Większości misjonarzy udało się pozyskać zaufanie Wietnamczyków, co
przyniosło wielkie owoce. Byli jednak i tacy, przeciwko którym
obróciła się ich rzekoma władza na tymi chłopami z pól ryżowych.
Jest to jasna odpowiedź dlaczego pierw Francuzi ponieśli
porażkę,dlaczego później porażkę ponieśli również Amerykanie. Nie
udało im się przemienić Wietnamu w kraj zachodniej kultury. Jak
Ekscelencja kilkakrotnie wspomniał w swojej autobiografii, nawet
Rzym nie zawsze uznawał, że Wietnamczycy mają własną kulturę. Jednym
z powodów tego, że mieszkańcy wioski byli w stanie zachować Wiarę
nawet bez kapłanów i sakramentów, jest to, że nikt nie mógł przejąć
władzy nad wioską. Jest to istotne nie tylko by zrozumieć sposób
myślenia Wietnamczyków, ale by zrozumieć również daremność wysiłków
Francuzów oraz, jeszcze bardziej katastrofalnych wysiłków
Amerykanów, którzy próbowali poddać Wietnam i zmusić, by stał się
demokratyczny,
Wietnamska wioska jest niczym mała republika. Jeżeli Państwo nakłada podatek lub żąda wysłania człowieka do armii, starsi wioski decydują jaką sumę ma zapłacić każdy mieszkaniec wioski. Decydują również kto zostanie wysłany do królewskiej armii. Wg wietnamskiego powiedzenia "Królewskie dekrety kłaniają się zwyczajom wioski". Burmistrz nie był głową wioski. Był reprezentantem rady wioski przed władzami. Jeżeli władze nie były zadowolone z wioski, to na jego głowę spadały ciosy ratanowej laski.
Radnymi wioski były przede wszystkim osoby posiadające tytuł mandaryna. Następnie wyedukowani oraz ci, którzy poddali się co trzyletnim egzaminom na tytuł licencjata lub doctora. Wreszcie, bogaci mieszkańcy. To na radzie inteligencja znaczyła więcej niż bogactwo, tj. pola ryżowe, które było rozdzielane równo między wszystkich obywateli. Pola ryżowe były wspólnym dobrem. Przydzielanie pól odbywało się co trzy lat. Przydziały były równe co do rozmiaru, ale różniły się jeżeli chodzi o żyzność.
Własnością prywatną obywateli była ta ziemia, którą sami oczyścili. Wspólne pola były oczyszczana w momencie zakładania wioski, gdy przedsiębiorczy człowiek odzyskiwał "ziemię niczyją" i werbował ochotników do pomocy przy zakładaniu wioski. Ten społeczny fakt pokazuje ducha niezależności Wietnamczyków od władz, przy jednoczesnym zachowaniu przyjazne relacji między oboma podmiotami.
Wszystko to zostało ewidentnie zniesione przez nowoczesny egalitaryzm. Była to zmiana na lepsze czy gorsze? Stary system nie był gorszy od nowego ze względu na dwa rodzaje własności: wspólną i publiczną. Mamy również co trzyletni podział własności, bez wprowadzania totalitaryzmu. Wolność obywateli w znajdowaniu miejsca gdzie mogą oddychać, bez całkowitego odrzucenia zalet scentralizowanego państwa. To pragnienie samodzielności płynie w żyłach Wietnamczyków. Wyjaśnia tysiącletnią walkę przeciw Chińczykom, następnie Francuzom, wreszcie i Amerykanom.
Mamy przelotne spojrzenie na to czemu mieszkańcy wietnamskich wiosek nie zdradzali Wietkongu. Członkowie VC byli pierw Wietnamczykami, potem komunistami. Dla porównania, Amerykanie, którzy twierdzili, że są oswobodzicielami, przy użyciu napalmu niszczyli życie i pracę mieszkańców.
Spójrzmy na tę okropną wojnę, która podzieliła USA tak gorzko. Było to politykowanie masonerii, która nie pozwalała generałom prowadzi wojny tak jak powinni, tak samo jak dziś w Iraku czy gdziekolwiek indziej. Masoni w Państwie i Kościele podejmowali decyzje i żądali oddania Belialowi. Arcybiskup napisał: "Niemożliwym było być Katolikiem oraz komunistycznym funkcjonariuszem, więc nie było również możliwe być Katolikiem oraz (masońskim) funkcjonariuszem Amerykanizmu". Myśl ta wypływa z potępiającej amerykanizm encykliki papieża Leona XIII.
Francja skolonizowała Indochiny za czasów dynastii Nguyen, której symbolem jest smok. W Herbie Arcybiskupa znajdują się trzy smoki - bez wątpienia nawiązanie do dynastii Nguyen w Annam,
Ojciec Thuca, będąc winnym wierność młodemu królowi w prowincji Thanh-Thai, jednocześnie entuzjastycznie był jednym z pionierów jeżeli chodzi o rozpowszechnianie języka francuskiego w Centralnym Wietnamie, nazywanego w tamtym czasie "Annam". To Ngo-dinh-Kha założył uczelnię swojego kraju: Quoc-Hoc. Ze względu na jego pozycje, jego synowie urośli wysoko, do rangi mandarynów, mimo kilku problemów, co Ekscelencja opisał w swojej autobiografii, o tytule takim samym, jak pierwsze wersy psalmu 88: "Misericordias Domini in Aeternum Cantabo", co znaczy - "Miłosierdzie Pana na wieki wychwalał będę".
Wietnamska wioska jest niczym mała republika. Jeżeli Państwo nakłada podatek lub żąda wysłania człowieka do armii, starsi wioski decydują jaką sumę ma zapłacić każdy mieszkaniec wioski. Decydują również kto zostanie wysłany do królewskiej armii. Wg wietnamskiego powiedzenia "Królewskie dekrety kłaniają się zwyczajom wioski". Burmistrz nie był głową wioski. Był reprezentantem rady wioski przed władzami. Jeżeli władze nie były zadowolone z wioski, to na jego głowę spadały ciosy ratanowej laski.
Radnymi wioski były przede wszystkim osoby posiadające tytuł mandaryna. Następnie wyedukowani oraz ci, którzy poddali się co trzyletnim egzaminom na tytuł licencjata lub doctora. Wreszcie, bogaci mieszkańcy. To na radzie inteligencja znaczyła więcej niż bogactwo, tj. pola ryżowe, które było rozdzielane równo między wszystkich obywateli. Pola ryżowe były wspólnym dobrem. Przydzielanie pól odbywało się co trzy lat. Przydziały były równe co do rozmiaru, ale różniły się jeżeli chodzi o żyzność.
Własnością prywatną obywateli była ta ziemia, którą sami oczyścili. Wspólne pola były oczyszczana w momencie zakładania wioski, gdy przedsiębiorczy człowiek odzyskiwał "ziemię niczyją" i werbował ochotników do pomocy przy zakładaniu wioski. Ten społeczny fakt pokazuje ducha niezależności Wietnamczyków od władz, przy jednoczesnym zachowaniu przyjazne relacji między oboma podmiotami.
Wszystko to zostało ewidentnie zniesione przez nowoczesny egalitaryzm. Była to zmiana na lepsze czy gorsze? Stary system nie był gorszy od nowego ze względu na dwa rodzaje własności: wspólną i publiczną. Mamy również co trzyletni podział własności, bez wprowadzania totalitaryzmu. Wolność obywateli w znajdowaniu miejsca gdzie mogą oddychać, bez całkowitego odrzucenia zalet scentralizowanego państwa. To pragnienie samodzielności płynie w żyłach Wietnamczyków. Wyjaśnia tysiącletnią walkę przeciw Chińczykom, następnie Francuzom, wreszcie i Amerykanom.
Mamy przelotne spojrzenie na to czemu mieszkańcy wietnamskich wiosek nie zdradzali Wietkongu. Członkowie VC byli pierw Wietnamczykami, potem komunistami. Dla porównania, Amerykanie, którzy twierdzili, że są oswobodzicielami, przy użyciu napalmu niszczyli życie i pracę mieszkańców.
Spójrzmy na tę okropną wojnę, która podzieliła USA tak gorzko. Było to politykowanie masonerii, która nie pozwalała generałom prowadzi wojny tak jak powinni, tak samo jak dziś w Iraku czy gdziekolwiek indziej. Masoni w Państwie i Kościele podejmowali decyzje i żądali oddania Belialowi. Arcybiskup napisał: "Niemożliwym było być Katolikiem oraz komunistycznym funkcjonariuszem, więc nie było również możliwe być Katolikiem oraz (masońskim) funkcjonariuszem Amerykanizmu". Myśl ta wypływa z potępiającej amerykanizm encykliki papieża Leona XIII.
Francja skolonizowała Indochiny za czasów dynastii Nguyen, której symbolem jest smok. W Herbie Arcybiskupa znajdują się trzy smoki - bez wątpienia nawiązanie do dynastii Nguyen w Annam,
Ojciec Thuca, będąc winnym wierność młodemu królowi w prowincji Thanh-Thai, jednocześnie entuzjastycznie był jednym z pionierów jeżeli chodzi o rozpowszechnianie języka francuskiego w Centralnym Wietnamie, nazywanego w tamtym czasie "Annam". To Ngo-dinh-Kha założył uczelnię swojego kraju: Quoc-Hoc. Ze względu na jego pozycje, jego synowie urośli wysoko, do rangi mandarynów, mimo kilku problemów, co Ekscelencja opisał w swojej autobiografii, o tytule takim samym, jak pierwsze wersy psalmu 88: "Misericordias Domini in Aeternum Cantabo", co znaczy - "Miłosierdzie Pana na wieki wychwalał będę".
"Arcybiskup napisał: "Niemożliwym było być Katolikiem oraz komunistycznym funkcjonariuszem, więc nie było również możliwe być Katolikiem oraz (masońskim) funkcjonariuszem Amerykanizmu". Myśl ta wypływa z potępiającej amerykanizm encykliki papieża Leona XIII."
OdpowiedzUsuń