Jak wszyscy mieszkańcy regionu
Kłajped, również Szermokowie, dopiero krótko przed Drugą Wojną Światową, 22
marca 1939 roku, zostali obywatelami niemieckimi. Zgodnie z postanowieniami
Traktatu Wersalskiego, Niemiecka Rzesza w 1919 musiała odstąpić należący do
Prus Wschodnich pas przybrzeżny, odtąd powierzony w zarząd Francji. Jednak w
1923, litewscy partyzanci zajmują kontrowersyjny obszar, po czym Lidze Narodów
nie pozostało nic innego jak przenieść władzę państwową państwa bałtyckiego. W
grudniu 1939 roku, 87,2 procent mieszkańców wybrało jednak nie tylko niemieckie
partie, ale w większości narodowo socjalistyczne. To był pretekst dla Hitlera, by wywrzeć
tak duży nacisk na Litwę, że oddała obszar Kłajpedy. To ostatnie niemieckie
interludium zostało uziemione jesienią 1944 przez podbój Armii Czerwonej.
„To
było straszne. Wszyscy siedzieliśmy w piwnicy”, przypominają sobie Szermokowie,
gdy wojna gwałtownie stanęła u ich drzwi. Całą noc było słychać strzały. Wtedy,
o poranku 10 października zapanowała nagle cisza. Michał, który znał trochę
rosyjski, jako pierwszy wyszedł na górę by zbadać lokalizację. Dookoła płonęły
domy bauerów, żołnierz sowiecki z karabinem gotowym do strzału stał pośrodku
dziedzińca. Rodzina musiała opuścić swoje schronienie. Żołnierze zostali przez
dwa dni, grali w karty i strzelali po okolicy. Potem poszli dalej. Michał zaprzągł jednego konia,
Moritza, i powiedział, że powinien jechać do domu. „Bardzo płakałem, gdy pojechał”
opowiada Martin. Niczym starszy brat, ówczesny dziewięciolatek towarzyszył
polskiemu młodzieńcowi na każdym kroku. „Jak dziś pamiętam, jak Michał
odjechał” – Wytaut, najstarszy, zdenerwowany szuka niemieckich słówek, gdy
rozmowa przenosi się na tamten dzień. Po powodzi litewskich słówek wpatruje się przez moment milcząco w okno otoczony
wspomnieniami. „Z Michałiem byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi” wyrwało mu
się nagle.
Jednak Michał nie
zajechał wozem daleko, co zrelacjonował słuchającemu w oszołomieniu rodzeństwu. Wkrótce w centrum Heydekrug Rosjanie odebrali mu
Moritza i uprowadzili Polaka do obozu dla jeńców wojennych numer 214, przy mieście
Vysinij Volocek, gdzie spędził jeden rok i dwa miesiące na ciężkich robotach,
zmuszony pracować przy budowie kanału. „Zmarła tu większość niemieckich
żołnierzy”, opowiada. „Ze 150 osób mojej grupy, przeżyło tylko 15”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz