownie wzniesie się wyżej i wyżej. Ale obecnie, jest bardzo, bardzo nisko.

Módlcie się również do Najświętszej Matki. Przewidziała ten bałagan w którym się znajdujemy - w Fatimie! Módlmy się do nie, by nas z tego wyciągnęła.

poniedziałek, 20 maja 2013

Informacja


Możliwa publikacja:
  • biografii księdza Luigiego Villa (wkrótce)
  • wykładu księdza Gommara de Pauw pt. "Soborowy czy Katolicki" (wkrótce)
  • materiałów dotyczących ojca Wiktora Mroza (za jakiś czas, po opracowaniu jeszcze jednego zagadnienia poświęconemu świętobliwemu ojcu).
Osoby zainteresowane papierową wersją prosimy o kontakt - semperfidelisetparatus@gmail.com

piątek, 17 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 20


Gdy miałem wypowiedzieć się wobec publicznego zgromadzenia 2 tygodnie temu, 22 października w Garden City, Long Island, wysłałem inny telegram, błagając o odpowiedź przed 18.00. Następnego dnia miałem skierować się do ludzi, by dać im jasne instrukcje co robić. Znając moich protektorów w Rzymie - moich szefów, mógłbym powiedzieć - wiedziałem, że nie złamią swojej umowy. Wiedziałem, że wyślą mi telegram w taki lub inny sposób, nim wypowiem się publicznie. Jednak, gdy skierował się do publiki o 18.00 (właściwie to czekałem do 18.45), żaden telegram nie przybył. Trzy dni później, otrzymałem list (telegram) od kardynała Browna, który został mianowany przez papieża, by zajmował się tymi rzeczami, i pierwsze słowa listu, napisanego tamtego dnia, brzmiały: "Drogi księże de Pauw, dostaniesz mój telegram tego poranka..." Rozpoczęliśmy dochodzenie i w tym punkcie, konkluzja jest taka, że telegram, który został do mnie wysłany przez Watykan, został przejęty. 

Ale na szczęście dostałem list. Smutne wieści, panie i panowie, Kardynał Brown - człowiek nr 3 w Kościele... Papież, Kardynał Ottaviani, Kardynał Brown - poinformował mnie, że nawet osoba o jego pozycji, nie może już wywierać wpływu na amerykańskich biskupów. Wszystko co mógłby zrobić, powiedział, jest zaprezentować pytanie o ważność Nowej Mszy przed Kongregacją Wiary, co też uczynił. Ale w międzyczasie, jestem zdany na siebie.

Poinformował mnie również, że władza w Kościele jest obecnie całkowicie w rękach Sekretariatu Stanu, który, jak wiadomo, jest politycznym ramieniem Watykanu.

I były to złowieszcze wiadomości, to, ze jedynymi osobami, które spotkały się z Ojcem Świętym nim został poddany operacji, byli trzej reprezentanci Sekretariatu Stanu, politycznego ramienia Watykanu.

czwartek, 16 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 19


Gdy katolik wchodził do swojego Kościoła, nie wchodził do jakiegoś kolejnego domu modlitwy. Nie wchodził tylko do pokoju duchowego jedzenia. Wchodził do siedziby żyjącego Boga, Jezusa Chrystusa, który stał się tam obecny, tak rzeczywiście jak wy i ja, poprzez słowa konsekracji wypowiedziane przez kapłana.

Teraz "realna obecność" to zgromadzenie, i to oczywiście wyjaśnia dlaczego presider powinien zwracać się twarzą do zgromadzenie oraz ludzi! Jasno stwierdzili, że nie ma już miejsca dla księży, i konsekwentnie: "kapłan powinien przestać nosić kościelne westymenta." Liturgiczne westymenta powinny zostać odrzucone, jako "symbole marnotrawstwa i zbytku"

Nie ma już żyjącego Chrystusa, dlatego, jedyną żyjącą rzeczą są zgromadzeni ludzi. I to dlatego presider musi zwracać się do żyjących osób. "Asystowanie przy czymkolwiek innym niż zgromadzenie, nawet przy książce albo chlebie i winie, jest przeciwne stylowi, którego poszukujemy". Przynajmniej mieli przyzwoitość nazwać je "chlebem i winem". Dali księżom również instrukcje, by unikali, za wszelką cenę, patrzenia w niebo, tak jak miał to dotąd czynić podczas Ofertorium, podczas Konsekracji i wielu innych części Mszy. Nigdy więcej... ponieważ "spojrzenie skierowane ku niebu, należące do niewielu z wszechświata, nie będących już z nami."

Czy winicie mnie, panie i panowie, za przesłanie wiadomości do Rzymu, natychmiastowo prosząc o instrukcje odnośnie tego, co mam teraz robić? Nie mówię wam sekretu, jasno stwierdzając, że to co robiłem przez ostatnie kilka lat, było właściwie - w czysto świeckim języki - wykonywałem dla Rzymu brudną robotę tutaj w Stanach Zjednoczonych i w Europie. Podążałem za jego instrukcjami i nie wątpiłem w nie. Powiedzieli mi, że byłem na wrogim terytorium, gdy opuściłem Rzym. Powiedzieli: "jesteś za linią wroga, cokolwiek robisz, masz nasze zaufanie, ale nie oczekuj, że każdego miesiąca będzie wygłaszać publiczne oświadczenie.Ale, gdy jest nagły wypadek, wysyłasz nam telegram, ujmując to w ten sposób, i otrzymasz odpowiedź tego samego wieczoru.

Wysłałem telegram do kardynała Browna 29 września, prosząc instrukcje odnośnie ważności tej Mszy, która wg mnie, była wtedy wątpliwa, i która jest obecnie, wg mnie, całkowicie nieważna.

Nie otrzymałem odpowiedzi z Rzymu.

środa, 15 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 18


Na scenie pojawia się nowy element. Jasno stwierdzili, że praca presider'a zasadniczo ma charakter tymczasowy. Każdy katolicki świecki mógłby na chwilę stać się presider'em, i, w małym przypisie stwierdza się, że powinniśmy opracować przepisy pozwalające nie tylko naszym księżom, ale również naszym biskupom, poszukać innej pracy, jeżeli mają już dosyć obecnej.

Niewiarygodne, panie i panowie. Już przywykliśmy do widoku uciekających księży, publicznie łamiących ich śluby, ale po raz pierwszy, jesteśmy stopniowo doprowadzani do stanięcia wobec faktu, że niektórzy z naszych uprzednio poważanych biskupów, mogą się teraz pojawić na ekranie telewizora z krawatem na szyi. Domyślam się, że nie którzy nosili by również czerwony.

By dać wam dokładny dowód, ponieważ widzę kilka osób robiących notatki, na stronie 515 tego artykułu, czytamy: "Musimy po prostu opracować, wkrótce, mniej żmudne i uciążliwe metody rezygnowania z funkcji biskupich i kapłańskich".

Nie ma już miejsca dla kapłana w tym, co mam miejsce w niedzielny poranek! Jest tym, który głosi kazanie, który podsumowuje modlitwy wiernych, który proklamuje modlitwę eucharystyczną, inicjuje pozdrowienie pokoju i upewnia się, że wszyscy zostaną obsłużeni przy stole.

Eliminujecie kapłaństwo, nie macie ofiary. Eliminujecie ofiarę, nie macie Mszy. Macie protestanckie nabożeństwo trzeciej klasy. Lub gorzej.

Ten sam artykuł jasno wyjaśnia, że w nowym, jak je nazywają, "nabożeństwie eucharystycznym", nie ma już miejsca dla konsekracji. Transsubstancjacja jest wyeliminowana. Nie ma już przemienienia chleba i wina w prawdziwego, żyjącego Chrystusa.

Wyjaśniają, że konsekracja zawiera się w następującym: presider proklamuje, że chleb i wino są konsekrowane i to zostaje zaakceptowane przez Boga, jako nasze dary. To nie jest konsekracja, pani i panowie! Chleb i wino są tylko transformowane, nie transsubstancjonowane, w sakramentalne Ciało Chrystusa - nie w prawdziwe Ciało Chrystusa.

Następnie wyjaśniają, co mają na myśli, wciąż mówiąc "To jest Moje Ciało". Twierdzą, że konsekracją jest "procesjonalne ofiarowanie Ojcu Chrystusa Ciała, którym jest zgromadzenie znajdujące się przed nami". Ciałem Chrystusa jest zgromadzenie - nie, panie i panowie.

Następnie wyjaśniają również, że słowa "To czyńcie na Moją pamiątkę" oznaczają, że modlitwa eucharystyczną jest proklamacją Słowa Bożego. Nie jest!

Eucharystyczna ofiara to czynienie Żywego Boga obecnym. Tym jest Msza!

poniedziałek, 13 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 17


Jeszcze cztery dni temu miałem wątpliwości co do ważności tej nowej angielskiej ceremonii mającej miejsce w naszych kościołach. Widzicie, tak naprawdę nie jestem tak ekstremalny jak opisują mnie moi przeciwnicy. Niektórzy znajomi teologowie od samego początku powiedzieli mi, że wg nich, nie było najmniejszej wątpliwości, że ta Nowa Msza jest nieważna. Wciąż miałem wątpliwości... ale już nie mam.

Dla mnie była wątpliwa, ale wciąż, zgodnie z tradycyjnym nauczaniem katolickiej teologii moralnej, gdy stawką jest ważność sakramentu, kapłan nie może postępować wedle zasady, którą nazywają "probabalizmem". Musi postępować wedle zasady "tucjoryzmu", co oznacza, że musi postępować w najbardziej bezpieczny sposób. Oznacza to, że dopóki Rzym jasno nie zdefiniuje, że nowa formuła jest technicznie ważna, kapłan musi trzymać się starej formuły, która dotychczas była uznana za ważną.

Ale trzy dni temu, ostatnie wydanie magazynu "Worship", który jest nieoficjalnymi ustami amerykańskich "ekspertów" liturgicznych i który jest publikowany za kościelną zgodą - znajdują się instrukcje skierowane do księży, wyjaśniające im, jak należy rozumieć nowy angielski kanon, którego obecnie używają w ich mszach. I jeżeli przeczytacie to, panie i panowie, nie ma najmniejszej wątpliwości, że ważna Ofiara Mszy zniknęla z naszych kościołów. Cytuję tu z artykułu, który mówi: "nowy kanon nie jest tylko zmianą słów, ale rozwojem w eucharystycznej teologii. Sprawiedliwość Kanonowi Mszy może zostać oddana tylko poprzez interpretowanie go w świetle obecnych pism o eucharystycznej teologii." Następnie artykuł wyjaśnia, co należy rozumieć jako nową "eucharystyczną teologię".

Pierwszym Elementem tej eucharystycznej teologii,która jest wam teraz narzucana, jest: "Nie ma już miejsca dla ofiarniczego kapłaństwa.. Kapłan jest obecnie jednym z wielu ministrów. Nie jest już kimś, kto dokonuje ofiary, kto ofiaruje i konsekruje. Jest teraz tylko jednym z wielu ministrów."

Poprzez cały artykuł, skierowany do księży, ksiądz jest opisany jako "minister przewodniczący" i żeby to skrócić, wymyślili nawet nowe słowo, które prawdopodobnie sprawia, że nawet słownik Webster'a się obraca. Teraz nazywają go ciągle "presider".

Gdy zostałem wyświęcony 25 lat temu, nie zostałem wyświęcony na ministra. Zostałem wyświęcony na kapłana. I z całym szacunkiem do niektórych moich przyjaciół ministrów, uważamy, że jesteśmy w innej kategorii. Byliśmy kapłanami by składać Ofiarę Mszy Świętej oraz odpuszczać grzechy, a wszystko inne było poboczne. Nigdy nie powiedziano mi, że zostałem wyświęcony na "presider'a". Mimo, to, to nim teraz jestem. Opisują funkcje presider'a jako - i uważajcie teraz, gdyż nie ma najmniejszego odniesienia do kapłańskich władz konsekrowania: "ten, który głosi kazania, który podsumowuje modlitwy wiernych, który proklamuje Kanon Mszy (tj. modlitwę eucharystyczną), który inicjuje pozdrowienie pokoju i upewnia się, że wszyscy obecni wierni są obsłużenie przy Świętym Stole."

To nie w tym celu zostałem wyświęcony, panie i panowie. I jeżeli ktoś taki przewodniczy waszym, tak zwanym "mszom"  niedzielnym, równie dobrze możecie zjeść wasze przekąski gdzieś indziej, ujmując to bez ogródek, tak tragicznie jak sprawy stoją.

piątek, 10 maja 2013

Luźna odpowiedź na analizę Sedewakantyzmu autorstwa FSSPX. Część IV.


"Pismo św. i Tradycja uczą jednogłośnie, że istnieje dogłębna sprzeczność in radice (‘w korzeniu’) między trwaniem w herezji a sprawowaniem jurysdykcji kościelnej, bowiem heretyk przestaje być członkiem Kościoła.

Jednakże ta sprzeczność nie jest absolutna. Z tego powodu teologowie używają określenia in radice."

Śmiałe słowa. Po raz kolejny - brak źródła. Dla porównania:

Święty Tomasz z Akwinu: "Jeśli chodzi o władzę prawodawczą, człowiek otrzymuje ją zwykłym nałożeniem przez ludzi. Taka władza nie jest w człowieku czymś nieusuwalnym i nie pozostaje w odszczepieńcach i heretykach. Tacy więc nie mogą dać rozgrzeszenia, wyłączać z Kościoła, udzielać odpustów itp., a jeśli to czynią, nie przynosi to żadnego skutku." S. Th. II-II, Q. 39, Art 3. (tłum. Ks. Andrzej Głażewski)

Ks. Boullet: "Odcięta od swych korzeni jurysdykcja heretyka nie znika automatycznie, ale pozostaje w mocy w takim zakresie i tak długo, dopóki jest utrzymywana przez władzę zwierzchnią."

Święty Robert Bellarmine: "Św. Tomasz również naucza (S. Theol., II-II, q. 39, a. 3), że schizmatycy natychmiastowo tracą wszelką jurysdykcję, i wszystko, cokolwiek spróbują zrobić na podstawie jakiejkolwiek jurysdykcji, będzie nieważne". ("De Romano Pontifice")

“...musimy zrobić wyjątek dla sakramentu pokuty, który dla swojej ważności wymaga nie tylko władzy święceń, ale również władzy jurysdykcji. Jako, że jurysdykcja tkwi tylko w prawowitych pasterzach, w konsekwencji schizmatycy są  jej notorycznie pozbawieni i nie mogą ważnie udzielać rozgrzeszenia, z wyjątkiem zagrożenia śmiercią, kiedy to Kościół udziela jurysdykcji wszystkim kapłanom."

"The Nature of the Mystical Body", Ernest Mura, R.S.V., Herder, 1963 ("Natura Mistycznego Ciała", opublikowane po francusku, w roku 1936)

"Udzielenie jurysdykcji oznacza przyznanie jej tylko dla tych czynów, które są mają miejsce bez jurysdykcji z jakiegokolwiek innego źródła. Stąd, gdy jurysdykcja jej udzielona przez Kościół, osoba działająca, jest całkowicie pozbawiona jurysdykcji zarówno przed, jak i po rzeczonym czynie; ma jurysdykcję, udzieloną przez Kościół, tylko podczas wykonywania samej czynności".

"Canon Law, A Text and Commentary", Bouscaren & Ellis, Milwaukee, 1953 ("Prawo Kanoniczne, Tekst i Komentarz")

Jak widać, opinie Świętych, Doktorów Kościoła oraz teologów wyrażają opinię PRZECIWNĄ do tej zaprezentowanej przez ks. Boulet.

Autor "Analizy" cytuje kanon 2264. Hmm... Kodeks z roku 1983 składa się z 1752 kanonów. Czemu członek FSSPX odwołuje się do Kodeksu z 1917 roku? Coś nie tak z Kodeksem z roku 1983? Czyżby Jan Paweł II nie był papieżem?

Wszak w "Sacrae disciplinae leges" czytamy:

"...wsparci autorytetem świętych Apostołów Piotra i Pawła, opierając się na pewnej wiedzy oraz na zdaniu biskupów całego świata, którzy z nami w duchu kolegialnym współpracowali, najwyższą - jaką mamy - władzą, tą naszą konstytucją, ważną na przyszłość, obecny Kodeks, tak jak jest sporządzony i przejrzany, promulgujemy i polecamy, aby miał odtąd moc prawa dla całego Kościoła łacińskiego, i wszystkich, których to dotyczy, trosce i pilności przekazujemy do zachowywania. Aby zaś wszyscy te przepisy mogli poznać i zrozumieć, zanim zostaną wprowadzone w życie postanawiamy i nakazujemy, aby one moc obowiązującą otrzymały od pierwszego dnia Adwentu 1983 r. Bez względu na jakiekolwiek przeciwne zarządzenia, postanowienia, przywileje, nawet wymagające specjalnej i osobnej wzmianki, jak również na przeciwne zwyczaje." {polski tekst za: opoka.org.pl)

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że jest to bardzo uroczysta promulgacja, a przynajmniej próba takowej?

czwartek, 9 maja 2013

Guerard des Lauriers: Boża Iskra - część VIII


W międzyczasie wydarzenia przyśpieszają. Reforma liturgiczna idzie coraz dalej. Wstrząsa Mszą Świętą. Późniejszy biskup Gerard wspomina: „Rzym, Wielki Czwartek 1969. Pojawiło się Novus Ordo Missae. Są dwa chóry: ten Szatana i ten Jezusa: zachwyt – przerażenie. Dzięki Bogu, należałem do tego drugiego. Ale trzeba było działać. Pewna bardzo wysoko urodzona niewiasta z Rzymskiej arystokracji, Vittoria Ciristina Guerrini i jej znajoma Emilia Pediconi, bardzo dobrze znały watykańskie elity. Szczególnie kardynała Ottavianiego.”

Trzeba przygotować dokument, który, przed jego publikacją, ma zostać oceniony przez kardynała Ottavianiego. Pani Guerrini nawiązuje kontakt z licznymi dostojnikami kościelnymi. Kilku z nich, pięciu lub sześciu, odpowiada na apel, ale ich współpraca ogranicza się do spotkań i rozmów.

Des Lauriers redaguje Krótką Analizę Krytyczną Novus Ordo Missae, w kwietniu oraz maju 1969, przede wszystkim w nocy, ponieważ to nieprzewidziane zadanie, stanowiło kolejny z obowiązków, które całkowicie wypełniały jego dzień.

Arcybiskup Lefebvre obiecuje podpisy 600 biskupów. Ostatecznie, nie ma podpisu żadnego biskupa. Marcel Lefebvre nie składa nawet własnego.

Z okazji przygotowanie Krótkiej Analizy Krytycznej Novus Ordo Missae, w Rzymie została odprawiona Msza Święta świętego Piusa V, w dzień jego święta, 5 maja. Celebrował ją Mgr Lefebvre, który ku zdumieniu uczestników zaadoptował pewne zmiany wprowadzone przez Pawła VI (dość poważne okaleczenia; dobrze, że nie była to nowa msza).

Przy wyjściu, zapytano go z szacunkiem i zarazem smutkiem, o powód jego działania. Odpowiedział: „Jeżeli ktoś zobaczyłby, że Mgr Lefebvre odprawia mszę tradycyjną, mogłoby to wywołać skandal.”

W późniejszym czasie Gerard skomentuje to w gorzkich słowach.

Opracowanie Krótkiej Analizy kosztowało ojca des Lauriers posadę na Uniwersytecie Laterańskim, skąd zostaje zwolniony w czerwcu 1970. „W tym samym czasie, gdy rektor Mgr Piolanti i około piętnastu profesorów, których uznano za nieporządanych.”

W tym czasie, w klasztorze w którym mieszka ojciec des Lauriers sytuacja nie jest lepsza. Niektórzy studiujący w seminarium, uczestniczą w manifestacjach roku 1968, a na dachu klasztoru zawisa czarna flaga antychrysta.

Przełożeni, nawet gdy podejmują jakieś działania, nie są już panami sytuacji.

środa, 8 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 16


To co nasi amerykańscy biskupi zaproponowali Rzymowi było całkowicie nową (angielską wersją) Kanonu Mszy - wersją, która była totalnie heretycka, wersją w której trzy nieomylnie zdefiniowane dogmaty zostały wyeliminowane. Dogmat Boskiego Macierzyństwa Dziewicy Maryi, zdefiniowany w 431 roku przez Sobór w Efezie - wyrzucony. Dogmat Wieczystego Dziewictwa Dziewicy Maryi, zdefiniowany na Soborze Laterańskim z roku 649 - wyrzucony. Dogmat Boskości Naszego Pana i Zbawcy, zdefiniowany na Soborze w Nicei w 325 roku - wyrzucony. Nie ma potrzeby dodać, że odpowiedź, która przyszła z Rzymu ostatniego września, brzmiała "nie". Dwa razy... "nie". 

"My w Rzymie, nie możemy ewentualnie pozwolić wam, amerykańskim biskupom na używanie tego rodzaju formuły Mszy." Nie zapominajmy, że słowo "błogosławiony" również zostało wyeliminowane i tak samo rzeczywiste błogosławieństwo. Dziś ministrowie w naszym Kościele nie błogosławią już chleba i wina. Wyjaśnię wam później, dlaczego tego nie robią - oni są spójni. Nie ma potrzeby powiedzieć, odpowiedź Rzymu brzmiała: "nie możecie używać tej formy podczas Mszy!".

Teraz, panie i panowie, kiedyś była by to ostateczna decyzja i każdy katolicki biskup natychmiast by się jej poddał. Teraz już nie. Odpowiedź udzielona przez naszych amerykańskich, tak zwanych "katolickich" biskupów, przedstawiona w osobie arcybiskupa Deardon, przewodniczącego Konferencji Amerykańskich Biskupów, w samym Rzymie, gdzie tego samego popołudnia miał wziąć udział w otwarciu synodu biskupów 29 września, arcybiskup Deardon z Detroi, w charakterze przewodniczącego Konferencji Amerykańskich Biskupów Katolickich, publicznie ogłosi, że, mimo tego, że Rzym odrzucił angielski tekst Kanonu, my w Stanach Zjednoczonych, czynimy go obowiązkowym we wszystkich publicznych mszach i nie będziemy czekać do 3 grudnia, dnia pierwotnie zaplanowanego. Zrobimy to natychmiastowo, jak tylko będzie można zrealizować druk. I to dlatego uczynili to obowiązkowym 22 października.

Panie i panowie, jeżeli to nie jest otwarta schizma, to nie wiem czym jest schizma.

wtorek, 7 maja 2013

FSSPX - spojrzenie w przeszłość. Część I.

Zachęcamy czytelników do porównania zamieszczonych cytatów z tekstami na blogach:


Stanowisko Bractwa również jest jasne i niezmienne. Bractwo stanowi integralną część Kościoła katolickiego, znajdującą się w stanie konfliktu z modernistyczną hierarchią.

Bractwo (...) odrzuca z obrzydzeniem wszystkie wykwity XIX-wiecznego modernizmu, wyartykułowane na Soborze Watykańskim II.
Ks. Anzelm Ettelt FSSPX [Zawsze Wierni, czerwiec 2005]

Pozwólcie, że zarysuję wam strategię Rzymu. Rzym mówi: "Słuchajcie, sobór i nową Mszę porównać można do zupy. Mówicie, że to zła zupa, ale to jednak zupa! Powiedzcie jedynie, że to zupa, i wszystko będzie w porządku". Odpowiadam: "Wiemy, że to zupa, ale to trująca zupa, nie jesteśmy więc nią zainteresowani. Jest w niej trucizna, więc nie zamierzamy jej jeść. Jeśli jednak dziś przyznamy, że to zupa, jutro powiecie: "Jedzcie tę zupę, przyznaliście przecież, że to zupa. Teraz musicie ją zjeść!". Nie zamierzam powiedzieć, że to zupa, nawet jeśli to prawda, ponieważ ona jest trująca". Czy rozumiecie ten przykład?
    W dokumentach soboru i w nowej Mszy są złe rzeczy...
Bp Bernard Fellay FSSPX [Konferencja wygłoszona 10 XI 2004, za: Zawsze Wierni, maj 2005]

Nie chcemy porozumienia dla samego porozumienia. Pewien prałat w Watykanie powiedział mi: "Nie zawierajcie kosmetycznego porozumienia z Rzymem". I to prawda, nie chcemy żadnego kosmetycznego porozumienia. Te rzeczy są zbyt poważne. Sama wiara jest zagrożona. Chcemy zachować wiarę!
Bp Bernard Fellay FSSPX [Konferencja wygłoszona 10 XI 2004, za: Zawsze Wierni, maj 2005]

...jak w przypadku robaka, który skończył jeść jabłko i nic mu już nie pozostało, [moderniści] zniszczyli wszystko, wszystko zmienili. Kiedy mieli co jeść, byli silni; obecnie zjedli już wszystko, nie zostało nic do zniszczenia, zaczynają więc okazywać słabość – i słabość ta staje coraz bardziej widoczna. Byliśmy świadkami tego przez lata, obecnie jednak widać to o wiele wyraźniej.
Bp Bernard Fellay FSSPX [Konferencja wygłoszona 10 XI 2004, za: Zawsze Wierni, kwiecień 2005]

Najmłodszymi ekspertami, którzy brali udział w soborze, są kardynałowie Medina i Ratzinger, urodzeni w roku 1927. Nie byli oni wówczas nawet biskupami, ale kard. Medina jest już na emeryturze, a kard. Ratzinger przekroczył 75 lat. W ciągu najbliższych trzech lat stracą oni wszystkie stanowiska w Kurii [Rzymskiej]. 
Bp Bernard Fellay FSSPX [Konferencja wygłoszona 10 XI 2004, za: Zawsze Wierni, kwiecień 2005]

Bardzo trudno atakować sobór komuś, kto go tworzył; taka osoba będzie go broniła wszelkimi dostępnymi środkami.
Bp Bernard Fellay FSSPX [Konferencja wygłoszona 10 XI 2004, za: Zawsze Wierni, kwiecień 2005]

-Czy chce Ksiądz powiedzieć, że paktowanie z przesiąkniętymi duchem soboru władzami rzymskimi jest wchodzeniem w śmiertelną pułapkę?
-To właśnie spostrzeżenie naszego przełożonego generalnego, bp. Bernarda Fellaya. W obecnych okolicznościach porozumienia z władzami soborowymi byłoby samobójstwem. Władze te są przesiąknięte fałszywymi zasadami i błędami II Soboru Watykańskiego. Zresztą, normalnie nie powinno się „czynić porozumienia” z władzami Kościoła. To nie do pomyślenia. Po prostu należy się podporządkować, jeśli ma się do czynienia z papieżem naprawdę katolickim.
Ks. Jan Michał Gleize FSSPX, wykładowca w Międzynarodowym Seminarium Bractwa Św. Piusa X w Ecône [Zawsze Wierni, lipiec 2008]

Rzym zaczął dyskutować z kim się da: dyskusje ekumeniczne z tymi poza Kościołem, dyskusje teologiczne z tymi, co w Kościele. Ale to nic innego, jak pomniejszanie autorytetu następcy św. Piotra, wikariusza Jezusa Chrystusa.  I jest to również śmiertelna pułapka, dlatego że jest to pozór dobra, przez który ryzykujemy przyjęcie soborowego liberalizmu.
Ks. Jan Michał Gleize FSSPX, wykładowca w Międzynarodowym Seminarium Bractwa Św. Piusa X w Ecône [Zawsze Wierni, lipiec 2008]

...jeśli jednak za zniewagę uważa się opinię, że jest on liberałem doskonałym - jaką wyraziłem po jego wizycie w USA, podczas której (...) twierdził, że wolność religijna jest czymś wspaniałym...
Naprawdę, trudno o twierdzenie bardziej liberalne!
Bp Bernard Fellay FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2008]

Nie wynosimy się ponad papieża. W przeszłości papieże kanonizowali wiele twierdzeń i podali je do wierzenia jako dogmaty. Twierdzenia te nie mogą już być zmieniane. Dogmat nie podlega dyskusji. Tak więc nie czynimy się sędziami. Prosimy jedynie obecnego papieża, by wyjaśnił, w jaki sposób to, co mówi, jest zgodne z tym, co mówili jego poprzednicy, mając w pamięci słowa św. Pawła Apostoła: „Ale choćbyśmy my, albo anioł z nieba głosił wam ponad to, cośmy wam głosili, niech będzie przeklęty” (Gal 1, 8–9). Trudno o mocniejsze słowa. Mamy wrażenie, że św. Paweł przewidywał sytuacje podobne do tej, w jakiej się obecnie znajdujemy: „Gdybym ja sam (a był on Apostołem) zaczął nauczać was czegoś różnego od tego, co powiedziałem wam wcześniej, niech będę przeklęty! Gdyby anioł przyszedł i nauczał was czegoś odmiennego – niech będzie przeklęty”

Magisterium Kościoła ma XX wieków. To właśnie to nauczanie sądzi papieża, nie my.
Bp Bernard Fellay FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2008]

Powtórzę raz jeszcze: nie możemy dyskutować o dogmatach. Nie mamy prawa manipulować wiarą. Kiedy widzimy tak wyraźnie, co dzieje się w Kościele – a to Bóg daje nam tę łaskę – rozumiemy, że nie ma miejsca na targi. Od Rzymu oczekujemy wiary. Jest to pierwszy kontrakt zawierany podczas naszego chrztu. Od Kościoła Bożego żądamy wiary i wiemy, że jedynie Kościół może nam ją dać. Ponawiamy więc żądanie wyrażone podczas chrztu. Nie czynimy nic ponadto. Moglibyśmy w ten sposób podsumować całą naszą walkę, gdyż wiemy, że Kościół jest jedyną społecznością ustanowioną przez Boga, która może dać nam zbawienie – nie możemy być zbawieni poza Kościołem: poza Kościołem nie ma zbawienia. Wiemy, że zbawienie przychodzi przez wiarę i przez łaskę. Tego właśnie żądamy od Rzymu, niczego mniej i niczego więcej.
Bp Bernard Fellay FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2008]

Benedykt XVI wskazał, że może istnieć tylko jeden sposób przynależności do Kościoła katolickiego: poprzez akceptację ducha Vaticanum II interpretowanego w świetle Tradycji, tzn. zgodnie z intencją ojców soborowych i zgodnie z literą tekstu. Jest to perspektywa, która bardzo nas niepokoi... 

Ostatecznie mielibyśmy otrzymać, wedle Ojca Świętego, strukturę odpowiednią dla nas – pozwalającą na celebrację tradycyjnego rytu i pewne praktyki zewnętrzne – nie chroniącą nas jednak przed duchem soboru, który musielibyśmy przyjąć.
Bp Bernard Fellay FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2005]

Jednak mogę was zapewnić, że wewnątrz Bractwa Św. Piusa X czterech biskupów jest jednomyślnych w kwestii stosunków z Rzymem...
Bp Bernard Fellay FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2005]

Musimy sprawić, by władze rzymskie zrozumiały, że nie da się dokonać postępu bez poważnych zastrzeżeń względem ich obecnej interpretacji soboru i ekumenizmu.
Bp Bernard Fellay FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2005]

Józef Ratzinger zawsze był progresistą i jest nim aż po dziś dzień.
Jan Venarri [Zawsze Wierni, listopad 2005]

...wielu tzw. tradycjonalistów w rzeczy samej nie pojęło, o co tak w ogóle chodzi w Tradycji. Tak powiedział mi jeden benedyktyn z Brazylii, ojciec Tomasz, który był w bliskim kontakcie z Arcybiskupem. Arcybiskup mógł z nim bardziej otwarcie mówić - pewnie dlatego, gdyż o. Tomasz nie należał do Bractwa; jemu Arcybiskup powiedział to, co niedawno ów ojciec powtórzył mnie: wielu idzie, ale niewielu rozumie. Z tych wszystkich, co idą za Tradycją, niewielu rozumie, o co w niej chodzi.
Bp Ryszard Williamson FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2008]

Być może przyjdzie czas męczeństwa, być może krew będzie konieczna...
Bp Ryszard Williamson FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2008]

Jesteśmy ludźmi miękkimi, potrzebujemy wstrząsu, aby znaleźć w sobie coś twardego, coś solidnego...
Bp Ryszard Williamson FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2008]

To, co się dzisiaj dzieje, co się rozgrywa na naszych oczach, jest bardzo złe i musi zostać odpowiednio ukarane. Kara ta będzie łaską. Za czasów Noego potop był łaską. Wiele dusz, choć nie wszystkie, miało czas, aby - gdy woda się podnosiła - żałować za swoje grzechy i w ten sposób się uratować.
Bp Ryszard Williamson FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2008]

Nie byłby miłosierny, gdyby nie był sprawiedliwy. Ponieważ jest sprawiedliwy, musi karać.
Bp Ryszard Williamson FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2008]

Duchu Święty, wręczyłeś mi Twe dary, potrzebuję Twego kierownictwa, nie widzę jasno, nie wiem, co mam czynić, chcę ratować moją duszę i dusze moich bliskich, musisz mną kierować, potrzebuję Ciebie!
Bp Ryszard Williamson FSSPX [Zawsze Wierni, listopad 2008]

poniedziałek, 6 maja 2013

Uczelnia Św. Tomasza z Akwinu

Stanisław Dziwisz / fot. fakty.interia.pl
Szkoła pod patronatem FSSPX, znajdująca się w Australii.

"Jaka jest filozofia Uczelni Św. Tomasza z Akwinu? Jej filozofia mogłaby zostać zilustrowana poprzez przykład wielkiego Anglika, którym był św. Tomasz More".

Dla przypomnienia - skazany za śmierć, za niezłożenie przysięgi supremacji, wedle której król stanowi głowę Kościoła.

"Programy nauczania na Uczelni Św. Tomasza z Akwinu, wspierają i promują zasady oraz praktykowanie Australijskiej demokracji, w tym zobowiązanie do:

(...)
  • Wolności religii
  • Wolności słowa i stowarzyszania się
  • Wartości otwartości i tolerancji."

za: http://www.stac.vic.edu.au

Soborowa "odnowa"


Jak łatwo zapomnieć...


De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 15


Tutaj w mieście Chicago, pomiędzy 10 a 13 kwietnia tego roku, nasi biskupi spotkali się w luksusowym hotelu i zdecydowali między innymi o tym, że zaapelują do Rzymu o pozwolenie na całą Mszę po angielsku, włączając Kanon Mszy, włączając najbardziej uroczystą część Kanonu - Konsekrację. Dwudziestu jeden biskupów walczyło przeciwko temu i zagłosowało przeciwko temu. Z ponad 250 amerykańskich biskupów, 21 było wciąż dość katolickich, by ostrzec pozostałych by w ogóle nie niszczyli Tradycyjnej Łacińskiej Mszy - szczególnie, by nie bawili się z "formą" Konsekracji, która wpływa na ważność Mszy.

Informacje o dokładnej liczbie (która, jak przypuszczam miała być zachowana w sekrecie) otrzymałem dwa tygodnie temu z Biura Kardynała w Washington, który powiedział mi, że był jednym z trzech kardynałów, którzy walczyli przeciwko temu. Pozostałymi dwoma byli kardynał Spelmann i kardynał Macintyre. Do tego 18 innych biskupów. Zagłosowali "nie" ponieważ wiedzieli, że to było złe. Spodziewałem się, że następne zdanie będzie brzmiało: "... i to dlatego, przynajmniej w 21 diecezjach wciąż będziecie mieli dostęp do ważnej Mszy."  Ale nie... To nie to, co później usłyszałem. To, co usłyszałem brzmiało: "... lecz gdy większość amerykańskich biskupów zdecydowała się na całą Mszę po angielsku, my, którzy głosowaliśmy przeciwko, zdecydowaliśmy się nie łamać szeregów i iść razem z nimi".

Tego rodzaju przywódców dziś mamy, panie i panowie. Gdyby tylko zaproponowali anglojęzyczne tłumaczenie łacińskiego Kanonu, byłoby to wystarczająco złe. Postąpiliby wprost przeciwnie do groźby ekskomuniki Soboru Trydenckiego oraz artykułów 36 i 54 "Konstytucji o liturgii" Drugiego Soboru Watykańskiego. Gdyby było to dosłowne tłumaczenie, mimo, że bardzo nie chciałbym widzieć jak łacina odchodzi, nie można by kwestionować ważności Mszy.

Ostatniej nocy, w sali łaskawie oddanej do naszej dyspozycji, rozmawiałem ze znajomym księdzem rytu libańskiego. Na pewno nie używa łaciny, ale wiem, że jest to ważna Msza i dlatego widziałbym was raczej udających się na ważną Mszę w aramejskim, w jego Libańskim Kościele, niż na fałszywą Ucztę Pańską w naszych, tak zwanych Łacińskich Kościołach.