wtorek, 21 maja 2013

De Pauw: Soborowy czy Katolicki - część 21


I to prowadzi nas, panie i panowie, do tego ekstremalnie praktycznego i tragicznego pytania: "Co teraz zrobimy? Co zrobimy jutro".

Wiemy, że nasi biskupi, z wyjątkiem kilku, których możecie policzyć na palcach jednej ręki, wiemy, że nas zdradzili, zdradzili Ojca Świętego. Wiemy, że znaczna większość naszych księży, w ich sercach, zgadza się z tym co mówię i robię. Ale nie chcą walczyć.

Wiemy, że nasi wrogowie w establishmencie naszego kościoła, nie są już nawet zainteresowani organizowaniem niezależnego kościoła amerykańskiego. Są nie bardziej "amerykańscy" niż katoliccy. Są po prostu zainteresowani ustanowieniem, z pomocą pieniędzy oraz masonerii (i już tego dokonali), Wydziału Stanów Zjednoczonych należącego do Jednego Światowego Kościoła, kontrolowanego przez Jeden Rząd Światowy, mając nadzieję, że pewnego dnia będzie on kontrolowany przez Komunistyczną Organizację Narodów Zjednoczonych.

I to jest takie proste, jakie jest, panie i panowie. I, raz na jakiś czas, nasi przeciwnicy są tak głupi, że nawet udowadniają radykalnie, to co próbuję powiedzieć. Sami byście w to nie uwierzyli, ale już jest comiesięczny “Missalette”, krążący w niektórych kościołach. Obraz na pierwszej stronie przedstawia mężczyznę, prawdopodobnie Chrystusa, błogosławiącego flagi wszystkich krajów, które są zgromadzone dookoła stołu wspólnotowego posiłku. I prawdą jest, że pomiędzy tymi flagami, wciąż są "gwiazdy i paski" USA, ale pomiędzy tymi flagami jest również, nie tylko młot i sierp Związku Radzieckiego, ale również flaga Czerwonych Chin.

Wzięte z ławki w kościele w New York City, panie i panowie.

Co możemy tak naprawdę zrobić, panie i panowie? Modlić się. Modlić i modlić. Nadal jest kilka kościołów, w których mają prawdziwy Najświętszy Sakrament - żyjącego Boga. Wyszukajcie je, upadnijcie na kola i módlcie się i módlcie. Ponieważ, po ludzku mówiąc, jesteśmy w nieładzie, z którego nie możemy wyjść. Dokładnie teraz musimy prosić Boga, Jezusa Chrystusa, by się obudził. Obecna sytuacja naszego Kościoła jest bardzo podobna do sytuacji w jakiej znaleźli się apostołowie, gdy Chrystus spał w małej łodzi podczas wielkiej burzy. Musimy szturmować Chrystusa mówiąc: "Panie, giniemy! Ratuj nas!" Wtedy, wyciągając jedną dłoń, uspokoił morza.

Może uspokoi je teraz. Ale, po ludzku mówiąc, nie ma drogi wyjścia, panie i panowie... z wyjątkiem trzymania się - my, mała grupa tradycyjnych katolików - tego małego ognia tradycyjnej wiary, który wciąż płonie tylko trochę. Ale tak długo, jak zachowamy go płonącym, ten płomień z Bożą pomocą pewnego dnia ponownie wzniesie się wyżej i wyżej. Ale obecnie, jest bardzo, bardzo nisko.

Módlcie się również do Najświętszej Matki. Przewidziała ten bałagan w którym się znajdujemy - w Fatimie! Módlmy się do nie, by nas z tego wyciągnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz